Mieszkamy 3 kilometry od pracującego wiatraka. Gdy jest wiatr z kierunku od niego, non stop słuchać miarowe, tępe cykliczne, około 1 hz, dudnienie. Gdy łopata wirnika przechodzi obok słupa masztu kompresuje ciśnienie i je rozpręża. Na prawdę jest to koszmarne i męczące. Jednak problemem nie są wiatraki, problemem jest pazerność ich właścicieli. Są miliony hektarów nieużytków i terenów na których by nikomu nie przeszkadzały, ale trzeba tam mieć sieć dystrybucji i odbioru mocy, czyli tzw. linie energetyczne. A po co budować nowe i podrażać inwestycje, skoro można zamontować komuś 500 metrów od domu. Bardziej w tym chorym kraju dziś liczy się ptaszek i kwiatek niż normalny płacący podatki obywatel. Fotowoltaika ma się nie opłacać, a wiatraki można budować bez względu na ludzi i otoczenie.