UWAGA!

Na dużym ekranie o fenomenie kulturalnym Elbląga lat 60.

 Elbląg, Na dużym ekranie o fenomenie kulturalnym Elbląga lat 60.

Jak to się stało, że w niedużym powiatowym mieście, gdzieś pomiędzy Gdańskiem i Olsztynem, z górą 60 lat temu jedna po drugiej rodziły się inicjatywy i wydarzenia kulturalne godne stolicy? I to w Elblągu, w którym dopiero co odnotowano niechlubny rekord pijaństwa?

„Winni” kulturalnego rozwoju miasta byli młodzi inżynierowie zesłani nakazem pracy w Zamechu. Jeszcze kawalerowie, bez rodzin i domowych obowiązków, zaledwie po studiach w Warszawie lub Krakowie, gdzie teatrów i galerii bez liku, a i opera, i filharmonia, i klubów studenckich już wtedy było wiele. A cóż w Elblągu zastali? – obskurne knajpy, kina z radzieckimi filmami i od czasu do czasu teatr. Postanowili więc sami sobie zorganizować wolny czas. Powołali do życia „Czerwoną Oberżę” – niezwykły DKF (1958-64), do którego sprowadzano i filmy i… sławy ówczesnej kultury. Tak swoje spotkanie z klubowiczami w tygodniku „Świat” opisał Jerzy Waldorff:

 

Miałem niedawno bardzo dziwne przeżycie. Ruszyłem w Polskę, na — co się zowie — prowincję, a znalazłem się w ... Paryżu! (…) Nie byłem w stanie przewidzieć, że Klub inteligencji Elbląga będzie miał obyczaje paryskie, jakie obowiązują — na przykład — podczas zebrań Akademii Goncourtów. Zamiast prelegenckiej ambony i karafki z wodą oczekiwał mnie w pięknej willi klubowej... bankiet!

Siadłszy na prezydialnym miejscu stołu zagiętego w podkowę, najpierw uraczony zostałem pysznymi zakąskami, później dano jeszcze inne smaczne różności, zanim dopiero — po toastach, przy winie spytano, czy nie zechciałbym opowiedzieć, jak się odbyła wiosenna podróż Filharmonii Narodowej na Zachód. Nie zapomnę tego nadzwyczajnego spotkania i grona elbląskiej inteligencji — niezblazowanej, traktującej kultury poważnie i żarliwie, ciekawej wszystkiego co się dzieje na świecie. Gdy podawano kawę na podium sali bankietowej siadła jazzowa orkiestra, u stołu rozgorzała dyskusja na temat muzyki współczesnej. Zacząłem przeto wywodzić jej początki z francuskiego impresjonizmu, a wtedy młody jazzowy pianista zdecydował się pomóc mi i z pamięci odegrał „Arabeskę” Debussy'ego. Tacy tam są trefni jazziści, proszę wielebnego ojca Tyrmanda! Klub inteligencji w Elblągu to piękny przykład budzącego się w kraju życia kulturalnego po latach drętwej martwoty.

 

Jerzy Waldorff nie tylko opisał spotkanie z inżynierami, ale też obiecał sprowadzić do nich kolejnych warszawskich gości oraz orkiestrę Filharmonii Narodowej. Jak obiecał, tak zrobił. „Po paru tygodniach zostałem zaproszony wspólnie z kierownikiem Wydziału Kultury MRN Janem Matusiakiem do Warszawy na spotkanie z dyrektorem Filharmonii Narodowej Zdzisławem Śliwińskim i jego zastępcą, imponująco dynamicznym Marianem Gołębiewskim. Podpisaliśmy porozumienie o przyjęciu przez „Narodową” patronatu muzycznego nad naszym miastem i uzgodniliśmy, że przyjedzie ona do nas w pełnym składzie 21 marca 1959 r.” – to już wspomnienia spisane przez Mirosława Dymczaka.

Z orkiestrą Filharmonii Narodowej przyjechała ekipa Polskiej Kroniki Filmowej i o Elblągu zaczęło być głośno w całym kraju. Filmowcy jeszcze wielokrotnie tu przyjeżdżali, by dokumentować osiągnięcia produkcyjne Zamechu oraz efekty artystyczne Biennale Form Przestrzennych i innych działań elbląskich artystów. A gdy naturalnie „umierał” DKF, rodziła się Galeria-El, a zaraz po niej Elbląskie Towarzystwo Kulturalne i „Pałacyk”. Działalność w tym czasie rozpoczął Elbląski Dom Kultury, a Szkoła Muzyczna co roku wystawiała opery dziecięce. No i wszystko to filmował Stefan Mula ze swoją grupą filmowców amatorów. A ponieważ filmy te zachowały się, to pokażemy je w kinie.

 

Na seans pt. Kultura w robotniczym Elblągu – fenomen lat 60-tych zapraszamy w środę, 6 listopada, o godz. 18:00 do Kina Światowid. Gościem specjalnym będzie Teresa Wojcinowicz – prezes Elbląskiego Towarzystwa Kulturalnego.

 

Organizatorami cyklu „Elbląg na dużym ekranie” jest Centrum Spotkań Europejskich Światowid i telewizja TRUSO.TV, partnerami Elbląskie Towarzystwo Kulturalne, Polskie Towarzystwo Historyczne o. w Elblągu i stowarzyszenie Polskie Telewizje Lokalne i Regionalne w Elblągu. Patronem medialnym jest Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl Wstęp wolny.

Juliusz Marek, Elbląg na Dużym Ekranie

Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
  • "Jak to się stało, że w niedużym powiatowym mieście, gdzieś pomiędzy Gdańskiem i Olsztynem, z górą 60 lat temu jedna po drugiej rodziły się inicjatywy i wydarzenia kulturalne godne stolicy?" Nie wiem czy piszacy ten art. zdawal sobie w sprawe, iz w laltach 60tych liczba mieszkancow Elblaga i Olsztyna byla co najmniej porownywalna, a niektore zrodla podaja, ze nawet wieksza. Takze ta teza nie jest prawdziwa.
  • A teraz festyny:dni chleba, dni Elbląga i inna ujoza
  • @Realista1 - Jaka została postawiona teza? Elbląg znajduje się pomiędzy Gdańskiem i Olsztynem czyli pomiędzy tymi miastami wojewódzkimi. Olsztyn był stolicą województwa olsztyńskiego, bez względu na liczbę mieszkańców. Realista czy mitoman?
  • no teraz też zdarzają się godne uwagi inicjatywy... np. w niektórych szkołach Dzień Sąsiada, Pikniki Rodziny czy Święto Dyni... duma mnie rozpiera!
  • @Elblągmojemiasto - Może to jest twój czas? Może powinieneś się wykazać?
  • Te "nieduze powiatowe miasto" w latach 60tych mialo 90tys. mieszkancow, a stolyca woj.70 tys. Czego nie rozumiesz?
  • Cały czas udowadniasz znaną prawdę, że Elbląg miał więcej mieszkańców od Olsztyna. Jakie to ma znaczenie? Jak to odnosi się do artykułu? No tak, użycie określenia "stolyca" wiele wyjaśnia i mówi o twoim geniuszu.
  • a stolicą RFN było Bonn
  • W takim Elblągu moi rodzice zdecydowali się osiedlić, by żyć. Dziisiejszego Elbląga nie wzięliby pewnie pod uwagę,
  • A ty udowadniasz ze nie rozumiesz co czytasz. "Nieduze" miasto powiatowe bylo wtedy de facto wieksze od Olsztyna, a artykul sugeruje cos wrecz odwrtotnego. Pytanie czy to wynika z niewiedzy, czy celowo jest taki zabieg zrobiony.
  • To ty nie rozumiesz. To, że Elbląg był wtedy większym miastem od Olsztyna nie zmienia jego położenia między dwoma miastami wojewódzkimi: Gdańskiem i Olsztynem, ani tego że Elbląg był niedużym miastem powiatowym. W artykule nie ma żadnej sugestii, że Olsztyn był większy od Elbląga, nie ma tam takiej tezy. Ty czegoś się doszukujesz, czego nie ma. Autor pisze o fenomenie kulturalnym w Elblągu fajnie rozwijającym się wówczas mieście, niedużym mieście powiatowym położonym pomiędzy stolicami dwóch województw. Gdyby napisał między Gdańskiem a Białymstokiem byłoby lepiej? A jeśli masz jakieś kompleksy związane z Olsztynem to trudno, przeanalizuj dlaczego te miasta tak się rozwijały, dasz radę?
  • W publicystyce takie celowe pomniejszanie jakiejs wartosci bywa nazywane pedagogiką wstydu.
Reklama