Z miłości, bo tak wypada, bo mama chce, bo co ludzie powiedzą, a może dziecko niedługo się pojawi na świecie... Jakie są prawdziwe powody, dla których bierzemy ślub i czy to prawda, że kobietom zależy na tym bardziej?
Przeprowadziłam małe rozpoznanie wśród znajomych (i nie tylko). Pytałam kobiety i mężczyzn, dlaczego się pobrali, albo odwrotnie, co powoduje, że chociaż są razem od kilku lat, nadal nie mają potwierdzenia swojego uczucia na papierze. Odpowiedzi czasem bywały bardzo przewidywalne, ale często i zaskakujące. Okazuje się również, że bardzo często to mężczyźni naciskają na małżeństwo, a kobiety wolą poczekać, odłożyć na później... Zdarza się, że naciski na szybki ślub są pierwszym krokiem do rozpadu związku.
Monika, kiedy spytałam, czemu nie chce ślubu, prawie się rozpłakała w odpowiedzi.
- On naciska, chce ślubu, a ja nie wiem, czuję, że jeszcze nie teraz, że nie jestem gotowa, nie chcę ślubu, dzieci, za wcześnie! - mówiła. Są razem trzy lata, ona ma 25, on 33. On czuje, że to najwyższy czas na założenie rodziny, jej się do tego nie spieszy. Poważny konflikt interesów, który, jak przyznaje sama Monika, może skończyć się rozstaniem. Ślub na siłę ma sporą szansę skończyć się rozwodem, więc przed podjęciem takiej decyzji warto się kilka razy dobrze zastanowić. Lepiej rozstać się ugodowo i bez niepotrzebnej pomocy adwokatów.
Zupełnie inne zdanie na temat ślubu prezentuje Agnieszka, mężatka już od sześciu lat, mama półtorarocznego synka.
- Pobraliśmy się z miłości. Kochamy się. Chcieliśmy wszystkim to udowodnić, złożyć przysięgę przed Bogiem. No i, nie będę ściemniać, na sukni też mi zależało i całej tej uroczystej oprawie - śmieje się. - Ale przecież pobraliśmy się, bo się kochaliśmy, a nie po to, żeby mieć eleganckie wesele w hotelu!
Dla wielu ślub jest niczym innym, jak gwarancją, że nie będzie problemów w urzędach, bankach czy szpitalach. To także rodzaj ukłonu w stronę rodziny, która uwielbia imprezy weselne, a rodzice marzą o wylaniu morza łez na ślubie ukochanej córeczki czy synka. Młodzi posłusznie zakładają na palce obrączki, wcale nie będąc do końca przekonanymi, czy przysięga przed ołtarzem zapewni im więcej szczęścia i da pewność, niż słowa, które mówią sobie codziennie.
Są i tacy, którym zawarcie związku małżeńskiego jawi się jako kwintesencja lepszego bytu. „Po ślubie wszystko będzie lepiej” - myślą. Narzeczony przestanie wychodzić co drugi dzień na piwo, nie będzie taki skąpy i wreszcie zacznie myśleć o dziecku. Myślenie, że po ślubie wszystko się zmieni na dobre, jest jednak dosyć naiwne. Zmienić się może, ale nie zawsze na lepsze... Bo pewność, że ma się kogoś „na własność”, jaką daje ślub, nie na wszystkich działa pozytywnie. Nie ma co się łudzić, że możliwość mówienia do siebie „żono” i „mężu” sprawi, że mruk stanie się nagle erudytą, a lubiący alkohol przestanie popijać.
Mężczyźni biorą ślub, tak jak kobiety, z miłości, dla bezpieczeństwa, częściej podkreślają ułatwienia, jakie może on dać. Chociażby przy wspólnym kredycie czy przy kupnie mieszkania. Niektórzy zaznaczają, że dla bezpieczeństwa psychicznego swojego i małżonki. Ale są i tacy, którzy przyznają się, że ożenili się dla świętego spokoju... żeby nie słuchać więcej „a czy ty mnie kochasz, skoro nie chcesz się żenić”, czy „a moje koleżanki dawno po ślubie, a ja to co”...
Tego, że zawarcie związku małżeńskiego utrudnia rozstanie, nie ma co ukrywać. Gdy ma się wizję rozwodu, człowiek dokładniej przemyśli kwestię ewentualnego odejścia. Ślub jest pewnego rodzaju barierą przed zbyt pochopnym rozstaniem się.
Małżeństwo sprawia, że dwoje ludzi tworzy wspólnotę, za którą czują się odpowiedzialni. Są razem, po jednej stronie. Wielu to zbliża i daje poczucie ogromnej stabilizacji, pewności i bezpieczeństwa. Jednak da ją tylko tym, którzy, podpisując papiery urzędowe, wiedzą, że na pewno tego chcą i są przekonani, że słowa „w zdrowiu i chorobie” nie są rzucane na wiatr. Bez tej pewności trudno mówić o szczęśliwym małżeństwie....
A wy? Co sądzicie o małżeństwie? Warto brać ślub, czy to niepotrzebna formalność, która zabija uczucia?
Monika, kiedy spytałam, czemu nie chce ślubu, prawie się rozpłakała w odpowiedzi.
- On naciska, chce ślubu, a ja nie wiem, czuję, że jeszcze nie teraz, że nie jestem gotowa, nie chcę ślubu, dzieci, za wcześnie! - mówiła. Są razem trzy lata, ona ma 25, on 33. On czuje, że to najwyższy czas na założenie rodziny, jej się do tego nie spieszy. Poważny konflikt interesów, który, jak przyznaje sama Monika, może skończyć się rozstaniem. Ślub na siłę ma sporą szansę skończyć się rozwodem, więc przed podjęciem takiej decyzji warto się kilka razy dobrze zastanowić. Lepiej rozstać się ugodowo i bez niepotrzebnej pomocy adwokatów.
Zupełnie inne zdanie na temat ślubu prezentuje Agnieszka, mężatka już od sześciu lat, mama półtorarocznego synka.
- Pobraliśmy się z miłości. Kochamy się. Chcieliśmy wszystkim to udowodnić, złożyć przysięgę przed Bogiem. No i, nie będę ściemniać, na sukni też mi zależało i całej tej uroczystej oprawie - śmieje się. - Ale przecież pobraliśmy się, bo się kochaliśmy, a nie po to, żeby mieć eleganckie wesele w hotelu!
Dla wielu ślub jest niczym innym, jak gwarancją, że nie będzie problemów w urzędach, bankach czy szpitalach. To także rodzaj ukłonu w stronę rodziny, która uwielbia imprezy weselne, a rodzice marzą o wylaniu morza łez na ślubie ukochanej córeczki czy synka. Młodzi posłusznie zakładają na palce obrączki, wcale nie będąc do końca przekonanymi, czy przysięga przed ołtarzem zapewni im więcej szczęścia i da pewność, niż słowa, które mówią sobie codziennie.
Są i tacy, którym zawarcie związku małżeńskiego jawi się jako kwintesencja lepszego bytu. „Po ślubie wszystko będzie lepiej” - myślą. Narzeczony przestanie wychodzić co drugi dzień na piwo, nie będzie taki skąpy i wreszcie zacznie myśleć o dziecku. Myślenie, że po ślubie wszystko się zmieni na dobre, jest jednak dosyć naiwne. Zmienić się może, ale nie zawsze na lepsze... Bo pewność, że ma się kogoś „na własność”, jaką daje ślub, nie na wszystkich działa pozytywnie. Nie ma co się łudzić, że możliwość mówienia do siebie „żono” i „mężu” sprawi, że mruk stanie się nagle erudytą, a lubiący alkohol przestanie popijać.
Mężczyźni biorą ślub, tak jak kobiety, z miłości, dla bezpieczeństwa, częściej podkreślają ułatwienia, jakie może on dać. Chociażby przy wspólnym kredycie czy przy kupnie mieszkania. Niektórzy zaznaczają, że dla bezpieczeństwa psychicznego swojego i małżonki. Ale są i tacy, którzy przyznają się, że ożenili się dla świętego spokoju... żeby nie słuchać więcej „a czy ty mnie kochasz, skoro nie chcesz się żenić”, czy „a moje koleżanki dawno po ślubie, a ja to co”...
Tego, że zawarcie związku małżeńskiego utrudnia rozstanie, nie ma co ukrywać. Gdy ma się wizję rozwodu, człowiek dokładniej przemyśli kwestię ewentualnego odejścia. Ślub jest pewnego rodzaju barierą przed zbyt pochopnym rozstaniem się.
Małżeństwo sprawia, że dwoje ludzi tworzy wspólnotę, za którą czują się odpowiedzialni. Są razem, po jednej stronie. Wielu to zbliża i daje poczucie ogromnej stabilizacji, pewności i bezpieczeństwa. Jednak da ją tylko tym, którzy, podpisując papiery urzędowe, wiedzą, że na pewno tego chcą i są przekonani, że słowa „w zdrowiu i chorobie” nie są rzucane na wiatr. Bez tej pewności trudno mówić o szczęśliwym małżeństwie....
A wy? Co sądzicie o małżeństwie? Warto brać ślub, czy to niepotrzebna formalność, która zabija uczucia?