Rozmowa z marszałkiem województwa Andrzejem Ryńskim.
Joanna Torsh: Jaka jest naprawdę propozycja samorządu województwa dla Teatru Dramatycznego i Wojewódzkiego Ośrodka Kultury? Dyrekcja teatru twierdzi, że nie do końca wie, o co chodzi.
Andrzej Ryński: Propozycja od początku była taka, by tworzyć organizm w kategoriach zarządczo-organizacyjnych. By wspólny majątek, jaki znajduje się w budynku przy Placu Jagiellończyka, był pod jednym nadzorem. Od jednego z mieszkańców Elbląga usłyszałem, że był świadkiem tego, jak w jednej kasie sprzedawano bilety do teatru, a w drugiej, tuż obok, bilety na imprezę organizowaną przez WOK. Uważam, że to chora sytuacja. Pomysł polega na tym, by powstała jedna placówka - Centrum Spotkań Europejskich.
J.T.: Dyrektor teatru mówi jednak, że najważniejsza jest niezależność placówki.
A.R.: I teatr i WOK muszą mieć świadomość, że rynek będzie się komercjalizował, a wkrótce za ścianą pojawi się komercyjne centrum kultury. Trzeba też pamiętać, że niezależność może mieć różne oblicza i że z nią związane są pieniądze. Przypominam także, że pomysł połączenia obu placówek wypłynął kilka miesięcy temu właśnie ze środowiska elbląskiego i był sygnowany nazwiskami dwóch dyrektorów. Potem jeden z sygnatariuszy zmienił zdanie i najpierw poinformował o tym fakcie media. To był błąd.
J.T.: Co w sprawie połączenia ośrodka kultury i teatru będzie się teraz działo?
A.R.: Spokojnie rozważymy sprawę jeszcze raz i jeszcze raz ją przeanalizujemy. Nie wykluczam, że odstąpimy od połączenia, ale musimy jeszcze znaleźć sposób, by wykorzystać 3 miliony złotych, jakie z budżetu państwa otrzymaliśmy na powołanie Centrum Spotkań, tak, by ich nie stracić. Niezależnie bowiem od tego, czy WOK i teatr będą razem czy osobno, to co jest w obiekcie, wymaga dużych nakładów finansowych. Nie chcemy przy tym urazić aspiracji pracowników teatru i mieszkańców Elbląga.
Andrzej Ryński: Propozycja od początku była taka, by tworzyć organizm w kategoriach zarządczo-organizacyjnych. By wspólny majątek, jaki znajduje się w budynku przy Placu Jagiellończyka, był pod jednym nadzorem. Od jednego z mieszkańców Elbląga usłyszałem, że był świadkiem tego, jak w jednej kasie sprzedawano bilety do teatru, a w drugiej, tuż obok, bilety na imprezę organizowaną przez WOK. Uważam, że to chora sytuacja. Pomysł polega na tym, by powstała jedna placówka - Centrum Spotkań Europejskich.
J.T.: Dyrektor teatru mówi jednak, że najważniejsza jest niezależność placówki.
A.R.: I teatr i WOK muszą mieć świadomość, że rynek będzie się komercjalizował, a wkrótce za ścianą pojawi się komercyjne centrum kultury. Trzeba też pamiętać, że niezależność może mieć różne oblicza i że z nią związane są pieniądze. Przypominam także, że pomysł połączenia obu placówek wypłynął kilka miesięcy temu właśnie ze środowiska elbląskiego i był sygnowany nazwiskami dwóch dyrektorów. Potem jeden z sygnatariuszy zmienił zdanie i najpierw poinformował o tym fakcie media. To był błąd.
J.T.: Co w sprawie połączenia ośrodka kultury i teatru będzie się teraz działo?
A.R.: Spokojnie rozważymy sprawę jeszcze raz i jeszcze raz ją przeanalizujemy. Nie wykluczam, że odstąpimy od połączenia, ale musimy jeszcze znaleźć sposób, by wykorzystać 3 miliony złotych, jakie z budżetu państwa otrzymaliśmy na powołanie Centrum Spotkań, tak, by ich nie stracić. Niezależnie bowiem od tego, czy WOK i teatr będą razem czy osobno, to co jest w obiekcie, wymaga dużych nakładów finansowych. Nie chcemy przy tym urazić aspiracji pracowników teatru i mieszkańców Elbląga.
Rozmawiała Joanna Torsh