Groźba likwidacji pionu obsługi klienta elbląskiego oddziału TP SA została odsunięta na kilka miesięcy. W listopadzie zmienił się zarząd spółki, który zawiesił uchwały podjęte przez poprzednie władze.
Zmiana władz nie oznacza zaniechania planów restrukturyzacji firmy. Nowy zarząd nie uchylił uchwał, lecz je zawiesił ze względu na przyjecie nowej strategi działania. Działacze telekomunikacyjnej Solidarności widzą w tym szansę dla siebie.
- Uzyskaliśmy nieoficjalną obietnicę, że sprawa Elbląga zostanie jeszcze raz rozpatrzona - mówi Marek Kwiatkowski, przewodniczący Solidarności w elbląskej Telekomunikacji. - Mamy kilka merytorycznych argumentów za istnieniem w Elblągu placówki terenowej. Mamy nadzieję, że nie znikniemy z telekomunikacyjnej mapy Polski.
Przewodniczący Kwiatkowski porównuje obszar gdański, do którego należy Elbląg, do poznańskiego. Potencjał obu jest niemalże równy, a w Poznaniu zostały trzy jednostki terenowe. W Gdańsku na dzień dzisiejszy zostaną tylko placówki w Trójmieście i Słupsku. Elbląg miałby należeć do słupskiej centrali. W ten sposób Kwiatkowski dowodzi, że potrzebna jest jeszcze jedna jednostka - w naszym mieście.
Szansą dla Elbląga są plany powołania tzw. call center - telefonicznego działu obsługi klienta.
- W Olsztynie ma powstać centrala na całą Polskę północną, łącznie ze Szczecinem - wyjaśnia Marek Kwiatkowski. - Niech w Olsztynie zostanie dyrekcja, a w Elblagu pion wykonawczy. To dość śmiały pomysł, ale uzasadniony ekonomicznie. W Elblągu jest bowiem bardzo nowoczesna centrala, a i koszty pracy są niższe niż w Olsztynie. W ten sposób może zachowamy trochę miejsc pracy.
Zwolnienia elbląskiego zakładu nie ominą. Na pewno pracę może stracić 20 procent załogi. Część ma sznasę na pracę w Gdańsku, część na kursy zmieniające ich kwalifikacje. Związkowcy obawiają się, że w wypadku likwidacji elbląskiego pionu obsługi klienta prace utrzyma tylko 40 ze 140 pracowników.
- Uzyskaliśmy nieoficjalną obietnicę, że sprawa Elbląga zostanie jeszcze raz rozpatrzona - mówi Marek Kwiatkowski, przewodniczący Solidarności w elbląskej Telekomunikacji. - Mamy kilka merytorycznych argumentów za istnieniem w Elblągu placówki terenowej. Mamy nadzieję, że nie znikniemy z telekomunikacyjnej mapy Polski.
Przewodniczący Kwiatkowski porównuje obszar gdański, do którego należy Elbląg, do poznańskiego. Potencjał obu jest niemalże równy, a w Poznaniu zostały trzy jednostki terenowe. W Gdańsku na dzień dzisiejszy zostaną tylko placówki w Trójmieście i Słupsku. Elbląg miałby należeć do słupskiej centrali. W ten sposób Kwiatkowski dowodzi, że potrzebna jest jeszcze jedna jednostka - w naszym mieście.
Szansą dla Elbląga są plany powołania tzw. call center - telefonicznego działu obsługi klienta.
- W Olsztynie ma powstać centrala na całą Polskę północną, łącznie ze Szczecinem - wyjaśnia Marek Kwiatkowski. - Niech w Olsztynie zostanie dyrekcja, a w Elblagu pion wykonawczy. To dość śmiały pomysł, ale uzasadniony ekonomicznie. W Elblągu jest bowiem bardzo nowoczesna centrala, a i koszty pracy są niższe niż w Olsztynie. W ten sposób może zachowamy trochę miejsc pracy.
Zwolnienia elbląskiego zakładu nie ominą. Na pewno pracę może stracić 20 procent załogi. Część ma sznasę na pracę w Gdańsku, część na kursy zmieniające ich kwalifikacje. Związkowcy obawiają się, że w wypadku likwidacji elbląskiego pionu obsługi klienta prace utrzyma tylko 40 ze 140 pracowników.
OP