
8 marca – podczas gdy jedni spędzali wieczór przy świecach i eleganckiej kolacji, inni postawili na futbolowe emocje w IV lidze. W Ostródzie nie było miejsca na romantyczne gesty, bo Sokół zamierzał pokazać, że u siebie rozdaje karty. Olimpia II Elbląg przyjechała jednak z zamiarem napisania własnego scenariusza i nie miała ochoty na rolę statysty.
Nie minęło dziesięć minut, a gospodarze już zaznaczyli swoją dominację obejmując prowadzenie. Nim elblążanie zdążyli ochłonąć, padł drugi cios. W 31. minucie Sokół podwyższył wynik, a sytuacja Olimpii II zaczęła przypominać bokserski pojedynek, w którym jeden z zawodników otrzymał drugi mocny cios i musiał walczyć o utrzymanie się na nogach
Po przerwie jednak mecz nabrał nowego życia udowadniając, że w futbolu nic nie jest pewne, a przewaga na papierze często znika szybciej niż optymizm trenera po straconej bramce. Olimpia II, choć początkowo oszołomiona dwoma ciosami, w 64. minucie zdobyła gola sygnalizując, że zamierza powalczyć do końca. Nagle to, co wydawało się pewnym zwycięstwem gospodarzy, zaczęło przypominać trzymający w napięciu thriller, w którym bohaterowie mają jeszcze kilka asów w rękawie. Elblążanie rzucili się do ataku, przejmując inicjatywę, ale – jak to w piłce bywa – liczba stworzonych sytuacji bramkowych nie zawsze przekłada się na końcowy rezultat. Ostatecznie Sokół zdołał dowieźć korzystny wynik do końca, choć jego przewaga w ostatnich minutach wisiała na bardziej napiętej linie niż przeciętne nerwy kibica przeżywającego doliczony czas gry.
Zwycięstwo to nie tylko trzy punkty, ale i symboliczna deklaracja, że Sokół nie zamierza rezygnować z marzeń o barażach. Ostródzianie przed rundą dokonali wzmocnień, które miały pomóc w umacnianiu pozycji zespołu. Kamil Wenger i Hubert Szramka to zawodnicy, których doświadczenie i jakość miały uczynić z Sokoła ekipę zdolną do regularnego punktowania. Dla Wengera, który przez lata rozegrał 265 spotkań w barwach Olimpii, ten mecz miał zapewne dodatkowy wymiar, choć sentymenty na boisku nie grają. Z kolei żółto-biało-niebiescy, choć opuszczają Ostródę z pustymi rękoma, mogą mieć powody do umiarkowanego optymizmu. W drugiej połowie pokazali jakość, która może zaowocować lepszymi wynikami w kolejnych meczach.
Trener Karol Przybyła po meczu nie ukrywał rozczarowania: – Niestety, dziś nie wygrał zespół lepszy. Po wyrównanej pierwszej połowie straciliśmy dwie bramki po własnych, niewymuszonych błędach. W drugiej części spotkania całkowicie dominowaliśmy, stwarzając mnóstwo sytuacji bramkowych, ale udało nam się zdobyć tylko jednego gola. Czujemy ogromny niedosyt, bo zasłużyliśmy co najmniej na remis.
Sokół Ostróda - Olimpia II Elbląg 2:1 (2:0)
1:0 - Śnieżawski (9. min.), 2:0 - samobójcza (30. min.), 2:1 - Rychter (63. min.)
Olimpia II: Januszewski,- Turulski, Sargalski, Sznajder, Danilczyk (70’ Majewski), Piróg, Tobojka (70’ Koziełło), Berdyczko (89’ Dzierzkiewicz), Kościuk (46’ Dziewirz), Dziurdzia (75’ Hałeła), Rychter
Patronem medialnym ZKS Olimpii Elbląg jest Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl