W elbląskim teatrze trwają przygotowania do kolejnej premiery. Będzie to "Samotny Zachód" Martina McDonagha. To quasi-biblijna przypowieść o samotności, ksenofobii, o złu, które nas wciąga. Premiera sztuki odbędzie się 6 listopada.
- Bardzo ostry tekst - bardzo ostry spektakl - zapowiada reżyser Grzegorz Kempinsky.
Martin McDonagh jest jednym z najgłośniejszych dramatopisarzy irlandzkich, choć od urodzenia mieszka w Londynie. Mimo braku wykształcenia szybko przebił się na sceny londyńskie i irlandzkie. Jego trylogia, w skład której wchodzą: "Królowa z Leenane", "Czaszka z Connemara" oraz "Samotny Zachód” oraz trylogia z wysp Aran grane są na całym świecie. Większość z nich doczekała się również realizacji scenicznej w Polsce. W skutek nieokrzesanego zachowania szybko przylgnął do McDonagha wizerunek zbuntowanego Irlandczyka, takie skrzyżowanie Andrzeja Bursy z Markiem Hłasko.
W elbląskim Dramatycznym trwają próby do "Samotnego Zachodu". To przypowieść o tym, jak trudno jest kroczyć ścieżką prawości. To rzecz o dwóch braciach związanych mroczną tajemnicą zbrodni, skazanych na siebie i nienawidzących się; o księdzu alkoholiku, rozpaczliwie poszukującym sposobu na wybawienie swoich grzesznych parafian, a także młodej dziewczynie, w której niewinność i pragnienie miłości walczy z cynizmem i rezygnacją.
- Nosiłem się z zamiarem realizacji "Samotnego Zachodu" już od dawna, bo interesuję się współczesną literaturą dramaturgiczną - mówi Grzegorz Kempinsky, reżyser spektaklu. - To tekst bardzo współczesny w dobie, gdy 12-latkowie podpalają swojego kolegę "dla jaj" lub z błahego powodu. W "Samotnym Zachodzie" autor posługują się bardzo ostrym językiem przedstawia studium głupoty i zła. To taki brytyjski Tarantino.
- Ludzkie zło, głupota to kwestie uniwersalne, niezmienne od czasów Szekspira, a nawet dużo, dużo wcześniej - kontynuuje reżyser. - Dlatego akcja "Samotnego Zachodu" może dziać się wszędzie - na południu, północy, a nawet na wschodzie. To opowieść o samotności, zamknięciu na ludzi i świat, o złu, które wciąga opowiedziana soczystym językiem, pełnym brutalizmów, choć daleko mniej dosadnym od języka Bogosiana (znany również elbląskim widzom autor "Sex, prochy i rock and roll").
Jak zapowiada reżyser Grzegorz Kempinsky "Samotny Zachód" to spektakl dla młodej widowni, która, niestety, powinna odnaleźć w nim siebie, a także dla starszych.
- To sztuka, która stawia pytania, zmusza do zastanowienia, porusza - mówi reżyser.
- To nie tylko dramat, ale i tragikomedia - dodaje. - Będzie wywoływać uśmiech, ale taki, nad którym po wyjściu z teatru trzeba się zastanowić. Czy aby na pewno to, co zobaczyliśmy było zabawne? Dlaczego?
W "Samotnym Zachodzie" występują aktorzy: Tomasz Muszyński i Jacek Wojciechowski (bracia Connor), Marek Chronowski (ojciec Welsh) oraz Marta Masłowska (Girleen Kelleher). Scenografię przygotowała Bożena Pędziwiatr. Premiera spektaklu odbędzie się 6 listopada.
Martin McDonagh jest jednym z najgłośniejszych dramatopisarzy irlandzkich, choć od urodzenia mieszka w Londynie. Mimo braku wykształcenia szybko przebił się na sceny londyńskie i irlandzkie. Jego trylogia, w skład której wchodzą: "Królowa z Leenane", "Czaszka z Connemara" oraz "Samotny Zachód” oraz trylogia z wysp Aran grane są na całym świecie. Większość z nich doczekała się również realizacji scenicznej w Polsce. W skutek nieokrzesanego zachowania szybko przylgnął do McDonagha wizerunek zbuntowanego Irlandczyka, takie skrzyżowanie Andrzeja Bursy z Markiem Hłasko.
W elbląskim Dramatycznym trwają próby do "Samotnego Zachodu". To przypowieść o tym, jak trudno jest kroczyć ścieżką prawości. To rzecz o dwóch braciach związanych mroczną tajemnicą zbrodni, skazanych na siebie i nienawidzących się; o księdzu alkoholiku, rozpaczliwie poszukującym sposobu na wybawienie swoich grzesznych parafian, a także młodej dziewczynie, w której niewinność i pragnienie miłości walczy z cynizmem i rezygnacją.
- Nosiłem się z zamiarem realizacji "Samotnego Zachodu" już od dawna, bo interesuję się współczesną literaturą dramaturgiczną - mówi Grzegorz Kempinsky, reżyser spektaklu. - To tekst bardzo współczesny w dobie, gdy 12-latkowie podpalają swojego kolegę "dla jaj" lub z błahego powodu. W "Samotnym Zachodzie" autor posługują się bardzo ostrym językiem przedstawia studium głupoty i zła. To taki brytyjski Tarantino.
- Ludzkie zło, głupota to kwestie uniwersalne, niezmienne od czasów Szekspira, a nawet dużo, dużo wcześniej - kontynuuje reżyser. - Dlatego akcja "Samotnego Zachodu" może dziać się wszędzie - na południu, północy, a nawet na wschodzie. To opowieść o samotności, zamknięciu na ludzi i świat, o złu, które wciąga opowiedziana soczystym językiem, pełnym brutalizmów, choć daleko mniej dosadnym od języka Bogosiana (znany również elbląskim widzom autor "Sex, prochy i rock and roll").
Jak zapowiada reżyser Grzegorz Kempinsky "Samotny Zachód" to spektakl dla młodej widowni, która, niestety, powinna odnaleźć w nim siebie, a także dla starszych.
- To sztuka, która stawia pytania, zmusza do zastanowienia, porusza - mówi reżyser.
- To nie tylko dramat, ale i tragikomedia - dodaje. - Będzie wywoływać uśmiech, ale taki, nad którym po wyjściu z teatru trzeba się zastanowić. Czy aby na pewno to, co zobaczyliśmy było zabawne? Dlaczego?
W "Samotnym Zachodzie" występują aktorzy: Tomasz Muszyński i Jacek Wojciechowski (bracia Connor), Marek Chronowski (ojciec Welsh) oraz Marta Masłowska (Girleen Kelleher). Scenografię przygotowała Bożena Pędziwiatr. Premiera spektaklu odbędzie się 6 listopada.
A