Starosta elbląski zajął stanowisko w sprawie Stoczni Elbląskiej.
Przypomnijmy, pod koniec czerwca zarząd regionu Solidarności w Elblągu wystąpił do prezesa Najwyższej Izby Kontroli o sprawdzenie, czy 1,5 miliona złotych, jakie na przeszkolenie pół tysiąca bezrobotnych przekazał Krajowy Urząd Pracy, zostało wydane zgodnie z prawem.
Zdaniem "S" przyczyną tego, że dziś w Stoczni pracuje jedynie około 150 osób, był m.in. brak umów gwarantujących bezrobotnym zatrudnienie w filii Stoczni Gdynia SA.
W odpowiedzi na zarzuty starosta elbląski Sławomir Jezierski napisał, że jego zdaniem ani w procesie rekrutacji przyszłych pracowników zakładu ani w czasie szkoleń nie doszło do złamania prawa, a dzięki szkoleniu wiele osób zyskało nowe szanse na prace: "(...) kontrakt z firmą szkolącą został przygotowany zgodnie z przepisami ustawy o zamówieniach publicznych - napisał starosta. - Z posiadanej przeze mnie wiedzy wynika, że w przypadku szkoleń grupowych zawieranie umowy z przyszłym pracodawcą nie było wówczas ani nie jest dziś obowiązującym standardem".
Sławomir Jezierski uważa też, że stocznia - założycielka elbląskiego zakładu - była "wiarygodnym gwarantem" powodzenia całego przedsięwzięcia i dodaje, że w tym samym czasie Stocznia Szczecińska uchodziła za "jedno z najlepiej i najdynamiczniej rozwijających się" przedsiębiorstw: "Dzisiaj sytuacja, w jakiej znalazła się ta firma (Stocznia Szczecińska – przyp. aut.), codziennie jest analizowana w ogólnopolskich mediach. Dowodzi to tego, że przewidywanie koniunktury gospodarczej nawet na najbliższy rok jest bardzo trudne, czasami wręcz niemożliwe".
"Kształt programu (tworzenia Stoczni Elbląskiej – przyp. aut.), jego założenia i priorytety były nie tylko znane, ale i negocjowane z władzami NSZZ Solidarność" - przypomina elbląski starosta.
Na swoje pismo do prezesa NIK-u Solidarność nie otrzymała jeszcze odpowiedzi.
Zdaniem "S" przyczyną tego, że dziś w Stoczni pracuje jedynie około 150 osób, był m.in. brak umów gwarantujących bezrobotnym zatrudnienie w filii Stoczni Gdynia SA.
W odpowiedzi na zarzuty starosta elbląski Sławomir Jezierski napisał, że jego zdaniem ani w procesie rekrutacji przyszłych pracowników zakładu ani w czasie szkoleń nie doszło do złamania prawa, a dzięki szkoleniu wiele osób zyskało nowe szanse na prace: "(...) kontrakt z firmą szkolącą został przygotowany zgodnie z przepisami ustawy o zamówieniach publicznych - napisał starosta. - Z posiadanej przeze mnie wiedzy wynika, że w przypadku szkoleń grupowych zawieranie umowy z przyszłym pracodawcą nie było wówczas ani nie jest dziś obowiązującym standardem".
Sławomir Jezierski uważa też, że stocznia - założycielka elbląskiego zakładu - była "wiarygodnym gwarantem" powodzenia całego przedsięwzięcia i dodaje, że w tym samym czasie Stocznia Szczecińska uchodziła za "jedno z najlepiej i najdynamiczniej rozwijających się" przedsiębiorstw: "Dzisiaj sytuacja, w jakiej znalazła się ta firma (Stocznia Szczecińska – przyp. aut.), codziennie jest analizowana w ogólnopolskich mediach. Dowodzi to tego, że przewidywanie koniunktury gospodarczej nawet na najbliższy rok jest bardzo trudne, czasami wręcz niemożliwe".
"Kształt programu (tworzenia Stoczni Elbląskiej – przyp. aut.), jego założenia i priorytety były nie tylko znane, ale i negocjowane z władzami NSZZ Solidarność" - przypomina elbląski starosta.
Na swoje pismo do prezesa NIK-u Solidarność nie otrzymała jeszcze odpowiedzi.
AJ