- Dotarliśmy do Elbląga mimo najróżniejszych blokad – takimi słowami, nawiązując do piątkowych blokad rolniczych, rozpoczął swój koncert w Światowidzie Jan Ptaszyn Wróblewski. Dzień później w Galerii El do muzycznej wędrówki zapraszał Janusz Muniak.
Muzycznie takiego weekendu w Elblągu dawno już chyba nie było. Przygodę z dźwiękami mocnym akcentem rozpoczęli właściwie już w czwartek młodzi perkusiści z Elbląga i Trójmiasta, którzy zagrali w sali koncertowej szkoły muzycznej. Publiczność raczej nie dopisała, a szkoda, bo na scenie pojawiła się rzadko goszcząca na scenie perkusja klasyczna.
Koncert Jana Ptaszyna Wróblewskiego przyciągnął do Światowidu około 300 (tak na oko) miłośników jazzu – w większości młodych ludzi.
Blisko 67-letni muzyk, kompozytor i dyrygent (a także publicysta, działacz ruchu muzycznego, pedagog i honorowy obywatel miasta Kalisza - żeby wymienić tylko najważniejsze z życia człowieka-legendy) na scenie tryskał energią i humorem. W Elblągu zagrał połtoragodzinny koncert w składzie z Wojciechem Niedzielą (na pianinie), z którym nie rozstaje się już od 20 lat, Piotrem Lemańczykiem (bas) i Tomaszem Sowińskim (perkusja). Dwóch ostatnich muzyków dołączyło do sławnego saksofonisty właściwie kilka dni przed występem w Elblągu, kiedy mistrz dowiedział się, że członkowie jego kwartetu zagrają w Elblągu... ale dzień później, w sobotę w towarzystwie Janusza Muniaka.
Jan Ptaszyn Wróblewski zagrał w sumie siedem utworów i jeden bis - w tym złożoną z dwóch części kompozycję napisaną dla jazzmana improwizującego i orkiestry. Osobiście najbardziej przypadł mi do gustu zagrany tuż przed przerwą utwór pod tytułem “Instead”.
- Mam z tą kompozycją do tej pory problemy – zażartował Ptaszyn Wróblewski. - Wychodzi mi ona poprawnie średnio raz na dwa koncerty... Ostatnim razem w sumie było OK.
Po krótkiej przerwie usłyszeliśmy “When the Saints Go Marching In”, “Seans na niepogodę”, “Girl from Ipanema” i temat zaczerpnięty z muzyki ludowej “Jadą gwiżdże”.
Dzień później w Galerii EL występował Janusz Muniak (notabene Muniak w latach sześdziesiątych zagrał w zespole Ptaszyna koncert w Elblągu!).
W pierwszej części koncertu w galerii wystąpiła młoda elbląska formacja Elefunk – jak sama nazwa wskazuje - funkowa. Muzycy zasługują na szczególne uznanie z kilku powodów - przede wszystkim dlatego, że w naszym mieście sześciu młodym ludziom chciało się zebrać do kupy, aby zacząć grać swoją ulubioną muzykę bez wsparcia finansowego ze strony instytucji do tego powołanych. Powód drugi i najważniejszy, to fantastyczne brzmienie zespołu, na które składa się sekcja instrumentów dętych (Artur Olewniczak - puzon, Marcin Gawdzis - trąbka i Szymon Zuehlke - saksofon), perkusja Marka Sztuki, bas Piotra Kobusa oraz dobry duch grupy – pianista Bartosz Krzywda. Żywiołowo i ze swobodą wykonywane utwory, w tym kompozycje własne, rozruszały zmarzniętą, ale liczną publiczność w Galerii EL.
Po przerwie występ rozpoczęła gwiazda wieczoru, jeden z najbarwniejszych polskich jazzmanów - Janusz Muniak. W Galerii ten uznany polski saksofonista tenorowy wystąpił z zespołem muzyków z Gdańska w składzie: Dominik Bukowski - wibrafon, Piotr Lemanczyk - kontrabas, Tomasz Sowiński - perkusja. Saksofon Muniaka, ilość i jakość dźwięku jaką z niego wydobywał oraz jego specyficzne brzmienie - wszystko to sprawiło, że słuchacze w Galerii siedzieli jak zaczarowani. Nie sposób zapomnieć też wirtuozerskich popisów Dominika Bukowskiego na wibrafonie. Zyskiwały one widoczne uznanie publiczności, a także samego mistrza.
Kończąc piątkowy koncert w Światowidzie Jan Ptaszyn Wróblewski zapytał:
- Czy czują się państwo pogryzieni? Bo jeśli nie, to miałbym do państwa gorącą prośbę. Proszę powiedzieć znajomym, że jazz nie gryzie...
Koncert Jana Ptaszyna Wróblewskiego przyciągnął do Światowidu około 300 (tak na oko) miłośników jazzu – w większości młodych ludzi.
Blisko 67-letni muzyk, kompozytor i dyrygent (a także publicysta, działacz ruchu muzycznego, pedagog i honorowy obywatel miasta Kalisza - żeby wymienić tylko najważniejsze z życia człowieka-legendy) na scenie tryskał energią i humorem. W Elblągu zagrał połtoragodzinny koncert w składzie z Wojciechem Niedzielą (na pianinie), z którym nie rozstaje się już od 20 lat, Piotrem Lemańczykiem (bas) i Tomaszem Sowińskim (perkusja). Dwóch ostatnich muzyków dołączyło do sławnego saksofonisty właściwie kilka dni przed występem w Elblągu, kiedy mistrz dowiedział się, że członkowie jego kwartetu zagrają w Elblągu... ale dzień później, w sobotę w towarzystwie Janusza Muniaka.
Jan Ptaszyn Wróblewski zagrał w sumie siedem utworów i jeden bis - w tym złożoną z dwóch części kompozycję napisaną dla jazzmana improwizującego i orkiestry. Osobiście najbardziej przypadł mi do gustu zagrany tuż przed przerwą utwór pod tytułem “Instead”.
- Mam z tą kompozycją do tej pory problemy – zażartował Ptaszyn Wróblewski. - Wychodzi mi ona poprawnie średnio raz na dwa koncerty... Ostatnim razem w sumie było OK.
Po krótkiej przerwie usłyszeliśmy “When the Saints Go Marching In”, “Seans na niepogodę”, “Girl from Ipanema” i temat zaczerpnięty z muzyki ludowej “Jadą gwiżdże”.
Dzień później w Galerii EL występował Janusz Muniak (notabene Muniak w latach sześdziesiątych zagrał w zespole Ptaszyna koncert w Elblągu!).
W pierwszej części koncertu w galerii wystąpiła młoda elbląska formacja Elefunk – jak sama nazwa wskazuje - funkowa. Muzycy zasługują na szczególne uznanie z kilku powodów - przede wszystkim dlatego, że w naszym mieście sześciu młodym ludziom chciało się zebrać do kupy, aby zacząć grać swoją ulubioną muzykę bez wsparcia finansowego ze strony instytucji do tego powołanych. Powód drugi i najważniejszy, to fantastyczne brzmienie zespołu, na które składa się sekcja instrumentów dętych (Artur Olewniczak - puzon, Marcin Gawdzis - trąbka i Szymon Zuehlke - saksofon), perkusja Marka Sztuki, bas Piotra Kobusa oraz dobry duch grupy – pianista Bartosz Krzywda. Żywiołowo i ze swobodą wykonywane utwory, w tym kompozycje własne, rozruszały zmarzniętą, ale liczną publiczność w Galerii EL.
Po przerwie występ rozpoczęła gwiazda wieczoru, jeden z najbarwniejszych polskich jazzmanów - Janusz Muniak. W Galerii ten uznany polski saksofonista tenorowy wystąpił z zespołem muzyków z Gdańska w składzie: Dominik Bukowski - wibrafon, Piotr Lemanczyk - kontrabas, Tomasz Sowiński - perkusja. Saksofon Muniaka, ilość i jakość dźwięku jaką z niego wydobywał oraz jego specyficzne brzmienie - wszystko to sprawiło, że słuchacze w Galerii siedzieli jak zaczarowani. Nie sposób zapomnieć też wirtuozerskich popisów Dominika Bukowskiego na wibrafonie. Zyskiwały one widoczne uznanie publiczności, a także samego mistrza.
Kończąc piątkowy koncert w Światowidzie Jan Ptaszyn Wróblewski zapytał:
- Czy czują się państwo pogryzieni? Bo jeśli nie, to miałbym do państwa gorącą prośbę. Proszę powiedzieć znajomym, że jazz nie gryzie...
WG, M