Już po godzinie dyskusji w rubryce „..., a moim zdaniem” widać, że protest elbląskich kupców ma poparcie, ale ma też przeciwników. Argumenty mają jedni i drudzy. Wydaje mi się, że łatwiej byłoby o zbliżenie stanowisk, gdyby klarowniejsza była polityka władz miasta w tej dziedzinie.
Ciekawsze, jak dotąd, są wpisy przeciwników protestu. Oto dwa z nich:
„Zawracanie kijem Wisły. Uboga i marnej jakości oferta handlowa nie przyciągnie klientów do Gildii lub Elzamu. Czas takich miejsc powoli przemija. Nie ma już budek na gdańskim Manhatanie. Po zakupy jeździ się do nowych, ogromnych centrów handlowych w Gdańsku. Ogrody muszą się rozwijać, jak chcą zatrzymać klientów. Wygląd i standard tego obiektu trąci myszką. Śródmieście samo się wyeliminowało z mapy handlowej miasta. Pazerność właścicieli obiektów wygrała z zdrowym rozsądkiem. Większość lokali podnajęto bankom lub agencjom ratalnym i centrum miasta się wyludniło. Apel kupców przeczy zdrowemu rozsądkowi i raczej zuboży miasto.” [123arek]
„Szczerze mówiąc, to te pseudo centra handlowe typu Elzam i Gildia nie wiele mają do zaoferowania mieszkańcom Elbląga, a miasto się rozwija i wielu młodych ludzi, jak i tych zamożniejszych ucieka do pobliskiego Trójmiasta w celu zrobienia zakupów. Obecne centra handlowe, nawet takie Ogrody czy Zielone Tarasy, nic nie mają ciekawego do zaoferowania, a porównując je do Galerii Bałtyckiej chociażby, to jest 1/100 tego wielkiego centrum handlowego, w którym każdy, udając się tam na zakupy, na pewno znajdzie coś dla siebie, bo nie sposób wyjść stamtąd z pustymi rękami. A w Elblągu nawet nie wiadomo, gdzie się udać na te zakupy, bo nigdzie nie ma sklepów, tylko same banki i biedronki.” [3miasto]
Istotnie, oferta handlowa Elbląga jest na żenująco niskim poziomie i często, by kupić sobie zwykły garnitur czy płaszcz, trzeba jechać do innego miasta. Być może żyjemy w czasach, kiedy handel w polskich miastach zdominują wielkie centra handlowe - tak dzieje się w Trójmieście. Ale na przykład w Toruniu, do którego Elblągowi bliżej - już nie. Tam są dwa alternatywne, dobre miejsca na zakupy - centrum handlowe Copernicus i starówka (oferta starówki jest nawet bogatsza).
Władze Elbląga, godząc się na rozbudowę istniejących hipermarketów i budowę nowych, niejako wskazały, która forma handlu będzie w Elblągu dominująca. Tylko że jednocześnie istnieje koncepcja (tych samych władz) przebudowania parterów domów przy ul. Giermków na sklepy (nienowa), jest też uchwała (całkiem nowa) o budowie podziemnego przejścia z Placu Słowiańskiego na starówkę (pod ulicą Rycerską). W ten sposób ma w Elblągu powstać ciąg handlowo-usługowy od pasażu przy ul. Hetmańskiej do starówki.
Pomysł na pozór trafiony, ale tylko na pozór. Jakby jego autorzy nigdy nie opuszczali swych gabinetów. Pasaż „handlowy” przy ul. Hetmańskiej umarł niedługo po tym, jak zaczął istnieć w świadomości elblążan. Starówka nigdy nie zaczęła być centrum (jeśli już, to w jakimś zakresie jedynie centrum kulturalnym), a teraz coraz szybciej dryfuje w kierunku nowoczesnego skansenu.
Błędy popełnione w fazie projektowania (wysokie partery budynków, niemal pionowe do nich schody), koszmarne problemy z parkowaniem, słupki na Starym Rynku i podobne pomysły sprawiły, że nigdy elblążanie nie myśleli o starówce jak o miejscu, gdzie robi się zakupy i chyba już nigdy tak nie pomyślą. Tym bardziej, gdy Centrum Ogrody zmieni się w coś na kształt gdańskiej Galerii Bałtyckiej.
Wobec tego, po co ciąg łączący pasaż Hetmańskiej ze starówką i podziemne przejście? Po co tramwaj jadący ul. 12 lutego i bardzo kosztowne przenosiny zabytkowego budynku, skoro ta ulica handlowo już dawno umarła. Jest ważna tylko dla mieszkańców dwóch-trzech bloków, które tam stoją? (A pamiętacie centrum handlowe 12 Lutego, ze Składnicą Harcerską, dobrze zaopatrzoną księgarnią Domu Książki, Światem Dziecka i sklepem filatelistycznym?)
Elbląscy kupcy maja ideę - zachować swoje miejsca pracy i dochody. Elblążanie pewnie też - móc zaopatrzyć się w to, co jest im potrzebne i spełnia ich oczekiwania, bez konieczności odbywania dłuższych podróży. Władze Elbląga takiej klarownej idei chyba nie mają.
„Zawracanie kijem Wisły. Uboga i marnej jakości oferta handlowa nie przyciągnie klientów do Gildii lub Elzamu. Czas takich miejsc powoli przemija. Nie ma już budek na gdańskim Manhatanie. Po zakupy jeździ się do nowych, ogromnych centrów handlowych w Gdańsku. Ogrody muszą się rozwijać, jak chcą zatrzymać klientów. Wygląd i standard tego obiektu trąci myszką. Śródmieście samo się wyeliminowało z mapy handlowej miasta. Pazerność właścicieli obiektów wygrała z zdrowym rozsądkiem. Większość lokali podnajęto bankom lub agencjom ratalnym i centrum miasta się wyludniło. Apel kupców przeczy zdrowemu rozsądkowi i raczej zuboży miasto.” [123arek]
„Szczerze mówiąc, to te pseudo centra handlowe typu Elzam i Gildia nie wiele mają do zaoferowania mieszkańcom Elbląga, a miasto się rozwija i wielu młodych ludzi, jak i tych zamożniejszych ucieka do pobliskiego Trójmiasta w celu zrobienia zakupów. Obecne centra handlowe, nawet takie Ogrody czy Zielone Tarasy, nic nie mają ciekawego do zaoferowania, a porównując je do Galerii Bałtyckiej chociażby, to jest 1/100 tego wielkiego centrum handlowego, w którym każdy, udając się tam na zakupy, na pewno znajdzie coś dla siebie, bo nie sposób wyjść stamtąd z pustymi rękami. A w Elblągu nawet nie wiadomo, gdzie się udać na te zakupy, bo nigdzie nie ma sklepów, tylko same banki i biedronki.” [3miasto]
Istotnie, oferta handlowa Elbląga jest na żenująco niskim poziomie i często, by kupić sobie zwykły garnitur czy płaszcz, trzeba jechać do innego miasta. Być może żyjemy w czasach, kiedy handel w polskich miastach zdominują wielkie centra handlowe - tak dzieje się w Trójmieście. Ale na przykład w Toruniu, do którego Elblągowi bliżej - już nie. Tam są dwa alternatywne, dobre miejsca na zakupy - centrum handlowe Copernicus i starówka (oferta starówki jest nawet bogatsza).
Władze Elbląga, godząc się na rozbudowę istniejących hipermarketów i budowę nowych, niejako wskazały, która forma handlu będzie w Elblągu dominująca. Tylko że jednocześnie istnieje koncepcja (tych samych władz) przebudowania parterów domów przy ul. Giermków na sklepy (nienowa), jest też uchwała (całkiem nowa) o budowie podziemnego przejścia z Placu Słowiańskiego na starówkę (pod ulicą Rycerską). W ten sposób ma w Elblągu powstać ciąg handlowo-usługowy od pasażu przy ul. Hetmańskiej do starówki.
Pomysł na pozór trafiony, ale tylko na pozór. Jakby jego autorzy nigdy nie opuszczali swych gabinetów. Pasaż „handlowy” przy ul. Hetmańskiej umarł niedługo po tym, jak zaczął istnieć w świadomości elblążan. Starówka nigdy nie zaczęła być centrum (jeśli już, to w jakimś zakresie jedynie centrum kulturalnym), a teraz coraz szybciej dryfuje w kierunku nowoczesnego skansenu.
Błędy popełnione w fazie projektowania (wysokie partery budynków, niemal pionowe do nich schody), koszmarne problemy z parkowaniem, słupki na Starym Rynku i podobne pomysły sprawiły, że nigdy elblążanie nie myśleli o starówce jak o miejscu, gdzie robi się zakupy i chyba już nigdy tak nie pomyślą. Tym bardziej, gdy Centrum Ogrody zmieni się w coś na kształt gdańskiej Galerii Bałtyckiej.
Wobec tego, po co ciąg łączący pasaż Hetmańskiej ze starówką i podziemne przejście? Po co tramwaj jadący ul. 12 lutego i bardzo kosztowne przenosiny zabytkowego budynku, skoro ta ulica handlowo już dawno umarła. Jest ważna tylko dla mieszkańców dwóch-trzech bloków, które tam stoją? (A pamiętacie centrum handlowe 12 Lutego, ze Składnicą Harcerską, dobrze zaopatrzoną księgarnią Domu Książki, Światem Dziecka i sklepem filatelistycznym?)
Elbląscy kupcy maja ideę - zachować swoje miejsca pracy i dochody. Elblążanie pewnie też - móc zaopatrzyć się w to, co jest im potrzebne i spełnia ich oczekiwania, bez konieczności odbywania dłuższych podróży. Władze Elbląga takiej klarownej idei chyba nie mają.
Piotr Derlukiewicz