Dlaczego? To proste. Bo chociaż coraz więcej jest ograniczeń, to wciąż zapach, a raczej - smród papierosowego dymu można poczuć prawie wszędzie. W parku, pubach, na ulicach. Ten, kto nie pali i dymu nie znosi, ma ciężkie życie. Szczególnie, jeśli chodzi o to towarzyskie.
Gdy idę z dzieckiem na spacer do parku, to chcę, żeby pooddychało ono świeżym powietrzem. Nie ma szans - nawet na placu zabaw znajdą się rodzice palący jednego papierosa za drugim. Na delikatne sugestie, żeby nie palili przy maluchach, reagują zazwyczaj złością. Bo im przecież wolno. Ale dlaczego ich wolność do palenia jest większą wartością niż moja do oddychania świeżym powietrzem?
Podobnie jest na ulicach. Ludzie zatruwają powietrze innym i nie mają z tego powodu najmniejszych wyrzutów sumienia. Jasne, samochody są jeszcze gorsze. Ale czy to znaczy, że warto dorzucać kolejne zatrucia? Nie wspominając już o innym aspekcie tej sprawy - zdarzyło mi się już być „przypaloną” przez palacza beztrosko wymachującego papierosem.
Co się dzieje w knajpach, wszyscy wiedzą. Ile osób rezygnuje z wyjścia do pubu, bo po wyjściu z niej nie tylko trudno złapać oddech, ale i ubrania są tak przesiąknięte dymem, że nadają się wyłącznie do prania? Trudno powiedzieć, ale na pewno jest ich sporo. Niestety, elbląscy właściciele knajp niespecjalnie przejmują się wyznaczaniem miejsc dla niepalących. A jeśli już, zazwyczaj są to wybrane stoliki położone obok tych dla palaczy tak, że ci, którzy nie palą, i tak muszą wdychać dym.
Nie chodzi o zakaz palenia. Bo zakazy niekoniecznie są potrzebne. Wystarczy trochę kultury i pomyślenia o drugim człowieku. Nie palić przy ciężarnych i dzieciach. To wydaje się być oczywiste, ale nie dla wszystkich! A szkoda. Niepalący powinni być traktowani równorzędnie i móc posiedzieć przy piwie czy drinku bez obawiania się o swoje płuca. Nikt nie ma prawa zabronić nikomu palić we własnym domu, samochodzie czy w ogrodzie. Jednak gdy całe towarzystwo krztusi się od dymu, a zadowolony z siebie palacz zaciąga się kolejnym papierosem, to czy taka sytuacja nie jest po prostu wynikiem braku szacunku?
Tolerancja? Jasne, jestem za. Ale w granicach rozsądku. Nie będę tolerancyjna dla ludzi, którzy zatruwają mnie i moich bliskich. Chcą się sami truć? Ich sprawa. Jednak dlaczego również moje ubranie ma śmierdzieć dymem, dlaczego ja też mam wdychać tę trującą substancję?
Poza tym, drogie panie, kobieta z papierosem wygląda naprawdę mało atrakcyjnie i mało który mężczyzna ma ochotę całować się z popielniczką. To samo ze strony kobiet - my też nie chcemy przytulać się do faceta, który z daleka śmierdzi przetrawionym dymem papierosowym.
W Europie wśród młodych ludzi palenie staje się coraz mniej popularne, palacze są „passe”. Dlaczego podobnie nie może być u nas? Dlaczego nie można wypić piwa bez dymka? Czy to naprawdę jest takie nierealne?
Podobnie jest na ulicach. Ludzie zatruwają powietrze innym i nie mają z tego powodu najmniejszych wyrzutów sumienia. Jasne, samochody są jeszcze gorsze. Ale czy to znaczy, że warto dorzucać kolejne zatrucia? Nie wspominając już o innym aspekcie tej sprawy - zdarzyło mi się już być „przypaloną” przez palacza beztrosko wymachującego papierosem.
Co się dzieje w knajpach, wszyscy wiedzą. Ile osób rezygnuje z wyjścia do pubu, bo po wyjściu z niej nie tylko trudno złapać oddech, ale i ubrania są tak przesiąknięte dymem, że nadają się wyłącznie do prania? Trudno powiedzieć, ale na pewno jest ich sporo. Niestety, elbląscy właściciele knajp niespecjalnie przejmują się wyznaczaniem miejsc dla niepalących. A jeśli już, zazwyczaj są to wybrane stoliki położone obok tych dla palaczy tak, że ci, którzy nie palą, i tak muszą wdychać dym.
Nie chodzi o zakaz palenia. Bo zakazy niekoniecznie są potrzebne. Wystarczy trochę kultury i pomyślenia o drugim człowieku. Nie palić przy ciężarnych i dzieciach. To wydaje się być oczywiste, ale nie dla wszystkich! A szkoda. Niepalący powinni być traktowani równorzędnie i móc posiedzieć przy piwie czy drinku bez obawiania się o swoje płuca. Nikt nie ma prawa zabronić nikomu palić we własnym domu, samochodzie czy w ogrodzie. Jednak gdy całe towarzystwo krztusi się od dymu, a zadowolony z siebie palacz zaciąga się kolejnym papierosem, to czy taka sytuacja nie jest po prostu wynikiem braku szacunku?
Tolerancja? Jasne, jestem za. Ale w granicach rozsądku. Nie będę tolerancyjna dla ludzi, którzy zatruwają mnie i moich bliskich. Chcą się sami truć? Ich sprawa. Jednak dlaczego również moje ubranie ma śmierdzieć dymem, dlaczego ja też mam wdychać tę trującą substancję?
Poza tym, drogie panie, kobieta z papierosem wygląda naprawdę mało atrakcyjnie i mało który mężczyzna ma ochotę całować się z popielniczką. To samo ze strony kobiet - my też nie chcemy przytulać się do faceta, który z daleka śmierdzi przetrawionym dymem papierosowym.
W Europie wśród młodych ludzi palenie staje się coraz mniej popularne, palacze są „passe”. Dlaczego podobnie nie może być u nas? Dlaczego nie można wypić piwa bez dymka? Czy to naprawdę jest takie nierealne?