
Czy mężczyźni w Elblągu są inni niż mieszkańcy Warszawy, Krakowa, Gdańska, Olsztyna? Nasze miasto jest, według niektórych, specyficzne. Dla wielu to miejsce, w którym zostali sami nieudacznicy i frustraci, inni twierdzą, ze jest odwrotnie - Elbląg daje wielkie możliwości tym, którzy potrafi je wykorzystać. Czy to sprawia, że nasi panowie są inni niż wszyscy?
Zanim do tego dojdzie, warto jednak zagłębić się w ten arcyciekawy, chociaż na pewno jednocześnie potraktowany z przymrużeniem oka temat. Elbląski facet. Jaki jest? Niektórym na myśl przychodzi umięśniony, przysadzisty i ubrany w sportowy strój dwudziestolatek. Na pewno nasze miasto posiada dosyć dużo, w porównaniu z innymi miastami, takich przedstawicieli. Dobrze to czy źle, tę kwestię pozostawiam do indywidualnych rozważań. Inne panie powiedzą, że prawdziwy elblążanin posiada atrybuty typu garnitur, teczka i firmowe auto. A może stuprocentowy mieszkaniec Elbląga to przystojniak dobrze zbudowany i z odpowiednio grubym portfelem, który jednak nigdy nie powie, jakim cudem zawartość tego skórzanego cuda powiększa się z dnia na dzień?
Życie w naszym mieście do najprostszych nie należy. Nie jesteśmy wszak ani centrum kultury, rozrywki, do „Krzemowej Doliny” też nam daleko. Dlatego panowie muszą sami, we własnym zakresie dbać o rozrywkę intelektualną (i nie tylko), no i oczywiście o finanse.

Skutek tych działań jest różny. Czasami, niestety, marny, ale zdarzają się też perełki. Bo warunki, jakie mamy w naszym mieście, wymagają od płci brzydkiej ogromnej inwencji i sprytu, co sprawia, że wielu z nich to naprawdę niezwykle pomysłowi i ciekawi osobnicy, którzy nie boją się wyzwań, wiedzą też, jak zadbać o siebie i rodzinę.
Moda do nas dociera z opóźnieniem i to sporym. Nie tylko ta dotycząca sposobu ubierania się, ale i zachowania. Dlatego dosyć trudno u nas o tatę na wychowawczym, który w domu gotuje, sprząta i opiekuję się potomstwem, bo to wciąż uważane jest za bardzo „niemęskie”. Z drugiej strony, elblążanie starają się być kurtuazyjni i szarmanccy. Nikt tak nie poda płaszcza, jak facet z Elbląga! Można jednakże narzekać, niestety, na często występujący brak tolerancji i zrozumienia, że „kobieta też człowiek”, a nie tylko zmywarka, kucharka czy inkubator... Cóż, nie można mieć jednak wszystkiego. Na szczęście, wielu elblążan, szczególnie tych z „nowszego rocznika” idzie z duchem czasu i ta zaściankowość już ich przestaje dotyczyć, a hasło „kobiety do garów” powoli, ale jednak, odchodzi do lamusa.
Oczywiście, część naszego męskiego kwiatu wyjechała za wiedzą, fortuną czy też karierą do innych, większych miast lub za granicę. Jednak nie wszyscy za drogę do szczęścia uznali tułaczkę po obcych ziemiach. Są i tacy, którzy zostali i nie są przecież tacy źli! Są wśród nich ciekawi artyści, których w Elblągu jest całkiem dużo, biznesmeni, są i romantycy jak również spryciarze, ale i, niestety, złośliwcy i czasami nawet damscy bokserzy. Wciąż w naszym mieście sporo chamstwa, chociaż nie zawsze jest ono w wykonaniu wyłącznie męskim.
Ale przecież w większości elblążanie to fajni faceci, których mimo wad, a może trochę też dzięki nim, kochamy i są nam potrzebni. Tym optymistycznym akcentem kończę i zapraszam do dyskusji (niekoniecznie poważnej) o prawdziwych elbląskich mężczyznach!