Jeszcze tylko ostatni przytulas z pięcioletnią Jagódką, hop na rower i w drogę! Elbląski strażak Paweł Koch znowu wyruszył w podróż, by pomóc w zdobyciu pieniędzy na rehabilitację chorej dziewczynki. Dziś (1 września) rano rozpoczął kręcenie kilometrów, a tych będzie niemało. Trasa prowadzi przez Litwę, Łotwę, Estonię, Skandynawię, Niemcy i z powrotem do Elbląga. To blisko 4 tysiące kilometrów. - Za każdy można sypnąć groszem - zachęca sympatyczny strażak, przez przyjaciół nazywany "Groszkiem".
"Rozjedź z nami raka Jagody" to akcja, która rozkręca się dzięki Pawłowi i rodzinie chorej dziewczynki.
- Jagódka ma dziś 5 lat. Gdy miała 6 miesięcy zachorowała na ostrą białaczkę szpikową. Za nią trzyletnie leczenie w klinikach w Gdańsku i w Poznaniu, dwa przeszczepy, trzy doszczepy - opowiada Magda Noszczyńska, mama Jagody. - Niestety, walczymy z powikłaniami. Jagoda doznała wylewu do rdzenia kręgowego i paraliżu. Dziś chodzi, ale wymaga ciągłej rehabilitacji. Poza tym ma pęcherz neurogenny, wymaga cewnikowania. Ma też opóźniony rozwój mowy.
Jagoda jest rehabilitowana intensywnie, codziennie od dwóch lat. To jednak kosztuje, bo taka pomoc nie jest refundowana.
- Średnio to ok. 3 tys. zł miesięcznie, by zachować poziom rehabilitacji taki, jaki jest. Taki, który mi, jako matce, daje spokój duszy, że robię wszystko co mogę, by Jagodę z tego wyciągnąć - mówi mama dziewczynki.
Pieniądze pomaga zbierać strażak z Elbląga. W ubiegłym roku w ramach akcji "Rozjedź z nami raka Jagody" wyruszył w podróż do Aten. Udało się zebrać ok. 12 tys. zł z wpłat własnych indywidualnych darczyńców, od sponsorów, którzy płacili za kilometry oraz z charytatywnego treningu w Elblągu i tygodnia bez garniturów w warszawskiej korporacji (aby chodzić w krótkich spodenkach i klapkach pracownicy płacili datki na Jagodę).
Dziś (1 września) Paweł Koch znowu wsiadł na rower dla Jagody.
- Po raz kolejny ruszam i mam nadzieję, że tym razem dopisze pogoda i wszystko pójdzie lekko i z górki - z uśmiechem mówił przed podróżą. - Kilometrów przede mną dużo, ale trasa specjalnie trudna nie jest. Wydaje mi się, że będzie dużo po płaskim, ale mogę się rozczarować (śmiech). Drogi na Litwie, Łotwie, Estonii są bardzo podobne do naszych, ale dalej, w Skandynawii, jest już bardziej europejsko, jest dużo ścieżek rowerowych.
Dlaczego pomaga Jagodzie?
- Bo lubię - prosto i szczerze wyjaśnił strażak. - Zebranie pieniążków na rehabilitację Jagody to cel, który napędza mój rower.
Pomóc może też każdy. Jak?
- Wpłacając pieniądze za kilometry albo jednorazowo na konto. Jak ktoś chce i lubi może też dawać mi zadania, które będę wykonywać. I za to płacić - śmieje się strażak. - Wszyscy patrzą na mnie, a wpłacają dla Jagody - podsumował Paweł Koch.
Strażak wyruszył w rowerową podróż dziś rano z JRG nr 2 przy ul. Browarnej żegnany przez rodzinę, przyjaciół, kolegów z pracy. Powrót zaplanował na 1 października.
Aby wesprzeć Jagódkę wpłat można dokonywać na konto Europejskiej Fundacji KrewAktywni z Gdyni, KONIECZNIE z dopiskiem: "Dla Jagódki" nr konta 65 2030 0045 1110 0000 0259 4170.
- Jagódka ma dziś 5 lat. Gdy miała 6 miesięcy zachorowała na ostrą białaczkę szpikową. Za nią trzyletnie leczenie w klinikach w Gdańsku i w Poznaniu, dwa przeszczepy, trzy doszczepy - opowiada Magda Noszczyńska, mama Jagody. - Niestety, walczymy z powikłaniami. Jagoda doznała wylewu do rdzenia kręgowego i paraliżu. Dziś chodzi, ale wymaga ciągłej rehabilitacji. Poza tym ma pęcherz neurogenny, wymaga cewnikowania. Ma też opóźniony rozwój mowy.
Jagoda jest rehabilitowana intensywnie, codziennie od dwóch lat. To jednak kosztuje, bo taka pomoc nie jest refundowana.
- Średnio to ok. 3 tys. zł miesięcznie, by zachować poziom rehabilitacji taki, jaki jest. Taki, który mi, jako matce, daje spokój duszy, że robię wszystko co mogę, by Jagodę z tego wyciągnąć - mówi mama dziewczynki.
Pieniądze pomaga zbierać strażak z Elbląga. W ubiegłym roku w ramach akcji "Rozjedź z nami raka Jagody" wyruszył w podróż do Aten. Udało się zebrać ok. 12 tys. zł z wpłat własnych indywidualnych darczyńców, od sponsorów, którzy płacili za kilometry oraz z charytatywnego treningu w Elblągu i tygodnia bez garniturów w warszawskiej korporacji (aby chodzić w krótkich spodenkach i klapkach pracownicy płacili datki na Jagodę).
Dziś (1 września) Paweł Koch znowu wsiadł na rower dla Jagody.
- Po raz kolejny ruszam i mam nadzieję, że tym razem dopisze pogoda i wszystko pójdzie lekko i z górki - z uśmiechem mówił przed podróżą. - Kilometrów przede mną dużo, ale trasa specjalnie trudna nie jest. Wydaje mi się, że będzie dużo po płaskim, ale mogę się rozczarować (śmiech). Drogi na Litwie, Łotwie, Estonii są bardzo podobne do naszych, ale dalej, w Skandynawii, jest już bardziej europejsko, jest dużo ścieżek rowerowych.
Dlaczego pomaga Jagodzie?
- Bo lubię - prosto i szczerze wyjaśnił strażak. - Zebranie pieniążków na rehabilitację Jagody to cel, który napędza mój rower.
Pomóc może też każdy. Jak?
- Wpłacając pieniądze za kilometry albo jednorazowo na konto. Jak ktoś chce i lubi może też dawać mi zadania, które będę wykonywać. I za to płacić - śmieje się strażak. - Wszyscy patrzą na mnie, a wpłacają dla Jagody - podsumował Paweł Koch.
Strażak wyruszył w rowerową podróż dziś rano z JRG nr 2 przy ul. Browarnej żegnany przez rodzinę, przyjaciół, kolegów z pracy. Powrót zaplanował na 1 października.
Aby wesprzeć Jagódkę wpłat można dokonywać na konto Europejskiej Fundacji KrewAktywni z Gdyni, KONIECZNIE z dopiskiem: "Dla Jagódki" nr konta 65 2030 0045 1110 0000 0259 4170.