
Jeśli patrzeć na sprawę bardzo ogólnie, zapewne różni się sposób, w jaki prowadzą samochód kobiety od tego, jak robią to mężczyźni. Są liczne wyjątki, które mogą potwierdzić regułę bądź być przykładem na maskulinizację kobiecej jazdy. Czy to znaczy jednak, że kobieta – kierowca, która popełni przestępstwo drogowe, ma być traktowana inaczej niż mężczyzna – kierowca?
Ostatnio sensację wzbudził list od czytelnika, u którego słuszne wzburzenie wywołało wydarzenie na przejściu dla pieszych. Samochód prowadzony przez kobietę nie zatrzymał się na pasach, gdy inny uczestnik ruchu drogowego stał przed przejściem, by przepuścić przechodzących ludzi. Rozumiem oburzenie, bo jest to przekroczenie poważne i może być tragiczne w skutkach. W naszym mieście popełniane jest niezwykle często, czego jestem świadkiem praktycznie codziennie. Zastanawia mnie jednak, czy ten list by w ogóle został napisany, gdyby kierowcą był mężczyzna? W swoim opisie sytuacji elblążanin podkreśla, jakie zaskoczenie wywołała u niego płeć łamiącego przepisy prowadzącego auta. Czy to naprawdę ma jakiekolwiek znaczenie, kto popełnia przestępstwo drogowe?
Zarówno kobiety, jak i mężczyźni łamią przepisy. Robią to z bezmyślności, chamstwa czy nieznajomości zasad. Nie ma różnicy, kto dokonuje przestępstwa, powinien być traktowany z identyczną surowością. Co z tego, że przed przejściem nie zatrzymała się kobieta? Gdyby to zrobił mężczyzna, tłumaczylibyśmy go zapewne, że się spieszył, że nie zauważył. Albo cham i prostak i tyle, nie ma co się zastanawiać i pisać do gazet. To przecież normalne. Ale skoro zrobiła to kobieta, gawiedź się raduje, bo oto mamy kolejny dowód na to, że baba za kierownicą to porażka. Co gorsze, pani była zadbana i elegancka i miała, o zgrozo!, dobry wóz. Gdyby była ubrana w niemodną sukienkę i prowadziła starego golfa, cokolwiek by się zmieniło? Nie w samym wydarzeniu. Ale w jego postrzeganiu zapewne już bardzo dużo.
Chociaż pan, który list napisał, zastrzega się, że „Nie mam nic do kobiet za kierownicą i potwierdzam fakt, że dużo kobiet jeździ bardzo dobrze”, to jednak z lubością podkreśla płeć osoby, która spowodowała niebezpieczną sytuację i opisuje jej wygląd. Zagląda jej nawet w portfel i podejrzewa, że pani dobrze zarabia. Czy to naprawdę ma jakiekolwiek znaczenie dla tego, co się stało?
Dziś stałam przed przejściem, przepuszczając pieszych. Przechodzili starsi ludzie, więc chwilę to trwało. Stałam na prawym pasie, a w tym czasie minęły mnie trzy samochody. Siedzieli w nich panowie. Gdyby tam siedziały panie, to czy wypadek, jaki mógłby zostać spowodowany, byłby inny? Czy potrącenie przez kobietę różni się od potrącenia przez mężczyznę? Raczej nie. Niepełnosprawność, jaką mogli zafundować pieszym ci kierowcy, byłaby zapewne taka sama, jeśli potrąciłaby ich kobieta.
Bez względu na płeć osoby popełniającej wykroczenie trzeba traktować ten fakt tak samo. Nie usprawiedliwiać, że pan się spieszył do pracy, a jemu przecież wolno i nie dawać łagodniejszego mandatu, bo pani ma piękne oczy i zgrabne nogi. Wszystkie, a szczególnie te wyjątkowo niebezpieczne przestępstwa drogowe trzeba potępiać tak samo bez względu na to, kto siedział za kierownicą. Porzućmy więc stereotypy i nauczmy się myśleć bez zbędnego szufladkowania.
Zarówno kobiety, jak i mężczyźni łamią przepisy. Robią to z bezmyślności, chamstwa czy nieznajomości zasad. Nie ma różnicy, kto dokonuje przestępstwa, powinien być traktowany z identyczną surowością. Co z tego, że przed przejściem nie zatrzymała się kobieta? Gdyby to zrobił mężczyzna, tłumaczylibyśmy go zapewne, że się spieszył, że nie zauważył. Albo cham i prostak i tyle, nie ma co się zastanawiać i pisać do gazet. To przecież normalne. Ale skoro zrobiła to kobieta, gawiedź się raduje, bo oto mamy kolejny dowód na to, że baba za kierownicą to porażka. Co gorsze, pani była zadbana i elegancka i miała, o zgrozo!, dobry wóz. Gdyby była ubrana w niemodną sukienkę i prowadziła starego golfa, cokolwiek by się zmieniło? Nie w samym wydarzeniu. Ale w jego postrzeganiu zapewne już bardzo dużo.
Chociaż pan, który list napisał, zastrzega się, że „Nie mam nic do kobiet za kierownicą i potwierdzam fakt, że dużo kobiet jeździ bardzo dobrze”, to jednak z lubością podkreśla płeć osoby, która spowodowała niebezpieczną sytuację i opisuje jej wygląd. Zagląda jej nawet w portfel i podejrzewa, że pani dobrze zarabia. Czy to naprawdę ma jakiekolwiek znaczenie dla tego, co się stało?
Dziś stałam przed przejściem, przepuszczając pieszych. Przechodzili starsi ludzie, więc chwilę to trwało. Stałam na prawym pasie, a w tym czasie minęły mnie trzy samochody. Siedzieli w nich panowie. Gdyby tam siedziały panie, to czy wypadek, jaki mógłby zostać spowodowany, byłby inny? Czy potrącenie przez kobietę różni się od potrącenia przez mężczyznę? Raczej nie. Niepełnosprawność, jaką mogli zafundować pieszym ci kierowcy, byłaby zapewne taka sama, jeśli potrąciłaby ich kobieta.
Bez względu na płeć osoby popełniającej wykroczenie trzeba traktować ten fakt tak samo. Nie usprawiedliwiać, że pan się spieszył do pracy, a jemu przecież wolno i nie dawać łagodniejszego mandatu, bo pani ma piękne oczy i zgrabne nogi. Wszystkie, a szczególnie te wyjątkowo niebezpieczne przestępstwa drogowe trzeba potępiać tak samo bez względu na to, kto siedział za kierownicą. Porzućmy więc stereotypy i nauczmy się myśleć bez zbędnego szufladkowania.