Podczas czwartkowej (26 kwietnia) sesji Rady Miejskiej radni zgodzili się na to, żeby podwyższyć opłaty za przyjęcie odpadów do zagospodarowania przez Zakład Utylizacji Odpadów. A jednocześnie nie wyrazili zgody na podwyżki opłat za wywóz śmieci dla mieszkańców.
Skąd te podwyżki?
Kilka dni temu włodarze miasta wyjaśniali, że pomysł wprowadzenia podwyżek za wywóz odpadów to efekt drastycznie podniesionej, decyzją rządu, opłaty za korzystanie ze środowiska.
W 2017 r. elbląski Zakład Utylizacji Odpadów płacił 24,15 zł za tonę nieprzekompostowanych frakcji odpadów komunalnych i podobnych oraz 74,26 zł za inne odpady. W 2018 r. kwota ta wzrosła do 140 zł za tonę (w obu przypadkach). W 2019 r. wzrośnie ona do 170 zł, natomiast w 2020 r. do 270 zł.
- To zbyt duża kwota, aby ZUO mogło kwotę podwyżki wygospodarować ze środków własnych – mówił wtedy Witold Wróblewski, prezydent Elbląga. - Ta regulacja cenowa tylko i wyłącznie pokrywa koszty opłaty wprowadzonej przez rząd na zakłady utylizacji odpadów.
W związku z tym prezydent Elbląga przygotował uchwałę, która podnosiłaby wysokość miesięcznej opłaty za wywóz śmieci posegregowanych do 10,6 zł za osobę. W przypadku śmieci nieposegregowanych opłata wzrosłaby do 18,38 zł za osobę (więcej szczegółów na ten temat w tekście "Podwyżki opłat za odpady – dlaczego tak drogo?").
Pieniędzy trzeba szukać gdzieś indziej, nie w kieszeni mieszkańców
Radni zgodzili się na to, aby zwiększyć opłaty za przyjęcie odpadów do zagospodarowania przez ZUO. A jednocześnie nie wyrazili zgody na zwiększenie opłat za wywóz śmieci, które ponosiliby mieszkańcy. Taka sytuacja rodzi pewien konflikt, bo jak zaznaczył m.in. Janusz Nowak, wiceprezydent miasta, obie uchwały ściśle się ze sobą wiążą.
- W tym momencie my nie mamy pokrycia na te zobowiązania, które Rada przyjęła uchwałą podnoszącą opłaty dla ZUO – mówił.
- W sumie nie mamy pokrycia na kwotę ok. 2 mln złotych – dodała Rozalia Grynis, skarbnik miasta. Jej zdaniem sytuacja, w której podejmuje się uchwałę bez wskazania jej zabezpieczenia finansowego (w tym przypadku wynikającego z uchwały podnoszącej opłaty za wywóz odpadów dla mieszkańców) może naruszać prawo.
Z kolei Piotr Derlukiewicz, radny Platformy Obywatelskiej, podkreślał, że w takim głosowaniu brakuje konsekwencji.
- Skoro zgodziliśmy się na to, żeby w uchwale nr 13 [dot. opłat za przyjęcie odpadów do zagospodarowania przez ZUO – red.] dyrektywę unijną wypełnić na terenie miasta, to dlaczego nie zgadzamy się na to samo w przypadku uchwały nr 14 [dot. podwyższenia opłat za wywóz odpadów dla mieszkańców – red.]? Zrozumiałbym głosowanie przeciw obydwu uchwałom, ale takie, że tu jesteśmy za, a tu przeciwko, jest stawianiem miasta w sytuacji powiększania deficytu – mówił.
- Próbuję znaleźć pozytywny aspekt w tej rozbieżności. Jest to czynnik motywujący do tego, aby miasto podjęło natychmiastowe działania związane z wykreowaniem oszczędności w systemie – tak komentował to głosowanie Zenon Lecyk, radny Prawa i Sprawiedliwości.
W podobnym tonie wypowiadał się Ryszard Klim, radny Sojuszu Lewicy Demokratycznej:
- Połowa mojej odpowiedzialności i pryncypialności radnego rozumie argumenty za podwyższeniem opłat odpadowych, ale druga połowa uważa, że trudno zgodzić się z przyjętą rutyną, odległą od naszych powinności – mówił.
Dyskusję zakończył Marek Pruszak, przewodniczący Rady Miejskiej z ramienia PiS, kwitując: - Rolą gospodarza miasta jest poszukiwanie środków z innych źródeł i takie gospodarowanie, aby starczyło.
Kilka dni temu włodarze miasta wyjaśniali, że pomysł wprowadzenia podwyżek za wywóz odpadów to efekt drastycznie podniesionej, decyzją rządu, opłaty za korzystanie ze środowiska.
W 2017 r. elbląski Zakład Utylizacji Odpadów płacił 24,15 zł za tonę nieprzekompostowanych frakcji odpadów komunalnych i podobnych oraz 74,26 zł za inne odpady. W 2018 r. kwota ta wzrosła do 140 zł za tonę (w obu przypadkach). W 2019 r. wzrośnie ona do 170 zł, natomiast w 2020 r. do 270 zł.
- To zbyt duża kwota, aby ZUO mogło kwotę podwyżki wygospodarować ze środków własnych – mówił wtedy Witold Wróblewski, prezydent Elbląga. - Ta regulacja cenowa tylko i wyłącznie pokrywa koszty opłaty wprowadzonej przez rząd na zakłady utylizacji odpadów.
W związku z tym prezydent Elbląga przygotował uchwałę, która podnosiłaby wysokość miesięcznej opłaty za wywóz śmieci posegregowanych do 10,6 zł za osobę. W przypadku śmieci nieposegregowanych opłata wzrosłaby do 18,38 zł za osobę (więcej szczegółów na ten temat w tekście "Podwyżki opłat za odpady – dlaczego tak drogo?").
Pieniędzy trzeba szukać gdzieś indziej, nie w kieszeni mieszkańców
Radni zgodzili się na to, aby zwiększyć opłaty za przyjęcie odpadów do zagospodarowania przez ZUO. A jednocześnie nie wyrazili zgody na zwiększenie opłat za wywóz śmieci, które ponosiliby mieszkańcy. Taka sytuacja rodzi pewien konflikt, bo jak zaznaczył m.in. Janusz Nowak, wiceprezydent miasta, obie uchwały ściśle się ze sobą wiążą.
- W tym momencie my nie mamy pokrycia na te zobowiązania, które Rada przyjęła uchwałą podnoszącą opłaty dla ZUO – mówił.
- W sumie nie mamy pokrycia na kwotę ok. 2 mln złotych – dodała Rozalia Grynis, skarbnik miasta. Jej zdaniem sytuacja, w której podejmuje się uchwałę bez wskazania jej zabezpieczenia finansowego (w tym przypadku wynikającego z uchwały podnoszącej opłaty za wywóz odpadów dla mieszkańców) może naruszać prawo.
Z kolei Piotr Derlukiewicz, radny Platformy Obywatelskiej, podkreślał, że w takim głosowaniu brakuje konsekwencji.
- Skoro zgodziliśmy się na to, żeby w uchwale nr 13 [dot. opłat za przyjęcie odpadów do zagospodarowania przez ZUO – red.] dyrektywę unijną wypełnić na terenie miasta, to dlaczego nie zgadzamy się na to samo w przypadku uchwały nr 14 [dot. podwyższenia opłat za wywóz odpadów dla mieszkańców – red.]? Zrozumiałbym głosowanie przeciw obydwu uchwałom, ale takie, że tu jesteśmy za, a tu przeciwko, jest stawianiem miasta w sytuacji powiększania deficytu – mówił.
- Próbuję znaleźć pozytywny aspekt w tej rozbieżności. Jest to czynnik motywujący do tego, aby miasto podjęło natychmiastowe działania związane z wykreowaniem oszczędności w systemie – tak komentował to głosowanie Zenon Lecyk, radny Prawa i Sprawiedliwości.
W podobnym tonie wypowiadał się Ryszard Klim, radny Sojuszu Lewicy Demokratycznej:
- Połowa mojej odpowiedzialności i pryncypialności radnego rozumie argumenty za podwyższeniem opłat odpadowych, ale druga połowa uważa, że trudno zgodzić się z przyjętą rutyną, odległą od naszych powinności – mówił.
Dyskusję zakończył Marek Pruszak, przewodniczący Rady Miejskiej z ramienia PiS, kwitując: - Rolą gospodarza miasta jest poszukiwanie środków z innych źródeł i takie gospodarowanie, aby starczyło.
mw