O tym, czy mieszkańcy naszego regionu bali się śmierci, o duszach przybywających z zaświatów i dekorowaniu grobów na Dzień Wszystkich Świętych - opowiada „Gazecie Wyborczej Trójmiasto” Elżbieta Kaczmarek, etnograf z olsztyńskiego zamku.
Magda Brzezińska: Czym różniło się to święto obchodzone na Warmii od mazurskiego?
Elżbieta Kaczmarek, etnograf: Przede wszystkim datą. Warmiacy jako katolicy obchodzili je 1 listopada, a protestanccy Mazurzy w ostatnią niedzielę listopada. Poza tym nie było większych różnic. W obu regionach ten czas był jednym z trzech dni w roku, obok Wigilii Bożego Narodzenia i Wielkanocy, kiedy dusze zmarłych zjawiały się na ziemi. Trzeba było się na te odwiedziny przygotować.
Mieli jakieś specjalne sposoby, by ugościć dusze przodków?
Przede wszystkim sprzątali i dekorowali groby. Dla naszych terenów charakterystyczne było układanie wzorków z białych kuleczek śnieguliczki, która w tym czasie owocuje. Kładziono też po kromce chleba na wszystkich mogiłach, by pojednać się ze zmarłymi. A w domach przygotowywano poczęstunek i ławkę posypaną piaskiem przy piecu - chodziło o to, by po śladach poznać, czyja dusza odwiedziła rodzinę.
Przygotowywali specjalny jadłospis na Wszystkich Świętych?
Przyrządzali potrawy, które miały czarny lub ciemny kolor. Jedzono kaszankę, czerninę, kaszę gryczaną. Pieczono z mąki gryczanej chleb i małe bułeczki, przeznaczone dla biedaków. Gdy gospodarze szli do kościoła, częstowali nimi ubogich.
Znane są też regionalne przesądy związane z tym świętem...
Tak, nie wolno było wylewać wody za próg, bo można w ten sposób oblać ducha. Jak już ktoś koniecznie musiał to zrobić, to powinien wcześniej ostrzec, by zjawy zdążyły umknąć. Nie wieszali bielizny na sznurze, bo duch mógłby się na nim powiesić.
Czy groby Warmiaków i Mazurów różniły się od mogił mieszkańców innych regionów?
Od XVIII do początków XX wieku na grobach stawiano nie krzyż, ale słup w formie kolumny, na nim umieszczano ozdobną, rzeźbioną i malowaną tabliczkę z nazwiskiem zmarłego, dopiero nad nią był krzyż. Takich nagrobków już się teraz nie spotyka. Ale w zbiorach Muzeum Warmii i Mazur mamy jedną taką tabliczkę z 1905 roku.
Elżbieta Kaczmarek, etnograf: Przede wszystkim datą. Warmiacy jako katolicy obchodzili je 1 listopada, a protestanccy Mazurzy w ostatnią niedzielę listopada. Poza tym nie było większych różnic. W obu regionach ten czas był jednym z trzech dni w roku, obok Wigilii Bożego Narodzenia i Wielkanocy, kiedy dusze zmarłych zjawiały się na ziemi. Trzeba było się na te odwiedziny przygotować.
Mieli jakieś specjalne sposoby, by ugościć dusze przodków?
Przede wszystkim sprzątali i dekorowali groby. Dla naszych terenów charakterystyczne było układanie wzorków z białych kuleczek śnieguliczki, która w tym czasie owocuje. Kładziono też po kromce chleba na wszystkich mogiłach, by pojednać się ze zmarłymi. A w domach przygotowywano poczęstunek i ławkę posypaną piaskiem przy piecu - chodziło o to, by po śladach poznać, czyja dusza odwiedziła rodzinę.
Przygotowywali specjalny jadłospis na Wszystkich Świętych?
Przyrządzali potrawy, które miały czarny lub ciemny kolor. Jedzono kaszankę, czerninę, kaszę gryczaną. Pieczono z mąki gryczanej chleb i małe bułeczki, przeznaczone dla biedaków. Gdy gospodarze szli do kościoła, częstowali nimi ubogich.
Znane są też regionalne przesądy związane z tym świętem...
Tak, nie wolno było wylewać wody za próg, bo można w ten sposób oblać ducha. Jak już ktoś koniecznie musiał to zrobić, to powinien wcześniej ostrzec, by zjawy zdążyły umknąć. Nie wieszali bielizny na sznurze, bo duch mógłby się na nim powiesić.
Czy groby Warmiaków i Mazurów różniły się od mogił mieszkańców innych regionów?
Od XVIII do początków XX wieku na grobach stawiano nie krzyż, ale słup w formie kolumny, na nim umieszczano ozdobną, rzeźbioną i malowaną tabliczkę z nazwiskiem zmarłego, dopiero nad nią był krzyż. Takich nagrobków już się teraz nie spotyka. Ale w zbiorach Muzeum Warmii i Mazur mamy jedną taką tabliczkę z 1905 roku.
oprac. PD