Główny bohater “Kontrolerów” Bulcsu jak kret ukrywa się w podmiejskich korytarzach przed dotychczasowym życiem. Czuje się tu bezpieczniejszy, pewniejszy, obawia się, że na zewnątrz nie podoła swoim obowiązkom, że przestanie być najlepszy. Jednak z pomocą nowopoznanej dziewczyny przełamuje się i postanawia stawić czoła światłu dziennemu. Ta końcowa scena przekonuje, że każdy z czasem spotka swojego anioła stróża.
Film “Kontrolerzy” to opowieść o życiu, które toczy się w mrocznych podziemiach budapesztańskiego metra. Przez to szczególne miejsce przewijają się setki ludzi, jedni są zadowoleni - inni zaś zmęczeni życiem. Do pociągów wsiadają i wysiadają wyjątkowe osoby, które swoją charakterystyką tworzą przegląd ludzkich zachowań. Zarówno w światku kontrolerów, jak i pasażerów nie brakuje barwnych postaci, które w humorystyczny sposób obnażają nękające je problemy. Na szczególną uwagę zasługuje znakomity dobór aktorów, “życiowych popaprańców”. Ich kreacje są nietuzinkowe i realistyczne. Poza komediowymi scenami i dowcipnymi dialogami w filmie poruszony jest również wątek kryminalny, psychologiczny i miłosny. Wszystko zmontowane jest tak spójnie, że film już od pierwszych minut wciąga w swój niepowtarzalny "undergroundowy" klimat. Dużym atutem jest również świetnie dopasowana muzyka i fantastyczne zdjęcia - elementy jakże inne od hollywoodzkich schematów.
Historia głównego bohatera uświadamia nam, że nie warto uciekać przed światem, poddawać się. Nie należy bać się powrotu do rzeczywistości, która dzięki odpowiednim osobom może stać się dużo lepsza. “Kontrolerzy” to niezwykła mieszanka wielu gatunków, a przede wszystkim dobre węgierskie kino! Warte obejrzenia i przemyślenia.
Historia głównego bohatera uświadamia nam, że nie warto uciekać przed światem, poddawać się. Nie należy bać się powrotu do rzeczywistości, która dzięki odpowiednim osobom może stać się dużo lepsza. “Kontrolerzy” to niezwykła mieszanka wielu gatunków, a przede wszystkim dobre węgierskie kino! Warte obejrzenia i przemyślenia.
OK