Port lotniczy Kaliningrad-Chrabrowo podpisał porozumienia o "otwartym niebie" z tzw. zaprzyjaźnionymi krajami, czyli Turcją, Syrią i Białorusią. Marek Budzisz, analityk firmy Strategy&Future uważa, że może to być wstęp do nowej rosyjskiej operacji, polegającej na zwożeniu do Kaliningradu migrantów i wywołaniu kryzysu podobnego jak na granicy polsko-białoruskiej. Straż Graniczna bierze pod uwagę taki scenariusz - podaje portal wp.pl.
Rosyjskie media i eksperci ruchu lotniczego zastanawiają się nad sensem zaproszenia linii lotniczych z Bliskiego Wschodu i Afryki do działalności w Kaliningradzie. Według dziennika "Kommiersant", wątpliwe "by wielu zagranicznych turystów przyjechało do Kaliningradu", gdyż region graniczy z krajami UE, a przekroczenie granicy Wspólnoty wiąże się utrudnionymi procedurami wizowymi. Władze lotniska w Kaliningradzie deklarują chęć uruchomienia połączeń z Turcją, Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi, Egiptem, Etiopią i kilkoma innymi krajami - donosi serwis kaliningrad.ru.
To dlatego, że 1 października rosyjski urząd transportu lotniczego "Rosaviatsja" niespodziewanie ogłosił, że na dwa lata wprowadza w Kaliningradzie zasadę "otwartego nieba". Pozwala to zagranicznym przewoźnikom uruchamiać dowolne kierunki połączeń z Kaliningradem. Marek Budzisz, analityk firmy Strategy&Future uważa, że za tą decyzję kryje się "coś więcej", "wstęp do większej rosyjskiej operacji". Według niego, kryzys migracyjny w Polsce miałby odwrócić uwagę opinii publicznej od spraw związanych z pomocą dla Ukrainy. Granica Polski z obwodem kaliningradzkim liczy 210 km długości. Według Budzisza, jest łatwa do przejścia ze względu na lasy i brak przeszkód terenowych takich jak rzeki graniczne.