
Wprawdzie dopiero zaledwie kilka dni temu zwiędły ostatnie róże i tulipany ofiarowywane kobietom w „dowodzie miłości” na Walentynki, a już szykujemy się do kojarzonego z „goździkami”, paczką kawy i rajstopami Dnia Kobiet. W Polsce dzień ten wciąż jeszcze kojarzy się z minioną epoką PRL, ale czy tak naprawdę chodzi tylko o kultywowanie socjalistycznej obyczajowości?
Odpowiedź brzmi: NIE i jest o wiele bardziej złożona niż to się na pozór wydaje!
Niewątpliwie każda kobieta zasługuje na docenienie swojej pracy i poświęcenia. Każdej też jest miło otrzymywać prezenciki, kwiateczki… i choćby komplemencik na poprawę zszarganych nerwów, ale przecież takie drobne dowody sympatii okazywać sobie można także w inne dni - więc dlaczego właśnie 8 marca?
Data ta nie została wybrana przypadkowo i nawiązuje do całkiem poważnych wydarzeń, jakie miały miejsce 8 marca 1908 r. w Nowym Jorku. W tym dniu ok. 15 tysięcy strajkujących kobiet, pracownic fabryki tekstylnej domagało się praw wyborczych oraz polepszenia warunków pracy. Dla uniknięcia rozgłosu i złej opinii właściciel fabryki nakazał zamknąć strajkujące kobiety w pomieszczeniach zakładowych. Niespodziewanie wybuchł pożar, w którym zginęło 129 kobiet. Dla upamiętnienia tych, które zginęły, oraz tych, które przeżyły, zostało ustanowione święto, które na apel Clary Zetkin (1857-1933) obchodzono pierwszy raz 19 marca 1911 r. Z czasem dzień ten stał się w wielu krajach na świecie okazją do przypominania politykom o konieczności tworzenia prawa równouprawniającego kobiety i mężczyzn w kwestiach zarobkowych i zawodowych.
W Polsce - choć święto istnieje od lat - kwestie zarobkowe kobiet i mężczyzn zajmujących te same stanowiska wciąż pozostają nieuregulowane, a regulacje prawne wciąż nie nadążają za rzeczywistością…
Dlatego też wszystkim Paniom życzę w tym dniu dużo zdrowia i dobrego humoru, a Panom dobrej pracy i pełnych portfeli, aby choć w ten jeden dzień w roku ich wybranki mogły poczuć się „dopieszczone”, jak na prawdziwe królowe przystało… A choć święto to, zaliczane jest do „przestarzałych”, daj Boże, byśmy tylko z takimi „reliktami” musieli się zmagać w naszej szarej rzeczywistości.
Niewątpliwie każda kobieta zasługuje na docenienie swojej pracy i poświęcenia. Każdej też jest miło otrzymywać prezenciki, kwiateczki… i choćby komplemencik na poprawę zszarganych nerwów, ale przecież takie drobne dowody sympatii okazywać sobie można także w inne dni - więc dlaczego właśnie 8 marca?
Data ta nie została wybrana przypadkowo i nawiązuje do całkiem poważnych wydarzeń, jakie miały miejsce 8 marca 1908 r. w Nowym Jorku. W tym dniu ok. 15 tysięcy strajkujących kobiet, pracownic fabryki tekstylnej domagało się praw wyborczych oraz polepszenia warunków pracy. Dla uniknięcia rozgłosu i złej opinii właściciel fabryki nakazał zamknąć strajkujące kobiety w pomieszczeniach zakładowych. Niespodziewanie wybuchł pożar, w którym zginęło 129 kobiet. Dla upamiętnienia tych, które zginęły, oraz tych, które przeżyły, zostało ustanowione święto, które na apel Clary Zetkin (1857-1933) obchodzono pierwszy raz 19 marca 1911 r. Z czasem dzień ten stał się w wielu krajach na świecie okazją do przypominania politykom o konieczności tworzenia prawa równouprawniającego kobiety i mężczyzn w kwestiach zarobkowych i zawodowych.
W Polsce - choć święto istnieje od lat - kwestie zarobkowe kobiet i mężczyzn zajmujących te same stanowiska wciąż pozostają nieuregulowane, a regulacje prawne wciąż nie nadążają za rzeczywistością…
Dlatego też wszystkim Paniom życzę w tym dniu dużo zdrowia i dobrego humoru, a Panom dobrej pracy i pełnych portfeli, aby choć w ten jeden dzień w roku ich wybranki mogły poczuć się „dopieszczone”, jak na prawdziwe królowe przystało… A choć święto to, zaliczane jest do „przestarzałych”, daj Boże, byśmy tylko z takimi „reliktami” musieli się zmagać w naszej szarej rzeczywistości.
mk