Niewykluczone, że jeszcze w tym roku może się rozstrzygnąć sprawa żeglugi przez Cieśninę Pilawską. O tej i innych kwestiach związanych ze współpracą przygraniczną oraz żeglugą po Zalewie Wiślanym rozmawiają uczestnicy dwudniowej konferencji, która rozpoczęła się dziś w Elblągu.
Pierwsza dobra wiadomość jest taka, że już od pewnego czasu statki przewożące towary a także jachty mogą po Zalewie pływać także nocą.
- Rosjanie wypełnili swoje zobowiązania i wystawili bardzo nowoczesne, zgodne z międzynarodowymi wymogami oznakowanie. Podobne oznakowanie jest już też po naszej stronie, dlatego obie administracje dopuściły tak zwaną żeglugę nocną dla statków pasażerskich, handlowych i turystycznych. Warunkiem jest oczywiście posiadanie odpowiedniego wyposażenia i oświetlenia - mówi Wojciech Żurawski z elbląskiej delegatury Urzędu Morskiego w Gdyni.
Zdaniem dyrektora Żurawskiego i wielu innych osób, najważniejszy do rozwiązania jest dziś problem rosyjskiej Cieśniny Pilawskiej, nazywanej też Bałtijską. Dotyczy on przekraczania Cieśniny przez statki obcych bander, ale nie tylko. - Nad Zalewem wciąż krąży widmo polsko-rosyjskiego porozumienia sprzed kilkudziesięciu lat. Jest w nim mowa o polskich statkach handlowych, które w okresie tzw. normalnej współpracy między obydwoma krajami mogą wpływać i wypływać z Elbląga. Zapisy tego porozumienia pomijają jednak jednostki obcych bander oraz polskie czy rosyjskie statki pasażerskie i turystyczne – wyjaśnia Wojciech Żurawski. - Cały czas istnieje więc obawa, że gdyby z jakichś powodów któraś ze stron chciała ściśle trzymać się zapisów umowy, mogłoby się okazać, że część jednostek w ogóle nie może pływać po Zalewie.
Jak się dziś dowiedzieliśmy, problem, który Polska podnosi od wielu lat, jest już - być może - bliski rozwiązania.
- W ubiegłym roku w Kaliningradzie spotkali się eksperci z obu krajów i teraz przygotowujemy rosyjską wersję umowy o współpracy w tej dziedzinie - zapewnia Jurij Rożkow-Jurievskij, przedstawiciel obwodu kaliningardzkiego w Polsce. – Potrzebne byłyby w niej zapisy o tym, że żeglugę po Zalewie Wiślanym mogą uprawiać nie tylko statki polskie i rosyjskie, ale także bander trzecich. Eksperci pracują nad szczegółami i myślę, że obecny rok będzie decydujący. Moim zdaniem byłoby też dobrze, gdyby podobne zapisy powstały w odniesieniu do litewskiego Zalewu Kurońskiego. Chodzi o to, żeby w przyszłości żeglarze ze wszystkich krajów mogli pływać nie tylko po Zalewie Wiślanym, ale i Kurońskim oraz po rzekach obwodu kaliningradzkiego.
- To dobra wiadomość - mówi Jarosław Czubiński, polski konsul w Kaliningradzie. - Na pewno, tak jak do tej pory, będziemy z dużym niepokojem oczekiwali na odpowiedź w sprawie Cieśniny udzieloną przez stronę rosyjską. Dodam, że projekt umowy w tej sprawie złożyliśmy już ponad rok temu. Prawdą jest również, że władze obwodu, jak żadni inni Rosjanie, zdają sobie sprawę ze znaczenia, jakie Zalew Wiślany i Cieśnina mają dla zwykłych mieszkańców tego regionu.
Jeśli nawet rozmowy między rządami jeszcze potrwają, to rozwija się współpraca między mieszkańcami, organizacjami i samorządami terenów leżących po obu stronach Zalewu. Rozwija się, choć nie bez barier. - W Rosji i w Polsce są różne systemy finansowania. Rosjanie mają program Tacis, my - Interreg. U nas jest biurokracja, ale u nich jest jeszcze większa i wiele decyzji zapada poza obwodem kaliningradzkim - zauważa Michał Oliwiecki z Komunalnego Związku Gmin Nadzalewowych. - Myślę, że trzeba być cierpliwym, bo nie wszystko da się zmienić od ręki. Ostatnio płyną sygnały, że może być lepiej…
Niektórym może się wydawać, że konferencje podobne do dzisiejszej nie przynoszą wymiernych rezultatów. - Tego rodzaju spotkania mają sens - przekonuje konsul Czubiński. - To jest tak, jak z mieszkaniem w jednym budynku. Sąsiedzi muszą znać swoje codzienne sprawy i problemy. Bez tego nie uda nam się dojść do porozumienia. Cała współpraca transgraniczna to pasmo kontaktów, rozmów i dialogu, czyli tego, do czego Polska tak bardzo dąży w stosunkach z Federacją Rosyjską. Dobrze, że na tym jedynym odcinku wspólnej granicy państwowej udaje nam się rozmawiać.
Michał Oliwiecki dodaje, że Komunalny Związek Gmin Nadzalewowych przygotowuje podobne spotkanie. Ma się ono odbyć na przełomie maja i czerwca. - Chcemy zaprosić szefów wszystkich samorządów leżących po obu stronach Zalewu. Chodzi nam o wypracowanie zasad stałej bliskiej współpracy oraz wymianę doświadczeń, m.in. na temat rozwoju turystyki, rybołówstwa oraz transportu wodnego – zapowiada Oliwiecki.
- Rosjanie wypełnili swoje zobowiązania i wystawili bardzo nowoczesne, zgodne z międzynarodowymi wymogami oznakowanie. Podobne oznakowanie jest już też po naszej stronie, dlatego obie administracje dopuściły tak zwaną żeglugę nocną dla statków pasażerskich, handlowych i turystycznych. Warunkiem jest oczywiście posiadanie odpowiedniego wyposażenia i oświetlenia - mówi Wojciech Żurawski z elbląskiej delegatury Urzędu Morskiego w Gdyni.
Zdaniem dyrektora Żurawskiego i wielu innych osób, najważniejszy do rozwiązania jest dziś problem rosyjskiej Cieśniny Pilawskiej, nazywanej też Bałtijską. Dotyczy on przekraczania Cieśniny przez statki obcych bander, ale nie tylko. - Nad Zalewem wciąż krąży widmo polsko-rosyjskiego porozumienia sprzed kilkudziesięciu lat. Jest w nim mowa o polskich statkach handlowych, które w okresie tzw. normalnej współpracy między obydwoma krajami mogą wpływać i wypływać z Elbląga. Zapisy tego porozumienia pomijają jednak jednostki obcych bander oraz polskie czy rosyjskie statki pasażerskie i turystyczne – wyjaśnia Wojciech Żurawski. - Cały czas istnieje więc obawa, że gdyby z jakichś powodów któraś ze stron chciała ściśle trzymać się zapisów umowy, mogłoby się okazać, że część jednostek w ogóle nie może pływać po Zalewie.
Jak się dziś dowiedzieliśmy, problem, który Polska podnosi od wielu lat, jest już - być może - bliski rozwiązania.
- W ubiegłym roku w Kaliningradzie spotkali się eksperci z obu krajów i teraz przygotowujemy rosyjską wersję umowy o współpracy w tej dziedzinie - zapewnia Jurij Rożkow-Jurievskij, przedstawiciel obwodu kaliningardzkiego w Polsce. – Potrzebne byłyby w niej zapisy o tym, że żeglugę po Zalewie Wiślanym mogą uprawiać nie tylko statki polskie i rosyjskie, ale także bander trzecich. Eksperci pracują nad szczegółami i myślę, że obecny rok będzie decydujący. Moim zdaniem byłoby też dobrze, gdyby podobne zapisy powstały w odniesieniu do litewskiego Zalewu Kurońskiego. Chodzi o to, żeby w przyszłości żeglarze ze wszystkich krajów mogli pływać nie tylko po Zalewie Wiślanym, ale i Kurońskim oraz po rzekach obwodu kaliningradzkiego.
- To dobra wiadomość - mówi Jarosław Czubiński, polski konsul w Kaliningradzie. - Na pewno, tak jak do tej pory, będziemy z dużym niepokojem oczekiwali na odpowiedź w sprawie Cieśniny udzieloną przez stronę rosyjską. Dodam, że projekt umowy w tej sprawie złożyliśmy już ponad rok temu. Prawdą jest również, że władze obwodu, jak żadni inni Rosjanie, zdają sobie sprawę ze znaczenia, jakie Zalew Wiślany i Cieśnina mają dla zwykłych mieszkańców tego regionu.
Jeśli nawet rozmowy między rządami jeszcze potrwają, to rozwija się współpraca między mieszkańcami, organizacjami i samorządami terenów leżących po obu stronach Zalewu. Rozwija się, choć nie bez barier. - W Rosji i w Polsce są różne systemy finansowania. Rosjanie mają program Tacis, my - Interreg. U nas jest biurokracja, ale u nich jest jeszcze większa i wiele decyzji zapada poza obwodem kaliningradzkim - zauważa Michał Oliwiecki z Komunalnego Związku Gmin Nadzalewowych. - Myślę, że trzeba być cierpliwym, bo nie wszystko da się zmienić od ręki. Ostatnio płyną sygnały, że może być lepiej…
Niektórym może się wydawać, że konferencje podobne do dzisiejszej nie przynoszą wymiernych rezultatów. - Tego rodzaju spotkania mają sens - przekonuje konsul Czubiński. - To jest tak, jak z mieszkaniem w jednym budynku. Sąsiedzi muszą znać swoje codzienne sprawy i problemy. Bez tego nie uda nam się dojść do porozumienia. Cała współpraca transgraniczna to pasmo kontaktów, rozmów i dialogu, czyli tego, do czego Polska tak bardzo dąży w stosunkach z Federacją Rosyjską. Dobrze, że na tym jedynym odcinku wspólnej granicy państwowej udaje nam się rozmawiać.
Michał Oliwiecki dodaje, że Komunalny Związek Gmin Nadzalewowych przygotowuje podobne spotkanie. Ma się ono odbyć na przełomie maja i czerwca. - Chcemy zaprosić szefów wszystkich samorządów leżących po obu stronach Zalewu. Chodzi nam o wypracowanie zasad stałej bliskiej współpracy oraz wymianę doświadczeń, m.in. na temat rozwoju turystyki, rybołówstwa oraz transportu wodnego – zapowiada Oliwiecki.
Joanna Torsh