UWAGA!

Punkty potrzebne od zaraz

 Elbląg, Punkty potrzebne od zaraz
fot. Anna Dembińska

- Jeśli Rocznik Elbląski chce w przyszłości naukowo rozwijać się i przyciągać uznanych badaczy, powinien znaleźć się w wykazie czasopism naukowych i recenzowanych ministra edukacji i nauki z możliwie najwyższą liczbą punktów - wskazał ks. prof. Wojciech Zawadzki z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. To jedno z wyzwań, które stoi przed elbląskim czasopismem.

- Niestety trzeba to odnotować, że bieżący tom [XXXII nr - przyp. SM] Rocznika Elbląskiego nie jest uwzględniony w wykazie czasopism naukowych i recenzowanych w wykazie ministra edukacji i nauki z 1 grudnia 2021 roku. Środowiska naukowe są od kilku lat zobligowane do publikowania w czasopismach, które poddane zostały weryfikacji i ocenie oraz są ujęte w wykazie ministerialnym - mówił ks. prof. Wojciech Zawadzki z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego na czwartkowej (22 marca) laudacji XXXII numeru Rocznika Elbląskiego.

- Łamy Rocznika Elbląskiego są otwarte dla młodych naukowców. Dla nich ważne jest to, żeby czasopismo miało odpowiednią liczbę punktów. Wszelkie awanse są w jakimś stopniu uzależnione od miejsca publikacji i od tego ile ta publikacja ma punktów - dodał prof. Andrzej Groth z Uniwersytetu Gdańskiego, redaktor naczelny Rocznika Elbląskiego.

Jednym z elementów oceny „wartości“ czasopisma naukowego jest jego wartość dla naukowca. Czasopisma naukowe są „wyceniane“ przez ministra edukacji i nauki i za publikację w odpowiednim czasopiśmie autor artykułu otrzymuje odpowiednią liczbę punktów, która jest mu potrzebna w późniejszej ocenie jego dorobku naukowego. Mimo chęci i starań redakcji Rocznika Elbląskiego nie jest on ujęty na ministerialnej liście.

- Nie wchodząc w ocenę tego systemu, skutkuje to kalkulowaniem możliwości uzyskania określonej liczby punktów przez autorów tekstów naukowych , którzy są następnie rozliczani przez władze uczelniane. Jeśli Rocznik Elbląski chce w przyszłości naukowo rozwijać się i przyciągać uznanych badaczy, powinien znaleźć się w wykazie czasopism naukowych i recenzowanych ministra edukacji i nauki z możliwie najwyższą liczbą punktów - kontynuował ks. prof. Wojciech Zawadzki.

Mówiąc wprost: obecność na liście ministerialnej ułatwia pozyskanie wartościowych autorów. Obecnie poszczególne czasopisma „wycenione” są na 20, 40, 70, 100, 140 lub 200 punktów. Warto przy okazji zwrócić uwagę na konkurencję Rocznika Elbląskiego - wydawane przez diecezję elbląską „Studia Elbląskie“ są wyceniane na 20 punktów.

- Do ewaluacji dorobku naukowego na uczelniach liczą się czasopisma, które mają od 70 punktów wzwyż. Jest duża konkurencja. Możemy to oceniać, tak, albo inaczej, ale od tego już nie odejdziemy przez wiele lat. To system wzorowany na systemie anglosaskim - mówił prof. Wojciech Zawadzki.

- Razem z panią prezes elbląskiego oddziału [Polskiego Towarzystwa Historycznego - przyp. SM] podejmujemy starania o znalezienie się na tej liście. Spełniamy prawie wszystkie warunki, aby otrzymać wysoką punktację - dodał prof. Andrzej Groth. - Jednym z warunków otrzymania dobrej punktacji jest systematyczne i regularne wydawanie czasopisma. Rocznik ukazuje się systematycznie co roku. To wyjątkowe w skali kraju. Tylko mogę wyrazić nadzieję, że tak będzie dalej.

- [Wyciągnięcie pisma na wysoki poziom - przyp. SM] wymaga naprawdę bardzo wiele pracy. To już niestety są także kwestie finansowe. Każdy artykuł musi mieć dwóch recenzentów, rygory doboru recenzentów są bardzo wyśrubowane. Jedna osoba nie wystarczy, aby tego dopilnować. Muszą być dwie, trzy osoby. Na uczelni łatwiej to zrobić, gdyż robią to pracownicy uniwersytety w ramach swoich obowiązków zawodowych. W bibliotece nie wiem jak to zorganizować, ale trzeba o tym pomyśleć - wyjaśniał prof. Wojciech Zawadzki.

Wychodzący w Grudziądzu „Rocznik Grudziądzki“ - czasopismo o podobnym do Rocznika Elbląskiego profilu figuruje na ministerialnej liście. Za publikację artykułu z archeologii, historii lub nauki o sztuce można tam zyskać 40 punktów.

- Elbląg ma potencjał naukowy i personalny. On nie do końca jest wykorzystany. Czy mając Rocznik, budujemy środowisko naukowe w mieście? Mamy dwie uczelnie, ale czy to jest środowisko naukowe? Stawiam pytania, ale na nie nie odpowiadam - pytał ks. prod. Wojciech Zawadzki. - Trzeba dbać o ludzi, którzy wracają do tego miasta ze stopniami naukowymi. Trzeba tych ludzi przygarnąć, zaopiekować się nimi, dać im godziwe uposażenie, żeby mogli w tym mieście żyć i rozwijać się. Potencjał mamy duży. Jesteśmy pomiędzy trzema ośrodkami naukowymi: Gdańskiem, Olsztynem i Toruniem. Możemy mieć własne, silne środowisko naukowe, ale musi być prowadzona taka polityka, która tych ludzi tutaj przyciągnie i ich zagospodaruje.

SM

Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
  • To prawda "Elbląg ma potencjał naukowy i personalny", ale problem polega na zabetonowaniu w tym "Rocznika Elbląskiego" towarzystwem wzajemnej adoracji. Ile nowych twarzy i autorów pojawiło się w ostatnich latach? Emerytowany w Gdańsku prof. Groth wskazuje raczej na stare układy. Na laudacji co roku to samo grono. Kto podaje do informacji publicznej gdzie i kiedy odbywa się takie spotkanie? Ks. prof. Zawadzki co roku głosi laudacje. A innych badaczy, doktorów, profesorów w Elblągu nie ma? Przecież uczelnie są, a i wykształconych Elblążan nie brakuje.
  • Szkoda, że ktoś pisze nie mając pojęcia o przedsięwzięciu... Jak dla mnie sorry nigdy żadnego punktu dla tego czegoś. Zwłaszcza jak ktoś pissze gnioty...
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    2
    7
    Kat_Na_Idiotów(2023-03-23)
  • Jeśli wziąłbyś (wzięłabyś) do ręki ten i kilka poprzednich Roczników, to zauważył(a)byś, że autorami są w większości młode osoby ze stopniami naukowymi i pojawiają się ciągle nowi autorzy. Zatem nie wypisuj bzdur. Skoro dotarłeś(aś) na promocję, to chyba wiesz, gdzie były informacje. A gdybyś oprócz tego jeszcze ze zrozumieniem wysłuchał(a) tego o czym była mowa lub chociaż przeczytał(a) powyższy artykuł, to być może pojąłbyś, że elbląskie tzw. "uczelnie" pozostają bez wpływy na tworzenie się lokalnego środowiska naukowego.
  • No właśnie. Dlaczego redaktorem nie jest ktoś od nas z PWSZ?
  • Bo nikt z PWSZ, czy jak to się tam teraz nazywa, się nie nadaje
  • Byt musisz być idiotą? W byłej PWSZ są osoby, które publikują w wydawnictwach po 100 punktów.... tylko nikt nie chce uwikłać sie w uzależnienia od UM z Łączności 1.
  • @Kat_Na_Idiotów - Nikt nie kwestionuje dorobku pracowników dawnej PWSZ ale Rocznik Elblaki to głównie historia a takiego kierunku ani osób z Nim związanych nie ma
  • Pod względem tematyki "Rocznik Elbląski" jest w "elbląski" co najwyżej w 50%. Reszta to tematyka regionalna, a ostatnimi czasy wręcz krajowa. Przeważają publikacje z czasów przed II wojną światową, promujące tak naprawdę czasy niemieckie. Archaiczna struktura organizacyjna i promocja na niskim poziomie sprawiają, że jest to pozycja, która mało obchodzi, jeśli w ogóle, elblążan. "Gorzkie żale" ks. Zawadzkiego odnośnie niewystarczających punktów jakie to czasopismo ma to właśnie efekt umieszczania w tym czasopiśmie publikacji nie-elblążan, którzy piszą magisterskie i doktorancie "chałtury". Już teraz niestety publikowanie w "Roczniku Elbląskim" nie daje prestiżu, stąd zainteresowanie coraz mniejsze. Jedyny ratunek to to aby redakcję objął jakiś elblążanin z pasją, ktoś kto zrzuci obecny gorset i rozkręci to przedsięwzięcie. Ja wcale nie płaczę za naukowym charakterem tego pisma. Jego naczelnym celem powinna być poczytność, nawet o charakterze popularno-naukowym...
Reklama