„Jest zaskoczony tym, co się dzieje. Przedstawiciele Biedronki kontaktują się ze świadkami, którzy później zmieniają zeznania – mówi Adam Bodnar, koordynator Programu Spraw Precedensowych z Helskińskiej Fndacji Praw Człowieka, obserwator procesu” - czytamy w Dzienniku Elbląskim.
„Wczoraj przed Okręgowym Sądem Pracy w Elblągu przesłuchiwano kolejnego świadka w procesie Bożeny Łopackiej o wypłatę pieniędzy za nadgodziny. Małgorzata Wize, która pracowała jako kasjerka w Biedronce przy al. Grunwaldzkiej w Elblągu, a obecnie w sklepie JMD w Pasłęku – zeznawała, że praca w Biedronce wcale nie była taka straszna, jak się powszechnie uważa.
- Rozładowywaniem samochodów z towarem zajmowali się tylko mężczyźni – zeznawała. - Kobiety nie musiały nosić ciężarów ponad ich siły. Za nadgodziny nie mieliśmy płacone, ani nie otrzymywaliśmy dni wolnych, ale nikt nie narzekał na organizację pracy. Każdy chciał pracować.
Świadek nie pamiętał wielu szczegółów z pracy, w pewnym momencie przyznała też, że okres pracy w Elblągu myli jej się z pracą w Pasłęku. W trakcie przesłuchania wyszło na jaw, że przedstawiciele Jeronimo kontaktowali się z nią przed składaniem zeznań”.
Więcej w Dzienniku Elbląskim.
- Rozładowywaniem samochodów z towarem zajmowali się tylko mężczyźni – zeznawała. - Kobiety nie musiały nosić ciężarów ponad ich siły. Za nadgodziny nie mieliśmy płacone, ani nie otrzymywaliśmy dni wolnych, ale nikt nie narzekał na organizację pracy. Każdy chciał pracować.
Świadek nie pamiętał wielu szczegółów z pracy, w pewnym momencie przyznała też, że okres pracy w Elblągu myli jej się z pracą w Pasłęku. W trakcie przesłuchania wyszło na jaw, że przedstawiciele Jeronimo kontaktowali się z nią przed składaniem zeznań”.
Więcej w Dzienniku Elbląskim.