Wczoraj w Światowidzie rozpoczął się Tydzień z „Rzeczpospolitą”. Na inauguracyjne spotkanie przybył tylko reżyser Krzysztof Zanussi, do Elbląga nie dotarły redaktor „Rzeczpospolitej” Barbara Hollender i reżyser Dorota Kędzierzawska. Tym większe słowa uznania należą się Zanussiemu, który przyleciał mimo trzygodzinnego oczekiwania na odlot z Warszawy.
Krzysztof Zanussi przyjechał do Elbląga z opóźnieniem, dlatego najpierw wyświetlony został jego film „Persona non grata”, a dopiero po seansie odbyła się rozmowa z reżyserem. Reżyser był już w Elblągu przed sześcioma laty.
– Mam nadzieję, że będziecie państwo wiernymi uczestnikami zdarzeń na tej sali i nie dacie się uwieść multipleksom. Trzeba zawsze bronić tego, co jest świątynią sztuki troszkę wyższej, troszkę bardziej adresowanej do inteligencji, do ludzi wymagających, do których multipleks z natury rzeczy się nie zwraca – powiedział na wstępie wczorajszego spotkania.
Zanussi opowiadał o pracy nad filmem „Persona non grata”, zdradził sekrety jego realizacji, wyjaśnił też, dlaczego jego bohater jest ambasadorem w Montevideo: – Urugwaj był mi potrzebny dlatego, że chodziło mi o historię człowieka, którego życie spycha na boczny tor, który już nie ma przed sobą wielkich wyzwań. Który kiedyś walczył o tę lepszą Polskę, a teraz musi się pogodzić z faktem, że nie jest ona tak piękna, jak być miała. Każde pokolenie przeżywa w jakiś sposób to samo rozczarowanie. Więc po to, żeby mój bohater był w takiej właśnie sytuacji, trzeba było kraju tak odległego jak Urugwaj.
Zanussi opowiedział kilka zabawnych sytuacji, które przytrafiły mu się podczas realizacji filmu. Mówił też o współpracy z aktorami, a szczególnie z legendą rosyjskiego kina Nikitą Michałkowem:
– Nikita jest w Rosji instytucją, jest osobistym przyjacielem Putina i jeździ samochodem z migającym kogutem, co pozwala mu jechać pod włos jednokierunkową ulicą i parkować na środku trawnika. To jest gwiazda na miarę hollywoodzką. Z tym, że my znamy się od lat. Znamy się z czasów, kiedy byłem już międzynarodowym reżyserem, w siedemdziesiątych latach to ja jako człowiek dużo bliższy zachodniego świata byłem dla Nikity wyrocznią. Teraz to on poszedł mocno w górę. Nikita pojawia jako mój koproducent i aktor. Na wstępie kategorycznie odmówił wyjazdu do Urugwaju, musiałem się więc zastanowić, czy chcę robić ten film z nim, czy mu podziękuję. Natomiast na planie była to cudowna współpraca, bardzo łatwa i miła. (...) Roznosiła go radość z grania, to chyba państwo widzą. On ma w sobie tę radość, on jest z siebie zadowolony, on się sobie podoba i to jest jego siła. To pociąga także widzów. Nikita troszkę zmodyfikował dialogi, zaostrzył swoją postać. On mówi rzeczy, który dla mnie są zupełnie nie do przyjęcia, mówi je z najgłębszym przekonaniem. Dodał dialog „że za sowieckich czasów to były zasady”. Mnie nawet nie przychodzi do głowy, żeby zapytać, jakie to zasady? Ale widz niech się zastanowi sam, co o tym sądzi.
Sugestie elbląskiej publiczności, że istnieje zapotrzebowanie na film skierowany do współczesnej, trzydziestoletniej inteligencji, zmusiło Zanussiego do głębszej refleksji na temat kina.
– W kinie zrobiło się coś takiego, że dzisiaj inteligencja nie chodzi do kina. Państwo, którzy tu przyszliście, jesteście wyjątkiem. Dorośli ludzie siedzą raczej w domu i wiedzą, że kino to miejsce dla dzieci. Tu się ogląda filmy dla dzieci i dla przygłupów. Pamięć o tym, że kino był kiedyś dla dorosłych, dla wymagającej publiczności, że w kinie był Fellini, Antonioni i Bergman, już w młodym pokoleniu zanika. Dziś kino to są raczej efekty specjalne, wybuchy, to jest dla dzieci właściwie. Trudno jest dzisiaj adresować film do publiczności inteligenckiej, bo ja nie wiem, co zrobić, żeby ona się dowiedziała, że taki film powstał, nawet jeśli ja go zrobię. Dziś łatwiej jest zrobić film typu „Tylko mnie kochaj”. To jest film dla masowej publiczności, bajka dla tych, co marzą o luksusie i ckliwej historii. Na szczęście nasza historia pokazuje, że inteligencji nie da się wytępić i na pewno powstaną jeszcze filmy skierowane właśnie do niej.
Krzysztof Zanussi zdradził również swoje plany na najbliższy czas. Akurat na rynek wchodzi jego książka ze scenariuszami filmów „Życie jako śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową” i „Suplement”. Niebawem pojawi się także płyta DVD z „Personą non grata”, z książką zawierającą scenariusz. Reżyser ma też gotowy pomysł na współczesną komedię oraz film historyczny o Jadwidze Andegaweńskiej, który próbuje zrealizować od kilku lat. A już niebawem w telewizji regionalnej będzie można zobaczyć cykl programów z Zanussim opowiadającym o swoich podróżach.
– Mam nadzieję, że będziecie państwo wiernymi uczestnikami zdarzeń na tej sali i nie dacie się uwieść multipleksom. Trzeba zawsze bronić tego, co jest świątynią sztuki troszkę wyższej, troszkę bardziej adresowanej do inteligencji, do ludzi wymagających, do których multipleks z natury rzeczy się nie zwraca – powiedział na wstępie wczorajszego spotkania.
Zanussi opowiadał o pracy nad filmem „Persona non grata”, zdradził sekrety jego realizacji, wyjaśnił też, dlaczego jego bohater jest ambasadorem w Montevideo: – Urugwaj był mi potrzebny dlatego, że chodziło mi o historię człowieka, którego życie spycha na boczny tor, który już nie ma przed sobą wielkich wyzwań. Który kiedyś walczył o tę lepszą Polskę, a teraz musi się pogodzić z faktem, że nie jest ona tak piękna, jak być miała. Każde pokolenie przeżywa w jakiś sposób to samo rozczarowanie. Więc po to, żeby mój bohater był w takiej właśnie sytuacji, trzeba było kraju tak odległego jak Urugwaj.
Zanussi opowiedział kilka zabawnych sytuacji, które przytrafiły mu się podczas realizacji filmu. Mówił też o współpracy z aktorami, a szczególnie z legendą rosyjskiego kina Nikitą Michałkowem:
– Nikita jest w Rosji instytucją, jest osobistym przyjacielem Putina i jeździ samochodem z migającym kogutem, co pozwala mu jechać pod włos jednokierunkową ulicą i parkować na środku trawnika. To jest gwiazda na miarę hollywoodzką. Z tym, że my znamy się od lat. Znamy się z czasów, kiedy byłem już międzynarodowym reżyserem, w siedemdziesiątych latach to ja jako człowiek dużo bliższy zachodniego świata byłem dla Nikity wyrocznią. Teraz to on poszedł mocno w górę. Nikita pojawia jako mój koproducent i aktor. Na wstępie kategorycznie odmówił wyjazdu do Urugwaju, musiałem się więc zastanowić, czy chcę robić ten film z nim, czy mu podziękuję. Natomiast na planie była to cudowna współpraca, bardzo łatwa i miła. (...) Roznosiła go radość z grania, to chyba państwo widzą. On ma w sobie tę radość, on jest z siebie zadowolony, on się sobie podoba i to jest jego siła. To pociąga także widzów. Nikita troszkę zmodyfikował dialogi, zaostrzył swoją postać. On mówi rzeczy, który dla mnie są zupełnie nie do przyjęcia, mówi je z najgłębszym przekonaniem. Dodał dialog „że za sowieckich czasów to były zasady”. Mnie nawet nie przychodzi do głowy, żeby zapytać, jakie to zasady? Ale widz niech się zastanowi sam, co o tym sądzi.
Sugestie elbląskiej publiczności, że istnieje zapotrzebowanie na film skierowany do współczesnej, trzydziestoletniej inteligencji, zmusiło Zanussiego do głębszej refleksji na temat kina.
– W kinie zrobiło się coś takiego, że dzisiaj inteligencja nie chodzi do kina. Państwo, którzy tu przyszliście, jesteście wyjątkiem. Dorośli ludzie siedzą raczej w domu i wiedzą, że kino to miejsce dla dzieci. Tu się ogląda filmy dla dzieci i dla przygłupów. Pamięć o tym, że kino był kiedyś dla dorosłych, dla wymagającej publiczności, że w kinie był Fellini, Antonioni i Bergman, już w młodym pokoleniu zanika. Dziś kino to są raczej efekty specjalne, wybuchy, to jest dla dzieci właściwie. Trudno jest dzisiaj adresować film do publiczności inteligenckiej, bo ja nie wiem, co zrobić, żeby ona się dowiedziała, że taki film powstał, nawet jeśli ja go zrobię. Dziś łatwiej jest zrobić film typu „Tylko mnie kochaj”. To jest film dla masowej publiczności, bajka dla tych, co marzą o luksusie i ckliwej historii. Na szczęście nasza historia pokazuje, że inteligencji nie da się wytępić i na pewno powstaną jeszcze filmy skierowane właśnie do niej.
Krzysztof Zanussi zdradził również swoje plany na najbliższy czas. Akurat na rynek wchodzi jego książka ze scenariuszami filmów „Życie jako śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową” i „Suplement”. Niebawem pojawi się także płyta DVD z „Personą non grata”, z książką zawierającą scenariusz. Reżyser ma też gotowy pomysł na współczesną komedię oraz film historyczny o Jadwidze Andegaweńskiej, który próbuje zrealizować od kilku lat. A już niebawem w telewizji regionalnej będzie można zobaczyć cykl programów z Zanussim opowiadającym o swoich podróżach.
OK