Na pytania o postępy prac nad zmianami w roli i strukturze Zarządu Budynków Komunalnych oraz programem rozwiązania elbląskich problemów mieszkaniowych Urząd Miejski odpowiada, że... pracuje.
Wiosną ubiegłego roku okazało się, że Urząd i ZBK od czerwca 2001 nie wywiązują się z umów z zarządcami wspólnot mieszkaniowych. Przypomnijmy, zarządcy przejęli administrowanie mieszkaniowymi zasobami gminy w wyniku głośno reklamowanej "reformy w zarządzaniu".
Przez wiele tygodni Urząd zwlekał z odwołaniem odpowiedzialnego za kłopoty dyrektora ZBK-u, jeszcze dłużej nie chciał rozmawiać z dziennikarzami na temat wysokości długu (w połowie ubiegłego roku sięgnął on - według różnych szacunków - 16, a nawet 19 milionów złotych – przyp. aut.), ani na temat programu naprawczego. Krytykowany m.in. przez zarządców program Rada Miejska przyjęła dopiero jesienią. Dzięki niemu w grudniu wybrany przez władze miasta Nordea Bank wypłacił zarządcom wspólnot mieszkaniowych 8 milionów złotych na zapłatę najpilniejszych należności.
To był dobry, choć - jak podkreślali zarządcy, którzy przez półtora roku mieli poważne kłopoty z opłaceniem podstawowych kosztów utrzymania budynków - spóźniony krok.
Problemy elbląskich spraw mieszkaniowych jednak pozostały. Potrzeba m.in. decyzji, co do dalszego losu ZBK-u. Nie wiadomo kiedy nastąpi oczekiwane przez zarządców przekazanie im windykacji czynszów od lokatorów.
Tymczasem jak wynika z informacji, które za pośrednictwem rzeczniczki Urzędu, Agnieszki Staszewskiej otrzymaliśmy od zajmującego się sprawami mieszkań wiceprezydenta Witolda Wróblewskiego, w sprawie ZBK-u od wyborów niewiele się wydarzyło.
Mimo kilku dni oczekiwania na odpowiedź na nasze pytania, w piśmie, jakie otrzymaliśmy z urzędu, wiceprezydent nie miał na ten temat nic do powiedzenia.
Jak usprawiedliwia Witolda Wróblewskiego rzeczniczka, wiceprezydent zajął się sprawą dopiero w styczniu.
Zapytaliśmy także o "Wieloletni program gospodarowania gminnymi mieszkaniami". Do projektu tego - być może najważniejszego w ostatnich latach dokumentu dotyczącego mieszkańców - dotarliśmy w sierpniu. Wkrótce okazało się jednak, że nie trafi on pod ocenę radnych do końca minionej kadencji, bo w opinii prezydenta nie był gotowy.
Program przez ponad rok przygotowywała komisja, którą kierowała ówczesna wiceprezydent Elbląga, Czesława Piotrowska. Znalazła się w nim diagnoza stanu elbląskich zasobów lokalowych i propozycje zmian, jakie powinny nastąpić w najbliższych latach. Mowa była m.in. o potrzebie szukania pieniędzy na budowę nowych lokali socjalnych, których brakuje i w najbliższym czasie brakować będzie około tysiąca, oraz środków na remonty (program wskazywał na potrzebę racjonalnego wykorzystania pieniędzy z czynszów, kredytów i sprzedaży części mieszkań komunalnych). Mówiono także o ZBK-u. Zdaniem komisji, jego dotychczasowa struktura - reprezentanta samorządu na zebraniach wspólnot i jednocześnie administratora gminnych lokali - stawia go "na pozycji uprzywilejowanej i nie zawsze obiektywnej w stosunku do innych zarządców i administratorów. (...) Stwarza [też] możliwości prowadzenia uznaniowej gospodarki finansowej i nieterminowego przekazywania środków (...)".
"Jedynym i właściwym" rozwiązaniem problemu byłoby - zdaniem komisji - skupienie "kompetencji władczych" [zarządczych - przyp. aut.] w stosunku do zarządców w jednym miejscu - albo w ZBK-u, albo w wydziale spraw mieszkaniowych, ze wskazaniem na to drugie rozwiązanie, które mogłoby przynieść zmniejszenie zatrudnienia w sumie o 19 osób.
Jednak także na pytania dotyczące "Wieloletniego programu..." nie udało nam się otrzymać odpowiedzi. Agnieszka Staszewska powiedziała jedynie, że program powstać ma w trzecim kwartale roku. Wiceprezydent nie znalazł czasu na rozmowę.
Wolnym tempem prac zaniepokojeni są zarządcy wspólnot i administratorzy.
- Od początku "reformy" widać, że w ratuszu nie ma osób, które tę sprawę "czują", znają przepisy i wiedzą, co trzeba zrobić - mówią. - Tyle tylko, że wszystko odbija się na mieszkańcach.
Przez wiele tygodni Urząd zwlekał z odwołaniem odpowiedzialnego za kłopoty dyrektora ZBK-u, jeszcze dłużej nie chciał rozmawiać z dziennikarzami na temat wysokości długu (w połowie ubiegłego roku sięgnął on - według różnych szacunków - 16, a nawet 19 milionów złotych – przyp. aut.), ani na temat programu naprawczego. Krytykowany m.in. przez zarządców program Rada Miejska przyjęła dopiero jesienią. Dzięki niemu w grudniu wybrany przez władze miasta Nordea Bank wypłacił zarządcom wspólnot mieszkaniowych 8 milionów złotych na zapłatę najpilniejszych należności.
To był dobry, choć - jak podkreślali zarządcy, którzy przez półtora roku mieli poważne kłopoty z opłaceniem podstawowych kosztów utrzymania budynków - spóźniony krok.
Problemy elbląskich spraw mieszkaniowych jednak pozostały. Potrzeba m.in. decyzji, co do dalszego losu ZBK-u. Nie wiadomo kiedy nastąpi oczekiwane przez zarządców przekazanie im windykacji czynszów od lokatorów.
Tymczasem jak wynika z informacji, które za pośrednictwem rzeczniczki Urzędu, Agnieszki Staszewskiej otrzymaliśmy od zajmującego się sprawami mieszkań wiceprezydenta Witolda Wróblewskiego, w sprawie ZBK-u od wyborów niewiele się wydarzyło.
Mimo kilku dni oczekiwania na odpowiedź na nasze pytania, w piśmie, jakie otrzymaliśmy z urzędu, wiceprezydent nie miał na ten temat nic do powiedzenia.
Jak usprawiedliwia Witolda Wróblewskiego rzeczniczka, wiceprezydent zajął się sprawą dopiero w styczniu.
Zapytaliśmy także o "Wieloletni program gospodarowania gminnymi mieszkaniami". Do projektu tego - być może najważniejszego w ostatnich latach dokumentu dotyczącego mieszkańców - dotarliśmy w sierpniu. Wkrótce okazało się jednak, że nie trafi on pod ocenę radnych do końca minionej kadencji, bo w opinii prezydenta nie był gotowy.
Program przez ponad rok przygotowywała komisja, którą kierowała ówczesna wiceprezydent Elbląga, Czesława Piotrowska. Znalazła się w nim diagnoza stanu elbląskich zasobów lokalowych i propozycje zmian, jakie powinny nastąpić w najbliższych latach. Mowa była m.in. o potrzebie szukania pieniędzy na budowę nowych lokali socjalnych, których brakuje i w najbliższym czasie brakować będzie około tysiąca, oraz środków na remonty (program wskazywał na potrzebę racjonalnego wykorzystania pieniędzy z czynszów, kredytów i sprzedaży części mieszkań komunalnych). Mówiono także o ZBK-u. Zdaniem komisji, jego dotychczasowa struktura - reprezentanta samorządu na zebraniach wspólnot i jednocześnie administratora gminnych lokali - stawia go "na pozycji uprzywilejowanej i nie zawsze obiektywnej w stosunku do innych zarządców i administratorów. (...) Stwarza [też] możliwości prowadzenia uznaniowej gospodarki finansowej i nieterminowego przekazywania środków (...)".
"Jedynym i właściwym" rozwiązaniem problemu byłoby - zdaniem komisji - skupienie "kompetencji władczych" [zarządczych - przyp. aut.] w stosunku do zarządców w jednym miejscu - albo w ZBK-u, albo w wydziale spraw mieszkaniowych, ze wskazaniem na to drugie rozwiązanie, które mogłoby przynieść zmniejszenie zatrudnienia w sumie o 19 osób.
Jednak także na pytania dotyczące "Wieloletniego programu..." nie udało nam się otrzymać odpowiedzi. Agnieszka Staszewska powiedziała jedynie, że program powstać ma w trzecim kwartale roku. Wiceprezydent nie znalazł czasu na rozmowę.
Wolnym tempem prac zaniepokojeni są zarządcy wspólnot i administratorzy.
- Od początku "reformy" widać, że w ratuszu nie ma osób, które tę sprawę "czują", znają przepisy i wiedzą, co trzeba zrobić - mówią. - Tyle tylko, że wszystko odbija się na mieszkańcach.
AJ