Film ten jest następną doskonałą produkcją Sydneya Pollacka. Reżyser potrafi nie tylko stworzyć inteligentny thriller o politycznym podtekście, lecz jego mistrzostwo daje się również poznać po doborze aktorów. Niepodważalnym atutem „Tłumaczki” jest para głównych bohaterów.
Biała Afrykanka Silvia Broome (Nicole Kidman) jest uzdolnioną tłumaczką pracującą w siedzibie Organizacji Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku. Słowa są w jej pracy bardzo ważne, ona sama przykłada do nich wielką uwagę. Jednak przypadkowo usłyszane szepty stają się dla niej początkiem historii, która w zawiły sposób wiąże się z jej osobistymi przejściami.
Przed czyhającymi na nią niebezpieczeństwami chroni ją agent federalny Tobin Keller (Sean Penn). Ich relacje nie należą jednak do najłatwiejszych, nie mogą się do siebie przekonać, stoją po przeciwnych stronach rzeki. Ona ukrywa przed nim prawdę, a on jej nie ufa. Akcja filmu jest bardzo wartka, spiski i intrygi polityczne wciągają widza, ale istotnym tłem jest również wątek psychologiczny.
Podczas seansu możemy dowiedzieć się sporo o kulturze innych krajów. Główna bohaterka specjalizuje się w tłumaczeniu języka Ku, dlatego też poznajemy tradycje plemienia porozumiewającego się tym rzadkim dialektem. Najważniejszą z zasad ludzi Ku wydaje się motto „zemsta to zgnuśniała forma żalu”. Dotyczy to śmierci bliskich osób. Tradycja mówi, że jedyną możliwością ukojenia żalu jest uratowanie komuś innemu życia. W tym celu schwytanego mordercę wrzuca się do rzeki, jest on unieruchomiony tak by sam nie mógł się uratować.
Jeśli rodzina zmarłego pozwoli mu utonąć, pogrąży się w żałobie i smutku do końca życia, jeśli natomiast daruje mu życie - ich dusze zostaną uleczone. W tym momencie warto się zastanowić, czy chęć zemsty na kimś kto zadał nam ból pomoże nam to cierpienie zwalczyć czy też lepszym wyjściem okaże się przebaczenie.
Film dostarcza odpowiedzi nie tylko na to pytanie, dlatego warto go obejrzeć z naprawdę wielu powodów. Jednym z nich może być sama piękna pani Kidman...
Przed czyhającymi na nią niebezpieczeństwami chroni ją agent federalny Tobin Keller (Sean Penn). Ich relacje nie należą jednak do najłatwiejszych, nie mogą się do siebie przekonać, stoją po przeciwnych stronach rzeki. Ona ukrywa przed nim prawdę, a on jej nie ufa. Akcja filmu jest bardzo wartka, spiski i intrygi polityczne wciągają widza, ale istotnym tłem jest również wątek psychologiczny.
Podczas seansu możemy dowiedzieć się sporo o kulturze innych krajów. Główna bohaterka specjalizuje się w tłumaczeniu języka Ku, dlatego też poznajemy tradycje plemienia porozumiewającego się tym rzadkim dialektem. Najważniejszą z zasad ludzi Ku wydaje się motto „zemsta to zgnuśniała forma żalu”. Dotyczy to śmierci bliskich osób. Tradycja mówi, że jedyną możliwością ukojenia żalu jest uratowanie komuś innemu życia. W tym celu schwytanego mordercę wrzuca się do rzeki, jest on unieruchomiony tak by sam nie mógł się uratować.
Jeśli rodzina zmarłego pozwoli mu utonąć, pogrąży się w żałobie i smutku do końca życia, jeśli natomiast daruje mu życie - ich dusze zostaną uleczone. W tym momencie warto się zastanowić, czy chęć zemsty na kimś kto zadał nam ból pomoże nam to cierpienie zwalczyć czy też lepszym wyjściem okaże się przebaczenie.
Film dostarcza odpowiedzi nie tylko na to pytanie, dlatego warto go obejrzeć z naprawdę wielu powodów. Jednym z nich może być sama piękna pani Kidman...
OK