Od czasów psa Cywila wiele się zmieniło, ale nie więź, jaka łączy przewodnika i jego partnera na czterech łapach. Wie o tym doskonale mł. asp. Dominik Bieniek z Komendy Miejskiej Policji w Elblągu, który od sześciu lat pracuje z Dragonem - owczarkiem niemieckim. Policjant zdaje sobie sprawę z umiejętności swojego psa, wie, że ten może być bardzo niebezpieczny, ale nie dla niego. Dla przewodnika jest wesołym kompanem, który na komendę „Przerwa, biegaj!” hasa jak szczeniak.
Agata Janik: - Lubi pan psy?
Mł. asp. Dominik Bieniek: - (śmiech)
- Pytanie jest zabawne, ale i zasadne, bo pana partnerem na służbie jest właśnie pies.
- Od 6 lat jestem przewodnikiem psa służbowego.
- Czy to długi staż?
- Staż liczy się od czasu, kiedy przewodnik idzie na kurs i dostaje nowego psa. Jestem więc w połowie drogi.
- To pana pierwszy pies?
- Tak.
- Wabi się...
- Służbowo Bun, a cywilnie Dragon.
- Brzmi groźnie.
- Groźnie, ale dzieci go uwielbiają.
- To zostało sprawdzone?
- Bardzo często jeżdżę z Dragonem do przedszkoli i szkół. Realizujemy tam pokazy oraz prelekcje pn. „Czy pies musi gryźć?”. I dzieci są bardzo zadowolone. Nie ujmując nic ruchowi drogowemu, który też prowadzi zajęcia edukacyjne, ale często nauczyciele proszą: „Przyjedźcie, panowie, z pieskami, bo dzieci chcą tylko pieski i pieski” (śmiech).
- Czy to jest bezpieczne? Ze specyfiki służby wynika, że te psy nie są łagodne.
- Nasze psy są psami wyszkolonymi i reagują na polecenia. Jeżeli jest wydawana komenda do obrony przewodnika, o pościgu czy ataku, wtedy pies atakuje. Na co dzień są to jednak psy posłuszne, socjalne. Podczas patrolowania terenów zielonych obok nas przecież też spacerują ludzie z pieskami i nasze psy na nie reagują. Ale zwracamy uwagę właścicielom, by do nas nie podchodzili, nie głaskali naszych piesków.
- No właśnie, czego nie powinniśmy robić widząc policjanta z psem służbowym?
- Nie podchodzimy zbyt blisko, nie machamy rękoma, nie głaszczemy pieska. Zachowujemy się normalnie, spokojnie.
- Przydatność psów do służby sprawdzana jest podczas tzw. atestacji. Ważna jest sprawność fizyczna, ale nie tylko.
- Są różne kategorie testów. Przy psach patrolowo - tropiących: posłuszeństwo ogólne, tropienie śladów ludzkich oraz obrona przewodnika i pościg za agresorem. Przy psach specjalistycznych - jest to wyszukiwanie danych zapachów: narkotyków lub materiałów wybuchowych.
- Czy przewodnik idąc z psem czuje się bezpiecznie?
- Oczywiście.
- Ma pan do partnera pełne zaufanie?
- Myślę, że pies jest najlepszym partnerem w służbie. Zawsze będzie miał swojego przewodnika na oku i zawsze będzie dbał o jego bezpieczeństwo. To więź, którą się buduje początkowo przez 6 miesięcy w Zakładzie Kynologii Policyjnej w Sułkowicach. Pierwszy miesiąc to wyłącznie chodzenie z psem, potem przeszukiwanie pomieszczeń, obrona przewodnika, tropienie śladów.
- Czy pies musiał już pana bronić?
- Jeszcze nie, ale jest czujny. Pilnuje mnie.
- Policjant z psem wzbudza respekt, co można zaobserwować np. podczas zabezpieczania meczów piłkarskich.
- Kibice lokalni, ale i przyjezdni, widząc nas z psami nie próbują łamać przepisów prawa, starają się spokojnie oglądać mecz.
- Podobno jeden patrol z psem wystarczy za 10 policjantów.
- Myślę, że tak. Ludzie automatycznie wycofują się i wykonują polecenia. No, przecież nikt nie chciałby być ugryziony przez psa.
- Czy pies jest jak broń?
- Myślę, że można go ustawić prawie na tym samym poziomie, co broń służbową. Jego użycie jest ostatecznością. Bo skutki będą i to dotkliwe. Sam jestem pozorantem podczas ćwiczeń i wiem, jak te pieski gryzą.
- A jak wygląda wasz – przewodnika i psa – zwykły dzień?
- Wszystko zależy od tego jak jest zaplanowana służba, bo jesteśmy zespołem wielozadaniowym. Są wśród nas ratownicy, ratownicy wodni, sternicy policyjnych łodzi motorowych oraz policjanci z nieetatowej grupy rozpoznania minersko-pirotechnicznego.
Jeśli nic się nie wydarzy to zwykły dzień polega na patrolowaniu terenów zielonych, terenów przywodnych, a szczególnie w okresie wakacyjnym - miejsc grupowania się młodzieży.
- Ile czasu poświęca pan swojemu psu?
- Codziennie godzinę poświęcam na tzw. obsługę psa służbowego. W tym czasie porządkuję jego kojec, jest czesanie, przypominanie elementów posłuszeństwa i zabawa.
- Dragon lubi się bawić?
- Uwielbia! Służba dla psa jest męcząca, bo musi on wykonywać polecenia, być cały czas w stanie gotowości. Ale, gdy pada komenda „Przerwa, biegaj!” pies się resetuje i może hasać. Owczarki niemieckie są psami bardzo odpornymi psychicznie, ale fizycznie. Warunki pogodowe nie są dla nich straszne. Mój Dragon nawet jak jest minus 20 stopni C to zachowuje się – a ma już 10 lat - jak szczeniak i tylko w śniegu by hasał (śmiech).
- Ma swoje zabawki?
- Tak. Otrzymujemy z KWP piłeczki gumowe, a do tresury tropienia śladów ludzkich gryzaki bądź kostki do posłuszeństwa. Jednak nie to jest najważniejsze. Jeśli przewodnik bawi się z psem i wkłada w to serce to pies i za zwykłym patykiem poleci.
- Pana pies to owczarek niemiecki.
- Tak, długowłosy.
- Jakiego koloru?
- ...jakby „podpalany” (śmiech). Czarny i gdzieniegdzie rudy.
- Oglądał pan serial „Przygody psa Cywila”?
- Tak i to fajny serial, ale myślę, że na przestrzeni lat zmieniło się umundurowanie (śmiech) oraz taktyka i technika szkolenia psów. Realizujemy szkolenia z jednostkami zagranicznymi, przyjeżdżają do nas instruktorzy, są również szkolenia w Sułkowicach.
- W elbląskiej komendzie służbę pełni sześć psów.
- Sześć patrolowo-tropiących, ale są i dwa psy specjalne do wyszukiwania zapachu narkotyków i materiałów wybuchowych.
- Na czym polega ich praca?
- Na przestrzeni 6 lat wspólnej pracy z Dragonem realizowaliśmy rożne czynności: od zabezpieczania meczów, imprez masowych, wizyt VIP-ów, po tropienia za sprawcami przestępstw tj. włamań, kradzieży, aż do poszukiwań osób zaginionych.
- Trudności?
- Psy zasadniczo podejmują pracę węchową, która w zależności od oddalenia się osoby, wieku śladu jest utrudniona. Często jest tak, że przyjeżdżamy na miejsce po 10 czy 12 godzinach od zdarzenia i psy wskazują drogę przyjścia lub odejścia sprawcy lub osoby zaginionej. I odnajdowaliśmy takie osoby. Szczególnie niebezpieczne są oddalenia osób starszych, z demencją, które nie mówiąc nic nikomu wychodzą z domu czy z placówki i nie potrafią wrócić.
- Jaka jest nagroda dla psa za dobrze wykonane zadanie?
- Największą nagrodą jest odnalezienie. Wtedy pies czuje się spełniony. A radość przewodnika jest dla niego największą pochwałą.
- Jakie trzeba mieć cechy, by pracować w takim patrolu: policjant-pies?
- Trzeba lubić zwierzęta (śmiech). Trzeba też być psychicznie odpornym na różne aspekty pracy policyjnej. Fizycznie również, bo tropienie po lasach wymaga kondycji i od przewodnika. Jesteśmy też bardzo dyspozycyjni. Nawet po 8 godzinach służby, gdy wracamy do domu, siadamy do obiadu i … jest telefon to pracujemy dalej. Bo jest taka potrzeba. Jesteśmy 24 godziny na dobę pod telefonem. Działamy na terenie naszego województwa, ale i pomorskiego. Wszędzie tam, gdzie zgłoszono zaginięcie człowieka. Czas jest szczególnie ważny, gdy ginie dziecko lub osoba starsza. Wtedy podchodzimy do sprawy, jak do zagrożenia życia i zdrowia. Traumatyczne jest ujawnienie zwłok...
- Często przewodnicy psów mówią, że gdy pies kończy służbę to zabierają go na emeryturę do własnego domu.
- Oczywiście. Więź jest nierozerwalna. Można powiedzieć, że to miłość.
- Żona się nie boi?
- Nie (śmiech). Zna Dragona i Dragon zna ją. Przynoszę zapachy z domu do pracy więc pies kojarzy i zapach żony, i syna, zna też nasz samochód. Czasami jeździmy gdzieś się z nim wypluskać, bo Dragon uwielbia wodę. Przewodnicy poświęcają dużo czasu prywatnego swoim psom.
Mł. asp. Dominik Bieniek: - (śmiech)
- Pytanie jest zabawne, ale i zasadne, bo pana partnerem na służbie jest właśnie pies.
- Od 6 lat jestem przewodnikiem psa służbowego.
- Czy to długi staż?
- Staż liczy się od czasu, kiedy przewodnik idzie na kurs i dostaje nowego psa. Jestem więc w połowie drogi.
- To pana pierwszy pies?
- Tak.
- Wabi się...
- Służbowo Bun, a cywilnie Dragon.
- Brzmi groźnie.
- Groźnie, ale dzieci go uwielbiają.
- To zostało sprawdzone?
- Bardzo często jeżdżę z Dragonem do przedszkoli i szkół. Realizujemy tam pokazy oraz prelekcje pn. „Czy pies musi gryźć?”. I dzieci są bardzo zadowolone. Nie ujmując nic ruchowi drogowemu, który też prowadzi zajęcia edukacyjne, ale często nauczyciele proszą: „Przyjedźcie, panowie, z pieskami, bo dzieci chcą tylko pieski i pieski” (śmiech).
- Czy to jest bezpieczne? Ze specyfiki służby wynika, że te psy nie są łagodne.
- Nasze psy są psami wyszkolonymi i reagują na polecenia. Jeżeli jest wydawana komenda do obrony przewodnika, o pościgu czy ataku, wtedy pies atakuje. Na co dzień są to jednak psy posłuszne, socjalne. Podczas patrolowania terenów zielonych obok nas przecież też spacerują ludzie z pieskami i nasze psy na nie reagują. Ale zwracamy uwagę właścicielom, by do nas nie podchodzili, nie głaskali naszych piesków.
- No właśnie, czego nie powinniśmy robić widząc policjanta z psem służbowym?
- Nie podchodzimy zbyt blisko, nie machamy rękoma, nie głaszczemy pieska. Zachowujemy się normalnie, spokojnie.
- Przydatność psów do służby sprawdzana jest podczas tzw. atestacji. Ważna jest sprawność fizyczna, ale nie tylko.
- Są różne kategorie testów. Przy psach patrolowo - tropiących: posłuszeństwo ogólne, tropienie śladów ludzkich oraz obrona przewodnika i pościg za agresorem. Przy psach specjalistycznych - jest to wyszukiwanie danych zapachów: narkotyków lub materiałów wybuchowych.
- Czy przewodnik idąc z psem czuje się bezpiecznie?
- Oczywiście.
- Ma pan do partnera pełne zaufanie?
- Myślę, że pies jest najlepszym partnerem w służbie. Zawsze będzie miał swojego przewodnika na oku i zawsze będzie dbał o jego bezpieczeństwo. To więź, którą się buduje początkowo przez 6 miesięcy w Zakładzie Kynologii Policyjnej w Sułkowicach. Pierwszy miesiąc to wyłącznie chodzenie z psem, potem przeszukiwanie pomieszczeń, obrona przewodnika, tropienie śladów.
- Czy pies musiał już pana bronić?
- Jeszcze nie, ale jest czujny. Pilnuje mnie.
- Policjant z psem wzbudza respekt, co można zaobserwować np. podczas zabezpieczania meczów piłkarskich.
- Kibice lokalni, ale i przyjezdni, widząc nas z psami nie próbują łamać przepisów prawa, starają się spokojnie oglądać mecz.
- Podobno jeden patrol z psem wystarczy za 10 policjantów.
- Myślę, że tak. Ludzie automatycznie wycofują się i wykonują polecenia. No, przecież nikt nie chciałby być ugryziony przez psa.
- Czy pies jest jak broń?
- Myślę, że można go ustawić prawie na tym samym poziomie, co broń służbową. Jego użycie jest ostatecznością. Bo skutki będą i to dotkliwe. Sam jestem pozorantem podczas ćwiczeń i wiem, jak te pieski gryzą.
- A jak wygląda wasz – przewodnika i psa – zwykły dzień?
- Wszystko zależy od tego jak jest zaplanowana służba, bo jesteśmy zespołem wielozadaniowym. Są wśród nas ratownicy, ratownicy wodni, sternicy policyjnych łodzi motorowych oraz policjanci z nieetatowej grupy rozpoznania minersko-pirotechnicznego.
Jeśli nic się nie wydarzy to zwykły dzień polega na patrolowaniu terenów zielonych, terenów przywodnych, a szczególnie w okresie wakacyjnym - miejsc grupowania się młodzieży.
- Ile czasu poświęca pan swojemu psu?
- Codziennie godzinę poświęcam na tzw. obsługę psa służbowego. W tym czasie porządkuję jego kojec, jest czesanie, przypominanie elementów posłuszeństwa i zabawa.
- Dragon lubi się bawić?
- Uwielbia! Służba dla psa jest męcząca, bo musi on wykonywać polecenia, być cały czas w stanie gotowości. Ale, gdy pada komenda „Przerwa, biegaj!” pies się resetuje i może hasać. Owczarki niemieckie są psami bardzo odpornymi psychicznie, ale fizycznie. Warunki pogodowe nie są dla nich straszne. Mój Dragon nawet jak jest minus 20 stopni C to zachowuje się – a ma już 10 lat - jak szczeniak i tylko w śniegu by hasał (śmiech).
- Ma swoje zabawki?
- Tak. Otrzymujemy z KWP piłeczki gumowe, a do tresury tropienia śladów ludzkich gryzaki bądź kostki do posłuszeństwa. Jednak nie to jest najważniejsze. Jeśli przewodnik bawi się z psem i wkłada w to serce to pies i za zwykłym patykiem poleci.
- Pana pies to owczarek niemiecki.
- Tak, długowłosy.
- Jakiego koloru?
- ...jakby „podpalany” (śmiech). Czarny i gdzieniegdzie rudy.
- Oglądał pan serial „Przygody psa Cywila”?
- Tak i to fajny serial, ale myślę, że na przestrzeni lat zmieniło się umundurowanie (śmiech) oraz taktyka i technika szkolenia psów. Realizujemy szkolenia z jednostkami zagranicznymi, przyjeżdżają do nas instruktorzy, są również szkolenia w Sułkowicach.
- W elbląskiej komendzie służbę pełni sześć psów.
- Sześć patrolowo-tropiących, ale są i dwa psy specjalne do wyszukiwania zapachu narkotyków i materiałów wybuchowych.
- Na czym polega ich praca?
- Na przestrzeni 6 lat wspólnej pracy z Dragonem realizowaliśmy rożne czynności: od zabezpieczania meczów, imprez masowych, wizyt VIP-ów, po tropienia za sprawcami przestępstw tj. włamań, kradzieży, aż do poszukiwań osób zaginionych.
- Trudności?
- Psy zasadniczo podejmują pracę węchową, która w zależności od oddalenia się osoby, wieku śladu jest utrudniona. Często jest tak, że przyjeżdżamy na miejsce po 10 czy 12 godzinach od zdarzenia i psy wskazują drogę przyjścia lub odejścia sprawcy lub osoby zaginionej. I odnajdowaliśmy takie osoby. Szczególnie niebezpieczne są oddalenia osób starszych, z demencją, które nie mówiąc nic nikomu wychodzą z domu czy z placówki i nie potrafią wrócić.
- Jaka jest nagroda dla psa za dobrze wykonane zadanie?
- Największą nagrodą jest odnalezienie. Wtedy pies czuje się spełniony. A radość przewodnika jest dla niego największą pochwałą.
- Jakie trzeba mieć cechy, by pracować w takim patrolu: policjant-pies?
- Trzeba lubić zwierzęta (śmiech). Trzeba też być psychicznie odpornym na różne aspekty pracy policyjnej. Fizycznie również, bo tropienie po lasach wymaga kondycji i od przewodnika. Jesteśmy też bardzo dyspozycyjni. Nawet po 8 godzinach służby, gdy wracamy do domu, siadamy do obiadu i … jest telefon to pracujemy dalej. Bo jest taka potrzeba. Jesteśmy 24 godziny na dobę pod telefonem. Działamy na terenie naszego województwa, ale i pomorskiego. Wszędzie tam, gdzie zgłoszono zaginięcie człowieka. Czas jest szczególnie ważny, gdy ginie dziecko lub osoba starsza. Wtedy podchodzimy do sprawy, jak do zagrożenia życia i zdrowia. Traumatyczne jest ujawnienie zwłok...
- Często przewodnicy psów mówią, że gdy pies kończy służbę to zabierają go na emeryturę do własnego domu.
- Oczywiście. Więź jest nierozerwalna. Można powiedzieć, że to miłość.
- Żona się nie boi?
- Nie (śmiech). Zna Dragona i Dragon zna ją. Przynoszę zapachy z domu do pracy więc pies kojarzy i zapach żony, i syna, zna też nasz samochód. Czasami jeździmy gdzieś się z nim wypluskać, bo Dragon uwielbia wodę. Przewodnicy poświęcają dużo czasu prywatnego swoim psom.
rozmawiała Agata Janik