Jest coś co łączy wszystkich ludzi na świecie: jedzenie. Można jednak jeść cokolwiek i „byle jak”, można też dbać o to, co mamy na talerzu, co w konsekwencji skutkuje lepszym stanem zdrowia. Jak jeść zdrowo i co to w ogóle znaczy? Między innymi o tym opowiadała Agnieszka Kopczyńska na spotkaniu zorganizowanym w ramach wydarzenia „Silna i niezależna. Kobieta na swoim”. Zobacz zdjęcia ze spotkania.
Świt. Trzeba wstać i zacząć nowy dzień. I już tu zaczynają się wybory dotyczące zdrowego jedzenia. Można przecież pospać jeszcze chwilę, a można wstać i zrobić śniadanie. - Zdrowe życie to nie tylko te wybujałe i wyszukane teorie, na które trafiamy w Internecie, ale przede wszystkim codzienne wybory. Czasami bardzo proste: jak np. zjedzenie śniadania, które bardzo dużo Polaków pomija – mówiła Agnieszka Kopczyńska prowadząca spotkanie „Zdrowie zaczyna się na talerzu” w CSE Światowid.
Zdrowe nie znaczy drogie
Niby wszyscy wiemy, że trzeba się zdrowo odżywiać, ale w powszechnej świadomości „zdrowe” oznacza drogie, czasochłonne i niesmaczne. Ale to tylko pozory. - Jakość posiłków ma ogromne znaczenie. Czasem to, że zamienimy jogurt słodzony na jogurt naturalny, albo gotową wędlinę na pastę z ciecierzycy, którą robi się w kilka chwil, to już ma znaczenie. Dlatego, że są takie składniki w naszej diecie, które mają wpływ na naszą odporność - wyjaśniała Agnieszka Kopczyńska.
Część tajemnicy zdrowego żywienia posiadają seniorzy, którzy pamiętają czasy, kiedy w składzie wielu potraw nie dominowała litera „E” wraz z liczbą. O wielu roślinach i potrawach najzwyczajniej w świecie zapomnieliśmy. - To są np. rośliny strączkowe. My najczęściej jemy je sezonowo: bób, zielony groszek, a przez drugą część roku zapominamy o nich. A przecież kiedyś to była podstawa naszej kuchni. O tego typu składnikach trzeba sobie przypomnieć – czyli iść do sklepu i wybrać coś trochę innego niż do tej pory – mówiła doradczyni żywieniowa prowadząca spotkanie.
Tu pojawia się kolejny mit: „zdrowe” oznacza drogie, czasami dużo droższe od tego, co przyzwyczailiśmy się już jeść. - Można kupić modne teraz nasiona chia, możemy jednak wykorzystać nasze rodzime siemię lniane, które też jest bogate w kwasy omega 3. One oczywiście różnią się składem i wartością odżywczą, ale tak naprawdę działają na nasz organizm bardzo podobnie – przekonywała Agnieszka Kopczyńska. - A siemię lniane mamy w sklepach pod dostatkiem i to w dobrych cenach.
Takich zamienników modnych składników jest w sklepach pod dostatkiem. Choć można też nadziać się na pułapkę. - Widziałam ostatnio batoniki reklamowane jako „zdrowe batoniki dla dzieci do szkoły”. I faktycznie ułamek składu stanowiły truskawki, natomiast cała reszta to były trzy lub cztery substancje słodzące. Ale żeby to zidentyfikować, musimy mieć ogólną wiedzę, jak te substancje się nazywają. Dla wielu osób cukier to jest cukier. Nie ma w składzie cukru, to jest produkt zdrowy. Ale czasami zapominamy że są jeszcze słodziki, które działają tak jak cukier, a czasami nawet gorzej. I w tym momencie zwiększamy ilość cukru w codziennej diecie, co jest takim błędnym kołem. Musimy więc czytać etykiety – mówiła specjalistka ds. żywienia.
Metoda małych kroków
Kiedy więc najlepiej zmienić upodobania kulinarne? Człowiek przez lata „mniej zdrowego” jedzenia przyzwyczaił się do pewnych smaków (słodzenia herbaty), pewnych rytuałów (poobiednia kawa i „coś słodkiego” do kawy). Radykalna zmiana może być trudna i po pewnym czasie dana osoba wróci do „mniej zdrowych” nawyków. Rozwiązaniem może być metoda małych kroków.
- Jeżeli chcesz coś zmienić, to musisz podjąć decyzję teraz i teraz wykonać pierwszy krok. Najlepiej nie wykonywać 10 kroków naraz, bo jesteśmy skazani na porażkę. Będzie nam to ciążyć, uwierać, będzie to dla nas trudne. Musimy trochę oszukiwać nasz organizm. Na przykład jeżeli do tej pory słodziliśmy herbatę dwiema łyżeczkami cukru, to trudno będzie się od razu przestawić na gorzką. Ale jeżeli przez najbliższe dwa tygodnie będziemy słodzić półtorej łyżeczki, a kolejne dwa – jedną, to w takim systemie jesteśmy w stanie się odzwyczaić. Ale musimy to monitorować, musimy w kalendarzu zapisywać: ten tydzień to jest tydzień słodzenia półtorej łyżeczki – Agnieszka Kopczyńska zdradziła triki ułatwiające przejście na zdrowy styl życia.
Tylko po co to wszystko? Po co zmieniać nawyki żywieniowe? I jak długo trzeba czekać na efekty zdrowego stylu życia? - Znam ludzi, którzy już po kilku tygodniach od wprowadzenia drobnych zmian czują się lepiej. Mają więcej energii, nie czują się ociężali, lepiej śpią. To są takie namacalne efekty, które też widać u osób, które zaczynają uprawiać sport. Efekty lepiej widać u osób, które dopiero zaczęły zmiany, niż u tych, którzy jakiś czas temu zaczęli, a teraz te zmiany pogłębiają. Żeby nastąpiły zmiany trwalsze, np. unormowanie się parametrów krwi, profilu lipidowego, to trochę czasu potrzeba. To niektóre osoby demotywuje, ale zawsze powtarzam, że jeżeli ktoś nam obiecuje natychmiastowy efekt, to można założyć, że kłamie – wyjaśniała prowadząca.
Spotkanie z specjalistką ds. żywienia odbyło się w ramach wydarzenia „Silna i niezależna. Kobieta na swoim” organizowanego przez CSE Światowid.
Agnieszka Kopczyńska jest edukatorem żywieniowym i jak pisze na swojej stronie internetowej „antytalentem kulinarnym, który poszedł do kuchni tylko dlatego, że musiał. Dokładnie wtedy, kiedy w domu pojawiły się choroby i nietolerancje pokarmowe. Na początku było ostro, ale oswoiłam potwora.”
Patronem medialnym imprezy jest Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl
Zdrowe nie znaczy drogie
Niby wszyscy wiemy, że trzeba się zdrowo odżywiać, ale w powszechnej świadomości „zdrowe” oznacza drogie, czasochłonne i niesmaczne. Ale to tylko pozory. - Jakość posiłków ma ogromne znaczenie. Czasem to, że zamienimy jogurt słodzony na jogurt naturalny, albo gotową wędlinę na pastę z ciecierzycy, którą robi się w kilka chwil, to już ma znaczenie. Dlatego, że są takie składniki w naszej diecie, które mają wpływ na naszą odporność - wyjaśniała Agnieszka Kopczyńska.
Część tajemnicy zdrowego żywienia posiadają seniorzy, którzy pamiętają czasy, kiedy w składzie wielu potraw nie dominowała litera „E” wraz z liczbą. O wielu roślinach i potrawach najzwyczajniej w świecie zapomnieliśmy. - To są np. rośliny strączkowe. My najczęściej jemy je sezonowo: bób, zielony groszek, a przez drugą część roku zapominamy o nich. A przecież kiedyś to była podstawa naszej kuchni. O tego typu składnikach trzeba sobie przypomnieć – czyli iść do sklepu i wybrać coś trochę innego niż do tej pory – mówiła doradczyni żywieniowa prowadząca spotkanie.
Tu pojawia się kolejny mit: „zdrowe” oznacza drogie, czasami dużo droższe od tego, co przyzwyczailiśmy się już jeść. - Można kupić modne teraz nasiona chia, możemy jednak wykorzystać nasze rodzime siemię lniane, które też jest bogate w kwasy omega 3. One oczywiście różnią się składem i wartością odżywczą, ale tak naprawdę działają na nasz organizm bardzo podobnie – przekonywała Agnieszka Kopczyńska. - A siemię lniane mamy w sklepach pod dostatkiem i to w dobrych cenach.
Takich zamienników modnych składników jest w sklepach pod dostatkiem. Choć można też nadziać się na pułapkę. - Widziałam ostatnio batoniki reklamowane jako „zdrowe batoniki dla dzieci do szkoły”. I faktycznie ułamek składu stanowiły truskawki, natomiast cała reszta to były trzy lub cztery substancje słodzące. Ale żeby to zidentyfikować, musimy mieć ogólną wiedzę, jak te substancje się nazywają. Dla wielu osób cukier to jest cukier. Nie ma w składzie cukru, to jest produkt zdrowy. Ale czasami zapominamy że są jeszcze słodziki, które działają tak jak cukier, a czasami nawet gorzej. I w tym momencie zwiększamy ilość cukru w codziennej diecie, co jest takim błędnym kołem. Musimy więc czytać etykiety – mówiła specjalistka ds. żywienia.
Metoda małych kroków
Kiedy więc najlepiej zmienić upodobania kulinarne? Człowiek przez lata „mniej zdrowego” jedzenia przyzwyczaił się do pewnych smaków (słodzenia herbaty), pewnych rytuałów (poobiednia kawa i „coś słodkiego” do kawy). Radykalna zmiana może być trudna i po pewnym czasie dana osoba wróci do „mniej zdrowych” nawyków. Rozwiązaniem może być metoda małych kroków.
- Jeżeli chcesz coś zmienić, to musisz podjąć decyzję teraz i teraz wykonać pierwszy krok. Najlepiej nie wykonywać 10 kroków naraz, bo jesteśmy skazani na porażkę. Będzie nam to ciążyć, uwierać, będzie to dla nas trudne. Musimy trochę oszukiwać nasz organizm. Na przykład jeżeli do tej pory słodziliśmy herbatę dwiema łyżeczkami cukru, to trudno będzie się od razu przestawić na gorzką. Ale jeżeli przez najbliższe dwa tygodnie będziemy słodzić półtorej łyżeczki, a kolejne dwa – jedną, to w takim systemie jesteśmy w stanie się odzwyczaić. Ale musimy to monitorować, musimy w kalendarzu zapisywać: ten tydzień to jest tydzień słodzenia półtorej łyżeczki – Agnieszka Kopczyńska zdradziła triki ułatwiające przejście na zdrowy styl życia.
Tylko po co to wszystko? Po co zmieniać nawyki żywieniowe? I jak długo trzeba czekać na efekty zdrowego stylu życia? - Znam ludzi, którzy już po kilku tygodniach od wprowadzenia drobnych zmian czują się lepiej. Mają więcej energii, nie czują się ociężali, lepiej śpią. To są takie namacalne efekty, które też widać u osób, które zaczynają uprawiać sport. Efekty lepiej widać u osób, które dopiero zaczęły zmiany, niż u tych, którzy jakiś czas temu zaczęli, a teraz te zmiany pogłębiają. Żeby nastąpiły zmiany trwalsze, np. unormowanie się parametrów krwi, profilu lipidowego, to trochę czasu potrzeba. To niektóre osoby demotywuje, ale zawsze powtarzam, że jeżeli ktoś nam obiecuje natychmiastowy efekt, to można założyć, że kłamie – wyjaśniała prowadząca.
Spotkanie z specjalistką ds. żywienia odbyło się w ramach wydarzenia „Silna i niezależna. Kobieta na swoim” organizowanego przez CSE Światowid.
Agnieszka Kopczyńska jest edukatorem żywieniowym i jak pisze na swojej stronie internetowej „antytalentem kulinarnym, który poszedł do kuchni tylko dlatego, że musiał. Dokładnie wtedy, kiedy w domu pojawiły się choroby i nietolerancje pokarmowe. Na początku było ostro, ale oswoiłam potwora.”
Patronem medialnym imprezy jest Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl
Sebastian Malicki