Wciąż jeszcze zakupy w sex shopach wywołują wiele kontrowersji. Rozmowy o gadżetach erotycznych zazwyczaj kończą się pełnym skrępowania śmiechem. Wibrator? To słowo wciąż wielu nie przechodzi przez usta. Tymczasem okazuje się, że takie zabawki coraz więcej z nas już wkrótce znajdzie pod choinką!
Internetowe sex shopy robią furorę. Wystarczy w wyszukiwarkę wpisać hasło „sex shop” a mamy w czym wybierać. Dlaczego internetowe? Bo bezpiecznej, pewniej, no i bez wstydu. Nikt nie dowie się przecież, że kupujemy erotyczne produkty, a co by było, jeśli sąsiadka albo, jeszcze gorzej, szefowa przyłapałaby nas na wchodzeniu do „tego sklepu”? Może sobie pomyśleć, że nam nie wychodzi, że coś się nie udaje i łapiemy się ostatniej deski ratunku, jaką jest taki gadżet. Gorzej, jeśli uzna takie zakupy za objaw zboczenia... A przecież, wszystko dla ludzi!
Co może się niektórym wydać dość dziwne, to kobiety mają mniej zahamowań i szczerze potrafią rozmawiać o seksie i zakupach erotycznych. Babskie wieczory, w czasie których rozmowa schodzi na wibratory - to już coraz mniej dziwi. Wciąż jednak większość z nas z obawą wchodzi do sex shopu, a wcześniej rozgląda się na boki, czy aby na pewno nikt nie widzi...
Mimo to, gdy zastanawiamy się, co kupić partnerowi pod choinkę, do głowy coraz częściej przychodzą nam erotyczne zabawki. Na jednym z for internetowych dziewczyna chwali się koleżankom: „Mój mąż dostanie jeden prezent „formalny” czyli t-shirt, który będą mogli obejrzeć wszyscy, a w domu będzie czekać na niego druga paczuszka. W środku będą kajdanki i żel Durexa. Myślę, że to będą niezapomniane święta”. Internautki mają też inne pomysły na erotyczne prezenty. Jedna z nich pisze o „erotycznym karnecie”, jaki dostanie jej mąż. W ramach tego „karnetu” szanowny małżonek będzie mógł przeżyć dzień pełen rozkoszy. „Chcę, żeby nic tego dnia nie robił, tylko wypoczywał ze mną, a ja będę go obsługiwać”. Obsługa, oczywiście głównie cielesna.
Jeszcze inna forumowiczka chwali się, że prezentem będzie ona sama. Ubrana tylko w seksowne pończochy i czapkę Mikołaja... Partner z pewnością ucieszy się z takiego prezentu, a jego zaletą jest nie tylko oryginalność i sprawienie faktycznej frajdy, ale i jaka oszczędność. Przecież pończochy kosztują niewiele, a ile wspólnej radości może dać taka niespodzianka!
Czy jednak panowie lubią takie prezenty? Okazuje się, że w większości tak, chociaż nie wszyscy chcą się do tego przyznać. W anonimowym internecie rozwiązuje im się jednak język. „Gdybym dostał erotyczny gadżet, chyba bym padł z zaskoczenia, moja żona to taka skromna kobieta. Ale na pewno byłby to prezent, który zapamiętałbym na lata!” - twierdzi jeden z panów. Jednak należy uważać na takie podarki, żeby przypadkiem nie urazić kochanka. „Jakbym dostał Viagrę, to byłby chyba koniec naszego związku” - kategorycznie twierdzi jeden z wypowiadających się na męskim forum. Inni podchodzą do tego mniej radykalnie, jednak wszyscy zgodnie twierdzą, że jeśli prezent erotyczny, to tylko taki, który nie urazi męskości, a będzie jedynie zaproszeniem do seksualnych, wspólnych igraszek. Byleby nie był aluzją do słabych umiejętności kochanka. Więc ostrożnie z książkami-poradnikami i proszkami na potencję.
Prezent erotyczny na pewno nie jest dobrym pomysłem dla każdego. Jeśli już, to tylko dla pana, który jest otwarty na takie propozycje, nie boi się „wyzwań” i potrafi spojrzeć na sprawę z humorem... Nic na siłę, drogie panie!
Co może się niektórym wydać dość dziwne, to kobiety mają mniej zahamowań i szczerze potrafią rozmawiać o seksie i zakupach erotycznych. Babskie wieczory, w czasie których rozmowa schodzi na wibratory - to już coraz mniej dziwi. Wciąż jednak większość z nas z obawą wchodzi do sex shopu, a wcześniej rozgląda się na boki, czy aby na pewno nikt nie widzi...
Mimo to, gdy zastanawiamy się, co kupić partnerowi pod choinkę, do głowy coraz częściej przychodzą nam erotyczne zabawki. Na jednym z for internetowych dziewczyna chwali się koleżankom: „Mój mąż dostanie jeden prezent „formalny” czyli t-shirt, który będą mogli obejrzeć wszyscy, a w domu będzie czekać na niego druga paczuszka. W środku będą kajdanki i żel Durexa. Myślę, że to będą niezapomniane święta”. Internautki mają też inne pomysły na erotyczne prezenty. Jedna z nich pisze o „erotycznym karnecie”, jaki dostanie jej mąż. W ramach tego „karnetu” szanowny małżonek będzie mógł przeżyć dzień pełen rozkoszy. „Chcę, żeby nic tego dnia nie robił, tylko wypoczywał ze mną, a ja będę go obsługiwać”. Obsługa, oczywiście głównie cielesna.
Jeszcze inna forumowiczka chwali się, że prezentem będzie ona sama. Ubrana tylko w seksowne pończochy i czapkę Mikołaja... Partner z pewnością ucieszy się z takiego prezentu, a jego zaletą jest nie tylko oryginalność i sprawienie faktycznej frajdy, ale i jaka oszczędność. Przecież pończochy kosztują niewiele, a ile wspólnej radości może dać taka niespodzianka!
Czy jednak panowie lubią takie prezenty? Okazuje się, że w większości tak, chociaż nie wszyscy chcą się do tego przyznać. W anonimowym internecie rozwiązuje im się jednak język. „Gdybym dostał erotyczny gadżet, chyba bym padł z zaskoczenia, moja żona to taka skromna kobieta. Ale na pewno byłby to prezent, który zapamiętałbym na lata!” - twierdzi jeden z panów. Jednak należy uważać na takie podarki, żeby przypadkiem nie urazić kochanka. „Jakbym dostał Viagrę, to byłby chyba koniec naszego związku” - kategorycznie twierdzi jeden z wypowiadających się na męskim forum. Inni podchodzą do tego mniej radykalnie, jednak wszyscy zgodnie twierdzą, że jeśli prezent erotyczny, to tylko taki, który nie urazi męskości, a będzie jedynie zaproszeniem do seksualnych, wspólnych igraszek. Byleby nie był aluzją do słabych umiejętności kochanka. Więc ostrożnie z książkami-poradnikami i proszkami na potencję.
Prezent erotyczny na pewno nie jest dobrym pomysłem dla każdego. Jeśli już, to tylko dla pana, który jest otwarty na takie propozycje, nie boi się „wyzwań” i potrafi spojrzeć na sprawę z humorem... Nic na siłę, drogie panie!