Mury, płoty, wojsko, policja – tak Europa broni się przed imigrantami z całego świata. Zdjęcia z hiszpańskiej Ceuty, greckiej wyspy Lesbos i granicy polsko-rosyjskiej można oglądać w Galerii EL. I nie są to przyjemne widoki. A jeszcze mniej przyjemny był wczorajszy (12 kwietnia) wykład Tomasza Ferensa, podsumowujący projekt wpływu nielegalnej imigracji na lokalne społeczności. Zobacz fotoreportaż.
Kiedy miałem 10 lat pojechałem pociągiem do Niemieckiej Republiki Demokratycznej. W środku nocy dziesięciolatka obudziło szczekanie psów. Na granicy obok pociągu stało kilkudziesięciu żołnierzy (?) z owczarkami niemieckimi. Tak przekraczało się polskie granice jeszcze 30 lat temu. Te wspomnienia wróciły podczas wczorajszego wernisażu w Galerii EL. Na wystawie „Borderlands” zaprezentowano zdjęcia z Ceuty (hiszpańska enklawa granicząca z Marokiem), greckiej wyspy Lesbos i granicy polsko – rosyjskiej. Te trzy miejsca łączy fakt, że wszystkie są zewnętrznymi granicami Unii Europejskiej – obszaru, który przez stosunkowo dużą resztę świata postrzegany jako raj. Raj, do którego wstęp jest ściśle reglamentowany i co się z tym wiąże – próby nielegalnego dostania się do mitycznej krainy „mlekiem i miodem płynącej”. Czasem w mniejszym, czasem w większym zakresie.
Do Ceuty, na Lesbos i na granicę polsko – rosyjską wybrali się fotograf Marek Domański i socjolog Tomasz Ferenc. Przygotowywali oni projekt mający zbadać wpływ nielegalnej imigracji na lokalne społeczności.
Owocem tych wypraw są zdjęcia pokazujące obrazy, które były normą na polskich granicach jeszcze kilkadziesiąt lat temu. Zasieki, mury, płoty, żołnierze, policjanci, funkcjonariusze rozmaitych służb, których łączy możliwość użycia broni w stosunku do ludzi. A z drugiej strony - reporterskie zdjęcia pobytu uchodźców. Często zaskakujące jak to, gdzie Marek Domański sfotografował stare ubrania porzucone w krzakach w Ceucie.
- Uchodźcy, którzy forsują płot na granicy hiszpańsko – marokańskiej w Ceucie ubierają się bardzo „grubo”, tak żeby przeszkody na płocie nie poraniły ich. W momencie, kiedy sforsują płot i są już w Ceucie pozbywają się ubrań i rzucają je byle gdzie. Stąd taki krajobraz – wyjaśniał Tomasz Ferenc w czasie wykładu po wernisażu.
Innym ciekawym zdjęciem jest... wrakowisko łodzi motorowych w górach. Fotografia została zrobiona na wyspie Lesbos – przystanku na szlaku z Afryki do Europy. Wygląda to mniej więcej tak, jakby gigantyczny potop wyniósł te łodzie w góry i tam zostawił.
- W najkrótszym miejscu z Turcji na Lesbos jest kilkanaście kilometrów. Uchodźcy przypływali tam rozmaitymi łodziami, pontonami. Po przypłynięciu łodzie były porzucane i zaczęły blokować porty. Grecy zaczęli je wywozić w góry i tam zostawiać – mówił Tomasz Ferenc.
Po wernisażu odbył się wykład Tomasza Ferenca, który opowiadał o tym, jak wygląda „życie na granicy”. Słuchacze mogli się dowiedzieć o działaniach okrętów patrolowych Frontexu (Europejskiej Agencji Straży Granicznej i Przybrzeżnej) mających za zadanie uniemożliwienie imigrantom postawienia stopy na terytorium Unii Europejskiej; w jaki sposób uchodźcy forsują mur graniczny w Ceucie.
- Sześćset osób dzieli się na trzy grupy mniej więcej równe. Pierwsza grupa symuluje atak na płot, angażując w tym czasie wszystkie jednostki marokańskiego wojska i hiszpańskiej Guardia Civil w obronę przejścia. Jakiś czas później do akcji wkracza druga grupa, uzbrojona w nożyce do przecinania płotu, drabiny itp. sprzęt, która toruje drogę trzeciej grupie, która jako jedyna ma realne szanse na przedostanie się do Ceuty – opowiadał Tomasz Ferenc.
Przedostanie się do enklawy nie oznacza końca kłopotów. Trzeba jeszcze dostać się do kontynentalnej Europy. Zdjęcia przedstawione na wystawie pokazują uchodźców, którzy zza płotu obserwują odpływające do raju promy. Dostać się na taki prom to marzenie (nierzadko nierealne) uchodźców.
Oprócz zdjęć na wystawie największe wrażenie robią dwa eksponaty – dziecięce kapoki mające (teoretycznie) uratować dzieci podczas nierzadkiego utonięcia łodzi lub pontonu.
- Żaden mur na granicy nie spełnił swojej roli. Co najwyżej opóźnił procesy historyczne – mówił socjolog. - Nawet Mur Chiński czy Wał Hadriana.
Wystawę zdjęć można oglądać w Galerii EL do 11 czerwca.
Do Ceuty, na Lesbos i na granicę polsko – rosyjską wybrali się fotograf Marek Domański i socjolog Tomasz Ferenc. Przygotowywali oni projekt mający zbadać wpływ nielegalnej imigracji na lokalne społeczności.
Owocem tych wypraw są zdjęcia pokazujące obrazy, które były normą na polskich granicach jeszcze kilkadziesiąt lat temu. Zasieki, mury, płoty, żołnierze, policjanci, funkcjonariusze rozmaitych służb, których łączy możliwość użycia broni w stosunku do ludzi. A z drugiej strony - reporterskie zdjęcia pobytu uchodźców. Często zaskakujące jak to, gdzie Marek Domański sfotografował stare ubrania porzucone w krzakach w Ceucie.
- Uchodźcy, którzy forsują płot na granicy hiszpańsko – marokańskiej w Ceucie ubierają się bardzo „grubo”, tak żeby przeszkody na płocie nie poraniły ich. W momencie, kiedy sforsują płot i są już w Ceucie pozbywają się ubrań i rzucają je byle gdzie. Stąd taki krajobraz – wyjaśniał Tomasz Ferenc w czasie wykładu po wernisażu.
Innym ciekawym zdjęciem jest... wrakowisko łodzi motorowych w górach. Fotografia została zrobiona na wyspie Lesbos – przystanku na szlaku z Afryki do Europy. Wygląda to mniej więcej tak, jakby gigantyczny potop wyniósł te łodzie w góry i tam zostawił.
- W najkrótszym miejscu z Turcji na Lesbos jest kilkanaście kilometrów. Uchodźcy przypływali tam rozmaitymi łodziami, pontonami. Po przypłynięciu łodzie były porzucane i zaczęły blokować porty. Grecy zaczęli je wywozić w góry i tam zostawiać – mówił Tomasz Ferenc.
Po wernisażu odbył się wykład Tomasza Ferenca, który opowiadał o tym, jak wygląda „życie na granicy”. Słuchacze mogli się dowiedzieć o działaniach okrętów patrolowych Frontexu (Europejskiej Agencji Straży Granicznej i Przybrzeżnej) mających za zadanie uniemożliwienie imigrantom postawienia stopy na terytorium Unii Europejskiej; w jaki sposób uchodźcy forsują mur graniczny w Ceucie.
- Sześćset osób dzieli się na trzy grupy mniej więcej równe. Pierwsza grupa symuluje atak na płot, angażując w tym czasie wszystkie jednostki marokańskiego wojska i hiszpańskiej Guardia Civil w obronę przejścia. Jakiś czas później do akcji wkracza druga grupa, uzbrojona w nożyce do przecinania płotu, drabiny itp. sprzęt, która toruje drogę trzeciej grupie, która jako jedyna ma realne szanse na przedostanie się do Ceuty – opowiadał Tomasz Ferenc.
Przedostanie się do enklawy nie oznacza końca kłopotów. Trzeba jeszcze dostać się do kontynentalnej Europy. Zdjęcia przedstawione na wystawie pokazują uchodźców, którzy zza płotu obserwują odpływające do raju promy. Dostać się na taki prom to marzenie (nierzadko nierealne) uchodźców.
Oprócz zdjęć na wystawie największe wrażenie robią dwa eksponaty – dziecięce kapoki mające (teoretycznie) uratować dzieci podczas nierzadkiego utonięcia łodzi lub pontonu.
- Żaden mur na granicy nie spełnił swojej roli. Co najwyżej opóźnił procesy historyczne – mówił socjolog. - Nawet Mur Chiński czy Wał Hadriana.
Wystawę zdjęć można oglądać w Galerii EL do 11 czerwca.
Sebastian Malicki