77. rocznica przybycia pierwszego transportu więźniów na teren obozu Stutthof przypadała w piątek. Podczas uroczystości doszło do incydentu. Po raz kolejny kontrowersje wywołał tzw. apel smoleński - informuje trojmiasto.wyborcza.pl.
Uroczystości rozpoczęły się mszą świętą w intencji poległych. Następnie odbyła się część właściwa obchodów, czyli spotkanie z byłymi więźniami obozu, a także z przedstawicielami władz państwowych i lokalnych oraz dyrekcją Muzeum Stutthof. W trakcie uroczystości pojawił się apel poległych, salwa honorowa. Do zgromadzonych przemawiali m.in. były więzień obozu Karol Gdaniec, Jarosław Sellin, Piotr Tarnowski. Obchody wieńczyło otwarcie wystawy "Odezwała się ziemia", która prezentuje i podsumowuje tegoroczne prace archeologiczne prowadzone na terenie byłego obozu, poza terenem muzeum. Na wystawie można obejrzeć rzeczy należące do więźniów oraz przedmioty związane z obozowym życiem, m.in. tabliczki z numerami więźniów.
Podczas najważniejszej części uroczystości doszło do incydentu. Zgodnie z decyzją ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza do tekstu apelu poległych odczytywanego na uroczystościach państwowych dołączany jest fragment poświęcony ofiarom katastrofy lotniczej z 10 kwietnia 2010 r. pod Smoleńskiem. W trakcie salwy honorowej głos zabrała wyraźnie zdenerwowana uczestniczka obchodów.
- Dla kogo jest ta salwa honorowa? To miejsce pamięci o więźniach, a nie tych, którzy zginęli 10 kwietnia! - krzyczała kobieta.
"Apel smoleński" był kością niezgody m.in. podczas obchodów rocznicowych powstania warszawskiego, a także poznańskiego Czerwca 1956.
Podczas najważniejszej części uroczystości doszło do incydentu. Zgodnie z decyzją ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza do tekstu apelu poległych odczytywanego na uroczystościach państwowych dołączany jest fragment poświęcony ofiarom katastrofy lotniczej z 10 kwietnia 2010 r. pod Smoleńskiem. W trakcie salwy honorowej głos zabrała wyraźnie zdenerwowana uczestniczka obchodów.
- Dla kogo jest ta salwa honorowa? To miejsce pamięci o więźniach, a nie tych, którzy zginęli 10 kwietnia! - krzyczała kobieta.
"Apel smoleński" był kością niezgody m.in. podczas obchodów rocznicowych powstania warszawskiego, a także poznańskiego Czerwca 1956.