Pierwszy koncert tegorocznych Elbląskich Nocy Teatru i Poezji za nami. Tradycyjnie dopisała publiczność, mniej tradycyjnie, na przekór porannej nawałnicy, pogoda.
Nie przepadam za oficjalnymi częściami koncertów, ale w tym wypadku trzeba podkreślić klasę gospodarzy - Antoniego Czyżyka i Aleksandry Bednarczuk , którzy oddali należne honory Bożenie Sielewicz, głównej sprawczyni poprzednich edycji „Nocy”. Tym bardziej to miłe, że miasto aż huczało od plotek na temat konfliktów na osi UM - Światowid o prawa do organizacji tej imprezy.
Po gospodarzach prowadzenie koncertu przejął Piotr Bałtroczyk - konferansjer (jeśli jeszcze można używać tego słowa) o urzekającym poczuciu humoru, wywodzącym się tylko i aż z wrodzonej inteligencji. W pierwszej części koncertu prezentowali się laureaci konkursów i przeglądów piosenki, które odbyły się w przeciągu ostatnich dwunastu miesięcy. Zachwycił wyjątkowo wysoki i wyrównany poziom wykonawców. Za sprawą głosów publiczności główną nagrodę - Księżycową Statuetkę - zdobyła Katarzyna Dąbrowska, laureatka IX Edycji Konkursu „Pamiętajmy o Osieckiej”. Skąd tak filigranowa dziewczyna dobywa tak mocny głos, chciałoby się zapytać?!
Po przerwie nad estradą „Nocy” zapanował niepodzielnie Grzegorz Turnau, który wystąpił z recitalem piosenek wywodzących się w większości z jego ostatniej płyty poświęconej twórczości Marka Grechuty.
Turnau, artysta o piwnicznej proweniencji i stosownej do tego manierze wykonawczej, zderzył się kilka razy z własną grupą akompaniującą, która z trudem powściągała swoje rockowe zapędy, niszcząc skutecznie bezsensownym łomotem niepowtarzalny klimat utworów piosenkarza z Krakowa. Niewątpliwie najlepiej wybrzmiały na muzealnym podwórcu te piosenki, w których akompaniament ograniczony był do minimum.
To wszystko nie przeszkodziło w tym, że Turnau po raz kolejny uwiódł wszystkie przybyłe na koncert panie, czemu dały wyraz we frenetycznych okrzykach i oklaskach. Zgodnie ze starą elbląska tradycją wyklaskany na stojąco bis zakończył pierwszy koncert tegorocznych „Nocy”.
***
Chciałem się odnieść do jedynego chyba merytorycznego głosu w tej dyskusji. Otóż brzmienie mojego motoru nie podoba mi się dokładnie tak samo jak brzmienie kapeli towarzyszącej artyście z Krakowa. Bardzo obiektywnie uważam, że obaj mamy z tym problem i dlatego piszę o tym najrzetelniej jak potrafię. Pozostałych stwierdzeń zawartych w tym minifelietonie będę bronił jak demokracji, a mianowicie, że organizatorzy mieli klasę, pani Bożena miała zasługi, Bałtroczyk jest inteligentny, a Turnau uwodzi swoim śpiewaniem, czego oczywiście bardzo rzetelnie mu zazdroszczę. Ja musiałem w ten proceder wkładać zawsze znacznie więcej wysiłku. Poza tym obiecuję, że będę pisał obiektywne felietony zaraz po tym jak tylko taka kategoria zostanie wprowadzona do kanonu dziennikarstwa.
Po gospodarzach prowadzenie koncertu przejął Piotr Bałtroczyk - konferansjer (jeśli jeszcze można używać tego słowa) o urzekającym poczuciu humoru, wywodzącym się tylko i aż z wrodzonej inteligencji. W pierwszej części koncertu prezentowali się laureaci konkursów i przeglądów piosenki, które odbyły się w przeciągu ostatnich dwunastu miesięcy. Zachwycił wyjątkowo wysoki i wyrównany poziom wykonawców. Za sprawą głosów publiczności główną nagrodę - Księżycową Statuetkę - zdobyła Katarzyna Dąbrowska, laureatka IX Edycji Konkursu „Pamiętajmy o Osieckiej”. Skąd tak filigranowa dziewczyna dobywa tak mocny głos, chciałoby się zapytać?!
Po przerwie nad estradą „Nocy” zapanował niepodzielnie Grzegorz Turnau, który wystąpił z recitalem piosenek wywodzących się w większości z jego ostatniej płyty poświęconej twórczości Marka Grechuty.
Turnau, artysta o piwnicznej proweniencji i stosownej do tego manierze wykonawczej, zderzył się kilka razy z własną grupą akompaniującą, która z trudem powściągała swoje rockowe zapędy, niszcząc skutecznie bezsensownym łomotem niepowtarzalny klimat utworów piosenkarza z Krakowa. Niewątpliwie najlepiej wybrzmiały na muzealnym podwórcu te piosenki, w których akompaniament ograniczony był do minimum.
To wszystko nie przeszkodziło w tym, że Turnau po raz kolejny uwiódł wszystkie przybyłe na koncert panie, czemu dały wyraz we frenetycznych okrzykach i oklaskach. Zgodnie ze starą elbląska tradycją wyklaskany na stojąco bis zakończył pierwszy koncert tegorocznych „Nocy”.
***
Chciałem się odnieść do jedynego chyba merytorycznego głosu w tej dyskusji. Otóż brzmienie mojego motoru nie podoba mi się dokładnie tak samo jak brzmienie kapeli towarzyszącej artyście z Krakowa. Bardzo obiektywnie uważam, że obaj mamy z tym problem i dlatego piszę o tym najrzetelniej jak potrafię. Pozostałych stwierdzeń zawartych w tym minifelietonie będę bronił jak demokracji, a mianowicie, że organizatorzy mieli klasę, pani Bożena miała zasługi, Bałtroczyk jest inteligentny, a Turnau uwodzi swoim śpiewaniem, czego oczywiście bardzo rzetelnie mu zazdroszczę. Ja musiałem w ten proceder wkładać zawsze znacznie więcej wysiłku. Poza tym obiecuję, że będę pisał obiektywne felietony zaraz po tym jak tylko taka kategoria zostanie wprowadzona do kanonu dziennikarstwa.