Przez elbląskim Sądem Rejonowym dzisiaj kolejna rozprawa w procesie przeciwko prezesowi byłej spółki odzieżowej Hetman, który jest oskarżony o złośliwe naruszanie praw pracowniczych.
W sądzie ta sprawa toczy się już 16 miesięcy. Prokuratura zarzuciła Janowi P. dyskryminowanie szwaczek z powodu utworzenia w zakładzie związku zawodowego, zmuszanie do pracy w nadgodzinach oraz niewypłacanie pensji. Jan P. nie przyznaje się do winy.
Dzisiaj przesłuchiwani są kolejni świadkowie. W zdecydowanej większości to byłe pracownice Hetmana i szwaczki, które obecnie pracują w nowej firmie Jana P.
- Jesteśmy zaskoczone, dlaczego zostałyśmy tu wezwane, bo nie wiem zupełnie, czego będą dotyczyły pytania - opowiada jedna ze szwaczek. - My pracujemy u pana P. w nowej firmie, pensje jednak otrzymujemy w ratach. Prezes tłumaczył nam, jak będą się odbywać wypłaty i niestety godzimy się na to, bo nie mamy wyjścia...
W sprawie nieterminowego wypłacania pensji, o czym mówią szwaczki zatrudnione w nowej firmie Jana P., elbląska prokuratura prowadzi już osobne dochodzenie.
-Dochodzenie zostało wszczęte w maju br. na wniosek Państwowej Inspekcji Pracy - mówi prokurator Jolanta Rudzińska. - Teraz zbieramy dokumentację skarbową, a musi ona do nas dotrzeć z Warszawy, bo tam jest zarejestrowana firma. Musimy sprawdzić w dokumentach, czy Jan P. ma kłopoty finansowe, bo jeżeli tak, to nie można powiedzieć, że złośliwie nie wypłaca pensji. Planujemy też przesłuchania pracowników.
Państwowa Inspekcja Pracy zgłosiła sprawę do prokuratury zarzucając Janowi P. Że - jak wyjaśniał inspektor Eugeniusz Dąbrowski - "choć przeciwko temu pracodawcy trwa proces karny, on dalej beztrosko podchodzi do obowiązków, jakie ma wobec pracowników i mimo moich interwencji oraz nakładanych kar dalej płaci nieterminowo wynagrodzenia".
Jan P. tymczasem tłumaczył, że nieterminowe wypłaty to skutek kłopotów finansowych, z jakimi boryka się jego firma.
Dzisiaj przesłuchiwani są kolejni świadkowie. W zdecydowanej większości to byłe pracownice Hetmana i szwaczki, które obecnie pracują w nowej firmie Jana P.
- Jesteśmy zaskoczone, dlaczego zostałyśmy tu wezwane, bo nie wiem zupełnie, czego będą dotyczyły pytania - opowiada jedna ze szwaczek. - My pracujemy u pana P. w nowej firmie, pensje jednak otrzymujemy w ratach. Prezes tłumaczył nam, jak będą się odbywać wypłaty i niestety godzimy się na to, bo nie mamy wyjścia...
W sprawie nieterminowego wypłacania pensji, o czym mówią szwaczki zatrudnione w nowej firmie Jana P., elbląska prokuratura prowadzi już osobne dochodzenie.
-Dochodzenie zostało wszczęte w maju br. na wniosek Państwowej Inspekcji Pracy - mówi prokurator Jolanta Rudzińska. - Teraz zbieramy dokumentację skarbową, a musi ona do nas dotrzeć z Warszawy, bo tam jest zarejestrowana firma. Musimy sprawdzić w dokumentach, czy Jan P. ma kłopoty finansowe, bo jeżeli tak, to nie można powiedzieć, że złośliwie nie wypłaca pensji. Planujemy też przesłuchania pracowników.
Państwowa Inspekcja Pracy zgłosiła sprawę do prokuratury zarzucając Janowi P. Że - jak wyjaśniał inspektor Eugeniusz Dąbrowski - "choć przeciwko temu pracodawcy trwa proces karny, on dalej beztrosko podchodzi do obowiązków, jakie ma wobec pracowników i mimo moich interwencji oraz nakładanych kar dalej płaci nieterminowo wynagrodzenia".
Jan P. tymczasem tłumaczył, że nieterminowe wypłaty to skutek kłopotów finansowych, z jakimi boryka się jego firma.
R