Zaplanowane na 30 i 31 maja Międzynarodowe Targi Euroregionu Bałtyk w Kaliningradzie zostały odwołane.
Miały to być już trzecie targi Euroregionu. Pierwsze odbyły się w Gdyni, drugie w Kłajpedzie. Pismo w tej sprawie dotarło do elbląskiego sekretariatu gmin Rzeczypospolitej Polskiej Euroregionu.
Zdzisław Olszewski z biura Euroregionu był tą wiadomością zaskoczony, tym bardziej, że strona polska była już praktycznie przygotowana do wyjazdu do Kaliningradu. Pismo odwołujące targi podpisał mer Bałtijska Aleksander Kuzniecow. Stwierdził, że na dzisiaj tylko strona polska i litewska zgłosiły chęć udziału, pozostałe natomiast kraje należące do Euroregionu - m.in. Dania i Szwecja - nie były targami zainteresowane. Kuzniecow dodał, że targi, na których tylko połowa powierzchni wystawowej będzie wykorzystana, nie będą odpowiadać wizerunkowi Euroregionu.
Ile koszul do walizki...
- Jestem zaskoczony i prawie zdruzgotany. Przygotowywaliśmy się do targów nie od miesiąca czy od dwóch - powiedział Zdzisław Olszewski. - Jestem tym bardziej zaskoczony, że dzieje się to wszystko na kilka dni przed rozpoczęciem targów, kiedy zaprojektowaliśmy stoisko, w Elblągu były przygotowywane eksponaty i właściwie powinienem się teraz tylko zastanawiać, ile koszul powinienem zapakować do walizki...
Czy argumentacja, jaką przedstawił mer Bałtijska jest przekonywająca?
- Muszę każdy argument przyjąć za dobrą monetę, bo w stosunkach z partnerem zagranicznym nie można zatrzaskiwać sobie drzwi z powodu jakiegoś drobnego incydentu - stwierdził Olszewski. - Natomiast na pewno ta kwestia stanie na spotkaniu Rady Euroregionu.
Trudno ocenić, dlaczego inne kraje stowarzyszone w Euroregionie zrezygnowały z uczestnictwa w targach.
- Na targach w Gdyni byli wszyscy, na targach w Kłajpedzie również. Sądziłem więc, że wszyscy będą również w Kaliningradzie. Taka jest idea tych targów. To jest sprawa organizatorów. Zawsze może się zdarzyć, że któraś ze stron zrezygnuje z udziału - ale jeżeli wiedziałbym odpowiednio wcześniej, to bym podszedł do tej sprawy normalnie i naturalnie. Może trzeba szukać jakichś innych rozwiązań co do formuły spotkań.
Olszewski dodał, że obowiązkiem organizatorów było powiadomienie wszystkich zainteresowanych w odpowiednim czasie i nie narażanie innych na koszty związane z przygotowaniem.
Zawiedzeni przedsiębiorcy
Lucyna Szmurło, prezes Elbląskiej Izby Przemysłowo-Handlowej, podobnie oceniła tę sytuację. Dodała, że szczególnie przedsiębiorcy z regionu wiązali z targami wielkie handlowe nadzieje. 21 firm wykupiło stoiska. Pozostali, dla których zabrakło miejsca w tak zwanej polskiej części, mieli się prezentować na stoisku Izby.
- Jest to ogromny zawód dla mnie, jako organizatora, jak i dla przedsiębiorców. Oni szykowali się do wyjazdu z wielkimi nadziejami; stoiska są przygotowane, katalog przetłumaczony na język rosyjski i angielski - powiedziała Lucyna Szmurło.
Jak dodała, przedsiębiorcy są bardzo rozczarowani.
- Wybierali się tam głównie po to, by zaistnieć na rynku rosyjskim. Liczyli, że zapowiadane przez prezydenta Kwaśniewskiego i premiera Millera ocieplenie stosunków zaowocuje dobrymi kontraktami. Kaliningradczycy zapowiadali też, że Targi otworzy premier Primakow i że spotka się z polskimi przedsiębiorcami na specjalnej konferencji. Dla nich to znaczyło bardzo dużo - stwierdziła prezes EIPH.
Nie policzono jeszcze, ile z powodu odwołania targów straciła Elbląska Izba przemysłowo-Handlowa. Trudno obliczyć koszty, jakie ponieśli sami przedsiębiorcy, którzy musieli zainwestować chociażby w urządzenie i wyposażenie swoich stoisk.
- Na razie zajęłam się poinformowaniem wszystkich biznesmenów o zaistniałej sytuacji i oddawaniem pieniędzy. Straty Izby policzę jutro - dodała Lucyna Szmurło.
W ocenie prezes Szmurło przedsiębiorcy nadal będą chcieli współpracować z Rosją, choć być może te kontakty w przyszłości będą nieco bardziej ostrożne.
Zdzisław Olszewski z biura Euroregionu był tą wiadomością zaskoczony, tym bardziej, że strona polska była już praktycznie przygotowana do wyjazdu do Kaliningradu. Pismo odwołujące targi podpisał mer Bałtijska Aleksander Kuzniecow. Stwierdził, że na dzisiaj tylko strona polska i litewska zgłosiły chęć udziału, pozostałe natomiast kraje należące do Euroregionu - m.in. Dania i Szwecja - nie były targami zainteresowane. Kuzniecow dodał, że targi, na których tylko połowa powierzchni wystawowej będzie wykorzystana, nie będą odpowiadać wizerunkowi Euroregionu.
Ile koszul do walizki...
- Jestem zaskoczony i prawie zdruzgotany. Przygotowywaliśmy się do targów nie od miesiąca czy od dwóch - powiedział Zdzisław Olszewski. - Jestem tym bardziej zaskoczony, że dzieje się to wszystko na kilka dni przed rozpoczęciem targów, kiedy zaprojektowaliśmy stoisko, w Elblągu były przygotowywane eksponaty i właściwie powinienem się teraz tylko zastanawiać, ile koszul powinienem zapakować do walizki...
Czy argumentacja, jaką przedstawił mer Bałtijska jest przekonywająca?
- Muszę każdy argument przyjąć za dobrą monetę, bo w stosunkach z partnerem zagranicznym nie można zatrzaskiwać sobie drzwi z powodu jakiegoś drobnego incydentu - stwierdził Olszewski. - Natomiast na pewno ta kwestia stanie na spotkaniu Rady Euroregionu.
Trudno ocenić, dlaczego inne kraje stowarzyszone w Euroregionie zrezygnowały z uczestnictwa w targach.
- Na targach w Gdyni byli wszyscy, na targach w Kłajpedzie również. Sądziłem więc, że wszyscy będą również w Kaliningradzie. Taka jest idea tych targów. To jest sprawa organizatorów. Zawsze może się zdarzyć, że któraś ze stron zrezygnuje z udziału - ale jeżeli wiedziałbym odpowiednio wcześniej, to bym podszedł do tej sprawy normalnie i naturalnie. Może trzeba szukać jakichś innych rozwiązań co do formuły spotkań.
Olszewski dodał, że obowiązkiem organizatorów było powiadomienie wszystkich zainteresowanych w odpowiednim czasie i nie narażanie innych na koszty związane z przygotowaniem.
Zawiedzeni przedsiębiorcy
Lucyna Szmurło, prezes Elbląskiej Izby Przemysłowo-Handlowej, podobnie oceniła tę sytuację. Dodała, że szczególnie przedsiębiorcy z regionu wiązali z targami wielkie handlowe nadzieje. 21 firm wykupiło stoiska. Pozostali, dla których zabrakło miejsca w tak zwanej polskiej części, mieli się prezentować na stoisku Izby.
- Jest to ogromny zawód dla mnie, jako organizatora, jak i dla przedsiębiorców. Oni szykowali się do wyjazdu z wielkimi nadziejami; stoiska są przygotowane, katalog przetłumaczony na język rosyjski i angielski - powiedziała Lucyna Szmurło.
Jak dodała, przedsiębiorcy są bardzo rozczarowani.
- Wybierali się tam głównie po to, by zaistnieć na rynku rosyjskim. Liczyli, że zapowiadane przez prezydenta Kwaśniewskiego i premiera Millera ocieplenie stosunków zaowocuje dobrymi kontraktami. Kaliningradczycy zapowiadali też, że Targi otworzy premier Primakow i że spotka się z polskimi przedsiębiorcami na specjalnej konferencji. Dla nich to znaczyło bardzo dużo - stwierdziła prezes EIPH.
Nie policzono jeszcze, ile z powodu odwołania targów straciła Elbląska Izba przemysłowo-Handlowa. Trudno obliczyć koszty, jakie ponieśli sami przedsiębiorcy, którzy musieli zainwestować chociażby w urządzenie i wyposażenie swoich stoisk.
- Na razie zajęłam się poinformowaniem wszystkich biznesmenów o zaistniałej sytuacji i oddawaniem pieniędzy. Straty Izby policzę jutro - dodała Lucyna Szmurło.
W ocenie prezes Szmurło przedsiębiorcy nadal będą chcieli współpracować z Rosją, choć być może te kontakty w przyszłości będą nieco bardziej ostrożne.
J