Na rowerze przejechałem po drogach Europy i Polski wiele kilometrów - ale takiego bajzlu komunikacyjnego, jaki mamy w trzcińsko-bagiennym i Elblągu nie spotkałem nigdzie. Zważywszy na fakt prowadzenia przeze mnie prac koncepcyjnych i bogatą lekturę dotyczącą tras rowerowych i ich infrastruktury - uważam, że nadal w Elblągu takowych nie ma, bo nie spełniają podstawowych wymogów standardów obowiązujących w Europie a przede wszystkim nie prowadzą i nie umożliwiają komunikacji, bo o dojechaniu z określonego miejsca do określonego celu juz nie wspomnę. Elblag, jako miasto nie ma praktycznie żadnej koncepcji komunikacyjnej oddzielającej krwiożerczy strumień mechanicznych pojazdów kołowych od innych sfer komunikacji powszechnej jak i alternatywnych systemów komunikacji w tym pieszej i rowerowej.
"krwiożerczy strumień mechanicznych pojazdów kołowych" - piękne sformułowanie.
Często jeżdżąc rowerem uznałem, że jednak nie każdy kierowca blachosmorda to kompletny idiota. Niestety pomimo miłości bliźniego na to miano zasługuje co 20 z nich.