Na dnie morza miała swój pałac piękna królowa boginek morskich, Jurata. Historia jej miłości do rybaka Tosia jest bardzo piękna i smutna. Stała się więc inspiracją dla naszych elbląskich artystów, którzy w środę (23 czerwca) wraz z zaprzyjaźnioną młodzieżą z Kaliningradu opowiedzieli ją w formie oryginalnego, niemego spektaklu.
Spektakl pt. „Legenda o Juracie” powstał w ramach kolejnej już edycji polsko-rosyjskiego projektu edukacyjnego „Pomosty”, którego głównym celem jest integracja i edukacja młodzieży polsko-rosyjskiej.
– Projekt „Pomosty – Europejskie Spotkanie Młodzieży Artystycznie Uzdolnionej” to projekt z kilkuletnią już tradycją – mówi Magdalena Czarnocka, koordynator projektu. – Co roku współpracujemy przy jego realizacji z młodzieżą z Kaliningradu. Co roku też organizowaliśmy w ramach tego projektu różnorodne warsztaty, np. taneczne, plastyczne... Dzieci najpierw przygotowują się, a potem prezentują efekty swojej pracy na rożnych turniejach. Jeśli idzie o taniec, to był to Międzynarodowy Turniej Tańca „Pomosty”. W tym roku zrobiliśmy to trochę inaczej, podeszliśmy to tego od strony znalezienia takiego wspólnego mianownika, którym okazał się bursztyn. Bursztyn, Morze Bałtyckie to wspólny mianownik dla Polski i Rosji, pomost łączący te dwa kraje. Stąd postanowiliśmy na podstawie „Legendy o Juracie” zorganizować warsztaty z animacji, aby stworzyć film rysunkowy o tej legendzie oraz warsztaty teatralne, bębniarskie, warsztaty ze szczudlarzem, dzięki którym powstał dzisiejszy spektakl. Celem i głównym założeniem projektu jest doprowadzenie do wymiany kulturalnej młodzieży z Polski i z Rosji, integracja i edukacja tej młodzieży poprzez różne formy wyrazu artystycznego. Chcieliśmy jednak nie tylko edukować młodzież, ale pokazać również, że mimo barier językowych jest możliwe porozumienie między nimi właśnie poprzez kulturę. Projekt zrealizowano z udziałem środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Animacja z plasteliny W ramach tegorocznej edycji projektu zostały zorganizowane warsztaty z animacji rysunkowej, które poprowadzili specjaliści ze Studia Miniatur Filmowych w Warszawie: Wiesław Zięba, który animował „Bolka i Lolka”, grafik Szymon Adamski i szef produkcji Eugeniusz Gordziejuk. W wyniku przeprowadzonych warsztatów powstała animacja rysunkowa z wykorzystaniem ulepionych z plasteliny figurek wykonanych przez młodzież z Liceum Plastycznego w Gronowie Górnym.
– Warsztaty trwały trzy dni. Najpierw uczniowie lepili figurki, następnie panowie filmowali klatka po klatce, dzięki czemu te figurki wyglądały tak, jakby się poruszały. Panowie ze Studia Miniatur Filmowych opowiadali, jak powstaje animacja, jak powstają wszystkie elementy, opiekowali się młodzieżą, która lepiła te figurki i wykonywała wszystkie rysunki do tej animacji – opowiada Magdalena Czarnocka.
Stworzony przez młodzież film animowany można było obejrzeć w środę tuż przed spektaklem.
Tragedia bursztynowa Film był niejako wprowadzeniem do następującej po nim inscenizacji o pięknej królowej Juracie, której historia miłości do biednego rybaka skończyła się tragicznie. Za sprawą zazdrosnego o królową Perkuna, leżący w głębinach morza złocisty pałac rozsypał się w gruzy, a kochankowie i dworki Juraty zginęli. Wzburzona woda wyrzuciła na brzeg okruchy zamku, które nazwane zostały później bursztynem.
Wczorajsze przedstawienie, grane bez słów, w bardzo oryginalny sposób ukazało historię morskiej królowej. Nie trzeba było bowiem słów, żeby zrozumieć tragiczne losy Juraty. Żywa i budząca grozę muzyka, efekty dźwiękowe, światło, gesty i mowa ciała były bardzo dobitne i pobudzały wyobraźnię odbiorcy.
– Jestem zafascynowana tym, jak cała pracująca nad spektaklem grupa potrafiła się zmobilizować, ponieważ jeszcze wczoraj wątpiłam w to, czy uda nam się ten spektakl tak pięknie pokazać, jak to sobie założyliśmy – powiedziała Edyta Machul, reżyserka tego niemego przedstawienia – Wszyscy włożyli w ten spektakl wiele pracy, i tancerze, i aktorzy, i bębniarze. Ci ostatni przygotowywali się do spektaklu dopiero od poniedziałku, czyli mieli na to zaledwie dwa dni. Podczas przedstawienia grali na żywo. Wiele pracy w przygotowanie oprawy muzycznej włożyli Grzegorz Surówka i Piotr Wachowicz, za co im niezmiernie dziękuję. Ten spektakl żyje dzięki muzyce, obrazom i światłu. Efekty te miały pobudzić wyobraźnię widza. Chcieliśmy opowiedzieć tę legendę, nie używając słów, a stosując obraz, ruch i muzykę. Zamysł taki był od samego początku, wcale nie było to związane z barierą językową, ponieważ, jak wiadomo, w spektaklu bierze udział młodzież polska i rosyjska. Dużo pracowaliśmy nad ruchem, nad ciałem. Aktorzy po tych kilku dniach pracy są więc już bardzo zmęczeni. Włożyli w przygotowania całe serce, pracowali bowiem od rana do nocy. Scenariusz do tego przedstawienia stworzył prof. Krzysztof Grębski z PWST w Krakowie. Bardzo ważną kwestią jest również wizualizacja, dzięki której mogliśmy przenieść ludzi w świat podwodny pałacu Juraty.
W przedstawieniu „Legenda o Juracie” wzięła udział grupa teatralna Deja vu ze Światowida wraz z przyjaciółmi oraz młodzież z Centrum dla Dzieci i Młodzieży z Kaliningradu.
– Do przedstawienia zaczęliśmy się przygotowywać już dość dawno, około dwóch miesięcy temu – mówią młode aktorki z grupy Deja vu, Ania i Paulina. – Na początku spotykaliśmy się raz w miesiącu, w weekend. Bardzo intensywnie nad tym spektaklem pracowaliśmy przez ostatnie cztery dni. Była to praca od rana do wieczora. Wcześniej pracowaliśmy sami, a dopiero teraz mogli dołączyć do nas nasi przyjaciele z Kaliningradu.
Bardzo ważną rolę w spektaklu odgrywała muzyka: – Była tworzona spontanicznie, na bieżąco, na gorąco, bo spektakl powstawał bardzo szybko i nie było nawet czasu, żeby stworzyć profesjonalny podkład muzyczny – powiedział prowadzący warsztaty rytmiczno-bębniarskie Grzegorz Surówka. – Skorzystaliśmy z dwóch elektronicznych instrumentów kaossilatora i handsonica, które dawały efekty fal, efekty przestrzenne, narastanie grozy, basy. W trwających dwa dni warsztatach muzycznych udział wzięli niegrający nigdy wcześniej na bębnach uczestnicy projektu, którzy – po opanowaniu podstaw – wspomogli mnie na scenie podczas tworzenia podkładu dźwiękowego spektaklu.
Niewątpliwie efektowna, oddziałująca na zmysły odbiorcy muzyka była jednym z ważniejszych elementów inscenizacji.
Młodym artystom i reżyserce przedstawienia gratulujemy udanego przedstawienia i życzymy więcej podobnych tak oryginalnych i innowacyjnych przedstawień.
Potrzebnie, bo wydaje mi się, że chcieli podkreślić, ze w tak niedługim czasie potrafili się zmobilizować i dopiąć to na ostatni guzik, a wyszło rewelacyjnie :)