Do Starego Siedliska - rodzinnej wsi Mirosława Dziewiałtowicza - zjechali twórcy - uczestnicy pleneru "Siedem tłustych dni na rzecz wsi". Artyści uczestniczą w warsztatach malarsko – rzeźbiarskich.
Goście Mirka, docierający do Starego Siedliska z różnych zakątków Polski, a także - od pewnego czasu - spoza jej granic, teraz w zasadzie nie wywołują większego zainteresowania wśród mieszkańców. Ludzie z okolicznych wsi zdążyli się przyzwyczaić do przyjezdnych, którzy absolutnie nic złego nie czynią, a przeciwnie - swoją obecnością ubarwiają monotonię codziennego bytowania.
Przed laty artyści zapraszani przez miejscowego twórcę byli sporym zaskoczeniem nie tylko dla jego sąsiadów, ale także dla administratorów i działaczy zarządzających regionalną kulturą w młodym województwie elbląskim. Administratorzy wojewódzkiej podówczas kultury nie bardzo wiedzieli, co zrobić z tym pomysłem, jak i samym Dziewiałtowiczem. Wyrażali zgodę na spotkania i wspierali finansowo imprezę. Potem chwali inicjatywę, a zarazem siebie...
Kiedy w roku 1985 do Starego Siedliska dotarli pierwsi plastycy-amatorzy, zachęceni przez Mirka do wspólnego spędzenia kilku dni w ścisłym kontakcie z naturą, nikt nie przypuszczał, że impreza z czasem nabierze coraz większego rozmachu, że stanie się bardzo cenioną szczególnie przez samych twórców.
Od początku najwięcej przebywało tutaj rzeźbiarzy i malarzy. Wspólnie tworzyli, pozostawiając w różnych miejscach Starego Siedliska, Młynar i okolicznych wsi wiele rzeźb.
Mirosław Dziewiałtowicz, tworzący od lat ciekawe kompozycje rzeźbiarskie, okazał się zdolnym i jednocześnie dość upartym organizatorem, animatorem wiejskiej kultury.
Sama nazwa pleneru "Siedem tłustych dni na rzecz wsi" początkowo była kontrowersyjna przede wszystkim dla oficjalnych czynników, udzielających się w ludowym, socjalistycznym państwie, dającym wszystkim dobrobyt i zadowolenie. I oto okazało się, że codzienność wcale nie jest tak kolorowa, tak tłusta i obfita, jak chciały wmówić społeczeństwu władze.
W tych kilkunastu interdyscyplinarnych spotkaniach uczestniczyły także zespoły kabaretowe, kapele ludowe. Bywali na nich również poeci, zamykający w wierszach atmosferę wspólnie przeżytych dni, niespodziewanych odkryć i twórczych fascynacji.
Mirosław Dziewiałtowicz już po dziesiątym plenerze, podczas otwarcia poplenerowej wystawy, zarzekał się, że występował w roli organizatora po raz ostatni. Przygotowanie każdego pleneru i kosztuje, i pochłania naprawdę dużo czasu i energii. To wszystko zbytnio go absorbuje, a przecież jest rzeźbiarzem i brakuje mu czasu na własną twórczość. Jednakże kiedy słońce zaczyna przygrzewać i zbliża się termin kolejnego sierpniowego spotkania - po prostu nie wytrzymuje i zaprasza swoich przyjaciół, którzy zjeżdżają do Starego Siedliska bardzo chętnie.
W ciągu najbliższych dni artyści będą tworzyć, realizować swoje pomysły. Przyjadą także do Elbląga, gdzie w Galerii EL (20.VIII) odbędzie się wernisaż wystawy Mirosława Dziewiałtowicza. Uroczyste zakończenie tegorocznego pleneru "Siedem tłustych dni na rzecz wsi" odbędzie się 24 sierpnia br. o godzinie 18.
Przed laty artyści zapraszani przez miejscowego twórcę byli sporym zaskoczeniem nie tylko dla jego sąsiadów, ale także dla administratorów i działaczy zarządzających regionalną kulturą w młodym województwie elbląskim. Administratorzy wojewódzkiej podówczas kultury nie bardzo wiedzieli, co zrobić z tym pomysłem, jak i samym Dziewiałtowiczem. Wyrażali zgodę na spotkania i wspierali finansowo imprezę. Potem chwali inicjatywę, a zarazem siebie...
Kiedy w roku 1985 do Starego Siedliska dotarli pierwsi plastycy-amatorzy, zachęceni przez Mirka do wspólnego spędzenia kilku dni w ścisłym kontakcie z naturą, nikt nie przypuszczał, że impreza z czasem nabierze coraz większego rozmachu, że stanie się bardzo cenioną szczególnie przez samych twórców.
Od początku najwięcej przebywało tutaj rzeźbiarzy i malarzy. Wspólnie tworzyli, pozostawiając w różnych miejscach Starego Siedliska, Młynar i okolicznych wsi wiele rzeźb.
Mirosław Dziewiałtowicz, tworzący od lat ciekawe kompozycje rzeźbiarskie, okazał się zdolnym i jednocześnie dość upartym organizatorem, animatorem wiejskiej kultury.
Sama nazwa pleneru "Siedem tłustych dni na rzecz wsi" początkowo była kontrowersyjna przede wszystkim dla oficjalnych czynników, udzielających się w ludowym, socjalistycznym państwie, dającym wszystkim dobrobyt i zadowolenie. I oto okazało się, że codzienność wcale nie jest tak kolorowa, tak tłusta i obfita, jak chciały wmówić społeczeństwu władze.
W tych kilkunastu interdyscyplinarnych spotkaniach uczestniczyły także zespoły kabaretowe, kapele ludowe. Bywali na nich również poeci, zamykający w wierszach atmosferę wspólnie przeżytych dni, niespodziewanych odkryć i twórczych fascynacji.
Mirosław Dziewiałtowicz już po dziesiątym plenerze, podczas otwarcia poplenerowej wystawy, zarzekał się, że występował w roli organizatora po raz ostatni. Przygotowanie każdego pleneru i kosztuje, i pochłania naprawdę dużo czasu i energii. To wszystko zbytnio go absorbuje, a przecież jest rzeźbiarzem i brakuje mu czasu na własną twórczość. Jednakże kiedy słońce zaczyna przygrzewać i zbliża się termin kolejnego sierpniowego spotkania - po prostu nie wytrzymuje i zaprasza swoich przyjaciół, którzy zjeżdżają do Starego Siedliska bardzo chętnie.
W ciągu najbliższych dni artyści będą tworzyć, realizować swoje pomysły. Przyjadą także do Elbląga, gdzie w Galerii EL (20.VIII) odbędzie się wernisaż wystawy Mirosława Dziewiałtowicza. Uroczyste zakończenie tegorocznego pleneru "Siedem tłustych dni na rzecz wsi" odbędzie się 24 sierpnia br. o godzinie 18.
MUR