Komisja rewizyjna Rady Miejskiej zbada finanse Elbląskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej. - To planowa kontrola, ale radni przyjrzą się też zarządzaniu i restrukturyzacji tej miejskiej spółki - zapowiada przewodniczący komisji, Jerzy Wilk.
Urzędujący od niedawna nowy prezes EPEC, Jan Kulik podpisał ze związkowcami porozumienie w sprawie zwolnień. W tym roku pracę w zakładzie stracić ma kilkanaście osób, ale to nie będą wszyscy, bo plan restrukturyzacji zatrudnienia obejmuje 3 lata.
- Przez dwa ostatnie lata spółka miała wynik ujemny, w związku z tym chcemy poznać jej obecną sytuację finansową - mówi Jerzy Wilk. - Słyszeliśmy też o zwolnieniach. Ponieważ sytuacja na rynku pracy jest trudna, chcemy poznać ich przyczynę i ustalić zasadność takiej decyzji. Chcemy również zbadać przyczyny zmian we władzach spółki – odejścia dotychczasowego prezesa i powołania nowego.
Jak się dowiedzieliśmy, do komisji dotarły zastrzeżenia pod adresem byłego kierownictwa EPEC. Jerzy Wilk nie chce mówić o szczegółach, zdradza tylko, że chodzi o zarzut niegospodarności.
Były prezes Wojciech Chwiałkowski nie chciał nam niczego tłumaczyć. Powiedział jedynie, że jego praca w EPEC to już zamknięty rozdział.
Elbląskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej jest dystrybutorem ciepła, które produkuje Elektrociepłownia Elbląg. Jest również w 100 procentach spółką miejską. W firmie pracuje dziś około 240 osób. Radni z komisji rewizyjnej pojawią się tam na przełomie maja i czerwca.
Padały różne zarzuty
Jak ustaliliśmy, prezes EPEC sam złożył rezygnację ze stanowiska. Jego następca - Jan Kulik był poprzednio wicedyrektorem spółki do spraw ekonomicznych. Odejście prezesa na krótko przed ważnym wydarzeniem - walnym zgromadzeniem wspólników, które ocenia mijający rok - wywołało jednak sporo pytań, tym bardziej, że Wojciech Chwiałkowski był jednym z najdłużej urzędujących dyrektorów spółek komunalnych w Elblągu. Wiele osób wciąż pamięta też zamieszanie sprzed półtora roku.
Pod koniec 2003 roku po kontroli wydziału finansowego Urzędu Miejskiego, wobec Wojciecha Chwiałkowskiego padły zarzuty o niegospodarność. Dotyczyły one wysokich wydatków na szkolenia, w których brał udział sam prezes i jego pracownicy, wysokich rachunków telefonicznych prezesa oraz jego służbowego samochodu.
Złe stosunki z Elektrociepłownią?
Rzeczniczka Urzędu Miejskiego, Agnieszka Staszewska mówi, że oficjalny powód odejścia prezesa to złe stosunki z Elektrociepłownią Elbląg - producentem prądu i ciepła, którego dystrybutorem jest Elbląskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej.
- Konflikty i różnice stanowisk dotyczące systemu zaopatrzenia miasta w ciepło, w tym obecności w systemie trzeciego źródła - naszej ciepłowni przy ul. Dojazdowej, miały miejsce od wielu lat - potwierdza Jan Kulik. - Pan Chwiałkowski doszedł do wniosku, że być może łatwiej będzie określić wspólną strategię, jeśli zamiast niego pojawi się inna osoba. To był główny i jedyny powód odejścia.
Obie firmy: elektrociepłownia oraz EPEC są ze sobą nierozłącznie związane, ale od lat ten związek rzeczywiście nie należał do szczęśliwych. Przedstawiciele ciepłowni twierdzili np., że produkują energię, której cena należy do najniższych w Polsce i zarzucali EPEC, że winduje ceny, jakie ostatecznie za ciepło płacą mieszkańcy oraz że manipulując parametrami technicznymi zmusza odbiorców do kupowania większej ilości ciepła.
Nie zdarzyło się nic szczególnego
Prezes Elektrociepłowni, Wiesław Sawicki wątpi jednak, aby to chłodne stosunki z jego firmą były przyczyną nagłego odejścia prezesa EPEC.
- Stosunki między naszymi firmami nie były najlepsze, ale one się nie zmieniły w ciągu ostatnich kilku lat, także w ostatnich miesiącach nie zdarzyło się nic szczególnego - uważa Sawicki. - Kiedy usłyszałem, że powodem rezygnacji prezesa Chwiałkowskiego były stosunki z Elektrociepłownią, zrobiło mi się przykro, że miesza się nas w sprawy, które na pewno nie mają z nami nic wspólnego.
- To, co się stało, jest tym bardziej zaskakujące, bo tuż przed odejściem prezes Chwiałkowski rozpoczął kolejną kadencję - zauważa szef Elektrociepłowni.
Janusz Leszczyński, przewodniczący rady nadzorczej EPEC, zapewnia, że oficjalnie podawany powód odejścia był jedynym, jaki wpłynął na decyzję Wojciecha Chwiałkowskiego.
Rada nadzorcza badała anonimy
- W tym roku kończymy modernizację ciepłowni przy Dojazdowej i jej pełne wykorzystanie, które jest bardzo ważne dla spółki, jest hamowane przez Elektrociepłownię - twierdzi Janusz Leszczyński. - Pan Chwiałkowski, mimo najlepszych chęci, nie potrafił znaleźć wspólnego języka z tą firmą, a bez współpracy nie jest możliwe rozwiązywanie ciepłowniczych problemów miasta.
Leszczyński potwierdził jednak, że były prezes był oskarżany o wykorzystywanie stanowiska dla prywatnych celów:
- Rada nadzorcza zajmowała się anonimami, które dotyczyły budowanego przez pana Chwiałkowskiego domu. Zarzucano mu, że przy budowie wykorzystywał pracowników i sprzęt należący do EPEC. Takie informacje pojawiły się dwukrotnie: dwa lata temu i rok temu, ale zarzuty nie potwierdziły się - zastrzega przedstawiciel rady nadzorczej.
- Przez dwa ostatnie lata spółka miała wynik ujemny, w związku z tym chcemy poznać jej obecną sytuację finansową - mówi Jerzy Wilk. - Słyszeliśmy też o zwolnieniach. Ponieważ sytuacja na rynku pracy jest trudna, chcemy poznać ich przyczynę i ustalić zasadność takiej decyzji. Chcemy również zbadać przyczyny zmian we władzach spółki – odejścia dotychczasowego prezesa i powołania nowego.
Jak się dowiedzieliśmy, do komisji dotarły zastrzeżenia pod adresem byłego kierownictwa EPEC. Jerzy Wilk nie chce mówić o szczegółach, zdradza tylko, że chodzi o zarzut niegospodarności.
Były prezes Wojciech Chwiałkowski nie chciał nam niczego tłumaczyć. Powiedział jedynie, że jego praca w EPEC to już zamknięty rozdział.
Elbląskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej jest dystrybutorem ciepła, które produkuje Elektrociepłownia Elbląg. Jest również w 100 procentach spółką miejską. W firmie pracuje dziś około 240 osób. Radni z komisji rewizyjnej pojawią się tam na przełomie maja i czerwca.
Padały różne zarzuty
Jak ustaliliśmy, prezes EPEC sam złożył rezygnację ze stanowiska. Jego następca - Jan Kulik był poprzednio wicedyrektorem spółki do spraw ekonomicznych. Odejście prezesa na krótko przed ważnym wydarzeniem - walnym zgromadzeniem wspólników, które ocenia mijający rok - wywołało jednak sporo pytań, tym bardziej, że Wojciech Chwiałkowski był jednym z najdłużej urzędujących dyrektorów spółek komunalnych w Elblągu. Wiele osób wciąż pamięta też zamieszanie sprzed półtora roku.
Pod koniec 2003 roku po kontroli wydziału finansowego Urzędu Miejskiego, wobec Wojciecha Chwiałkowskiego padły zarzuty o niegospodarność. Dotyczyły one wysokich wydatków na szkolenia, w których brał udział sam prezes i jego pracownicy, wysokich rachunków telefonicznych prezesa oraz jego służbowego samochodu.
Złe stosunki z Elektrociepłownią?
Rzeczniczka Urzędu Miejskiego, Agnieszka Staszewska mówi, że oficjalny powód odejścia prezesa to złe stosunki z Elektrociepłownią Elbląg - producentem prądu i ciepła, którego dystrybutorem jest Elbląskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej.
- Konflikty i różnice stanowisk dotyczące systemu zaopatrzenia miasta w ciepło, w tym obecności w systemie trzeciego źródła - naszej ciepłowni przy ul. Dojazdowej, miały miejsce od wielu lat - potwierdza Jan Kulik. - Pan Chwiałkowski doszedł do wniosku, że być może łatwiej będzie określić wspólną strategię, jeśli zamiast niego pojawi się inna osoba. To był główny i jedyny powód odejścia.
Obie firmy: elektrociepłownia oraz EPEC są ze sobą nierozłącznie związane, ale od lat ten związek rzeczywiście nie należał do szczęśliwych. Przedstawiciele ciepłowni twierdzili np., że produkują energię, której cena należy do najniższych w Polsce i zarzucali EPEC, że winduje ceny, jakie ostatecznie za ciepło płacą mieszkańcy oraz że manipulując parametrami technicznymi zmusza odbiorców do kupowania większej ilości ciepła.
Nie zdarzyło się nic szczególnego
Prezes Elektrociepłowni, Wiesław Sawicki wątpi jednak, aby to chłodne stosunki z jego firmą były przyczyną nagłego odejścia prezesa EPEC.
- Stosunki między naszymi firmami nie były najlepsze, ale one się nie zmieniły w ciągu ostatnich kilku lat, także w ostatnich miesiącach nie zdarzyło się nic szczególnego - uważa Sawicki. - Kiedy usłyszałem, że powodem rezygnacji prezesa Chwiałkowskiego były stosunki z Elektrociepłownią, zrobiło mi się przykro, że miesza się nas w sprawy, które na pewno nie mają z nami nic wspólnego.
- To, co się stało, jest tym bardziej zaskakujące, bo tuż przed odejściem prezes Chwiałkowski rozpoczął kolejną kadencję - zauważa szef Elektrociepłowni.
Janusz Leszczyński, przewodniczący rady nadzorczej EPEC, zapewnia, że oficjalnie podawany powód odejścia był jedynym, jaki wpłynął na decyzję Wojciecha Chwiałkowskiego.
Rada nadzorcza badała anonimy
- W tym roku kończymy modernizację ciepłowni przy Dojazdowej i jej pełne wykorzystanie, które jest bardzo ważne dla spółki, jest hamowane przez Elektrociepłownię - twierdzi Janusz Leszczyński. - Pan Chwiałkowski, mimo najlepszych chęci, nie potrafił znaleźć wspólnego języka z tą firmą, a bez współpracy nie jest możliwe rozwiązywanie ciepłowniczych problemów miasta.
Leszczyński potwierdził jednak, że były prezes był oskarżany o wykorzystywanie stanowiska dla prywatnych celów:
- Rada nadzorcza zajmowała się anonimami, które dotyczyły budowanego przez pana Chwiałkowskiego domu. Zarzucano mu, że przy budowie wykorzystywał pracowników i sprzęt należący do EPEC. Takie informacje pojawiły się dwukrotnie: dwa lata temu i rok temu, ale zarzuty nie potwierdziły się - zastrzega przedstawiciel rady nadzorczej.
SZ