
Kierowcy w ruchu miejskim popełniają wiele grzechów. Najczęściej łamią przepisy związane z zatrzymywaniem się, postojem, przekraczają dopuszczalne prędkości, ignorują pieszych. Często też jeżdżą na pamięć.
Jazda w mieście różni się od tej poza terenem zabudowanym i często rządzi się swoimi prawami, które niekoniecznie mają odzwierciedlenie w przepisach prawa ruchu drogowego. Jako pierwszy pokutuje fakt, że w mieście jeździmy na pamięć.
Prędzej czy później przypadłość ta dopada prawie każdego kierowcę. Ale w szczególności takich, którzy prawo jazdy mają już przez dłuższy czas i poruszają się ciągle tą samą trasą. To prawda, że codzienna wyprawa do pracy tymi samymi ulicami nie jest niczym fascynującym i można wpaść w rutynę. Jeśli jednak okazuje się, że zauważamy przypadkiem zmianę oznakowania, która nastąpiła kilka miesięcy temu - jest to wystarczający sygnał, aby przestać jeździć na pamięć i zacząć patrzeć na znaki.
Sztandarowym tego przykładem jest zmiana organizacji ruchu na ul. Grunwaldzkiej (przy wjeździe na teren Elzamu). Miejsce, w którym często dochodziło do kolizji, a ruch nie miał szansy być płynny z powodu skręcających w lewo pojazdów. Nowe oznakowanie początkowo zostało kompletnie zignorowane przez kierowców. Na znaki poziome w postaci ciągłych linii wzdłuż torowiska nikt nie zwracał uwagi. Wszyscy jeździli „po staremu”. Znaki pionowe zrobiły swoje - znaczna część kierowców zorientowała się w porę. Ale większość to nie wszyscy. Teraz więc oglądać możemy tych, co z premedytacją łamią zakaz lub nakaz, oraz całkiem sporą rzeszę jeżdżących na pamięć.
Być może przestrogą dla niepokornych będzie nowy taryfikator mandatów za wykroczenia w ruchu drogowym, w którym wysokość kar pieniężnych ostudzi zapał, m.in. do jeżdżenia na pamięć.
Prędzej czy później przypadłość ta dopada prawie każdego kierowcę. Ale w szczególności takich, którzy prawo jazdy mają już przez dłuższy czas i poruszają się ciągle tą samą trasą. To prawda, że codzienna wyprawa do pracy tymi samymi ulicami nie jest niczym fascynującym i można wpaść w rutynę. Jeśli jednak okazuje się, że zauważamy przypadkiem zmianę oznakowania, która nastąpiła kilka miesięcy temu - jest to wystarczający sygnał, aby przestać jeździć na pamięć i zacząć patrzeć na znaki.
Sztandarowym tego przykładem jest zmiana organizacji ruchu na ul. Grunwaldzkiej (przy wjeździe na teren Elzamu). Miejsce, w którym często dochodziło do kolizji, a ruch nie miał szansy być płynny z powodu skręcających w lewo pojazdów. Nowe oznakowanie początkowo zostało kompletnie zignorowane przez kierowców. Na znaki poziome w postaci ciągłych linii wzdłuż torowiska nikt nie zwracał uwagi. Wszyscy jeździli „po staremu”. Znaki pionowe zrobiły swoje - znaczna część kierowców zorientowała się w porę. Ale większość to nie wszyscy. Teraz więc oglądać możemy tych, co z premedytacją łamią zakaz lub nakaz, oraz całkiem sporą rzeszę jeżdżących na pamięć.
Być może przestrogą dla niepokornych będzie nowy taryfikator mandatów za wykroczenia w ruchu drogowym, w którym wysokość kar pieniężnych ostudzi zapał, m.in. do jeżdżenia na pamięć.
AN