UWAGA!

Paryska misja elbląskiego policjanta

 Elbląg, Asp. Grzegorz Duda z Riką
Asp. Grzegorz Duda z Riką (fot. Mikołaj Sobczak)

- Nie ujawniliśmy żadnych materiałów wybuchowych, jestem pewny pracy swojego psa. Gdybym nie był pewny, to bym nie pracował w tym zawodzie, ponieważ jeden błąd kończy zarówno moją pracę, jak i psa - mówi elbląski policjant asp. Grzegorz Duda, o swoich doświadczeniach jako przewodnik i pirotechnik podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu.

Asp. Grzegorz Duda ma 38 lat, od 14 jest policjantem w Elblągu, z którego pochodzi. Niedawno pisaliśmy o tym, że jako jeden z nielicznych został wysłany do Paryża, by dbać o bezpieczeństwo podczas organizacji igrzysk olimpijskich. Porozmawialiśmy z nim na temat tego doświadczenia oraz całej kariery.

 

Anna Malik: - Może zacznijmy od początku. Dlaczego został Pan policjantem?

Grzegorz Duda: - Mam pagony w rodzinie, tata był strażakiem i ta ścieżka pracy w mundurze mnie kusiła. Możliwość pracy z psem przeważyła, by wstąpić do policji.

 

- W porównaniu do straży pożarnej, policja rzeczywiście daje tę możliwość, ale jest Pan też pirotechnikiem. Co przyszło pierwsze?

- Praca z psem. Takie pierwsze, z jakim pracowałem, to był pies patrolowo-tropiący, służący do wyszukiwania zapachu ludzi i pies obrończy. Zależało mi na tym, żeby zaprzyjaźnić się z psem, który będzie szukał zapachu materiałów wybuchowych. Na skalę Polski taka praca niesie ze sobą pewien prestiż, ale również niebezpieczeństwo, choć wykonując ją z psem i tak jest ona o ten jeden czy dwa procenty bezpieczniejsza.

 

- Wspomniał Pan o prestiżu. Czy takim prestiżem było wybranie Pana do ochrony igrzysk? Czy można to potraktować jako wyróżnienie?

- Myślę, że tak, bo zostałem wybrany przez Komendę Główną z wielu przewodników w Polsce. Jest to nie tylko wyróżnienie, ale też przygoda życia. O tym, że jadę do Paryża dowiedziałem się miesiąc wcześniej, więc był czas, żeby się przygotować i podszkolić język angielski, którym posługiwaliśmy się we Francji.

 

- Jaka była Pana reakcja na tę przygodę życia?

- Nie ukrywam, że razem z rodziną mieliśmy pewne obawy związane z tym wyjazdem, ponieważ igrzyska olimpijskie cechują się pewną dozą niebezpieczeństwa podłożenia ładunków wybuchowych czy ataków terrorystycznych. Mimo że ta obawa z tyłu głowy była, to pojechałem, bo chciałem pomóc.

 

- Wiem, że czynnikiem, który wpłynął na wybór Pana do tego zadania, było też Pańskie doświadczenie zdobyte w kraju.

- Tak, zazwyczaj są to wyjazdy do Warszawy, gdzie odbywają się największe imprezy czy manifestacje, które obciążone są ryzykiem ataku lub podłożenia ładunku wybuchowego. Wyjazd do Paryża był do tej pory największym takim wyzwaniem, trwał aż 17 dni. Organizacyjnie był skomplikowany, współpracowaliśmy z policjantami z całego świata.

 

- Jak wyglądała Pana codzienność w Paryżu? W jakich warunkach Pan pracował?

- W głównej mierze była to praca z psem, wszystkie barki widoczne podczas otwarcia igrzysk zostały sprawdzone przez nasze psy służbowe. Pogoda dopisała, ale niestety jeśli chodzi o pracę z psem, wysoka temperatura nie jest pożądana, bo przy 30 stopniach w cieniu jego efektywność spada i tropienie staje się dla nich dużym wyzwaniem. Czasem pies był w stanie pracować tylko 20 minut, a przez kolejne 40, do godziny, odpoczywał. Również dla Riki było to do tej pory największe wyzwanie zawodowe, chociażby ze względu na ilość godzin. Po takich 16-17 godzinach pracy, była tylko nagroda, jedzenie i spanie.

  Elbląg, Paryska misja elbląskiego policjanta
(fot. Mikołaj Sobczak)

 

- Raca, nazywana przez Pana Riką, ma trzy lata, pracujecie razem dwa. Jak według Pana poradziła sobie w Paryżu?

- Moim zdaniem wzorowo. Nie ujawniliśmy żadnych materiałów wybuchowych, jestem pewny pracy swojego psa. Gdybym nie był pewny, to bym nie pracował w tym zawodzie, ponieważ jeden błąd kończy zarówno moją pracę, jak i psa.

 

- Nie ujawniono materiałów wybuchowych, ale czy miały miejsce jakieś niebezpieczne sytuacje?

- Podczas naszego wyjazdu nie, żaden z psów nie ujawnił niczego niebezpiecznego. Ani przed moim przyjazdem do Paryża, ani teraz nie wydarzyło się nic takiego. Jestem w kontakcie z policjantami, którzy są na miejscu i myślę, że te igrzyska są naprawdę bezpieczne.

 

- Taki wyjazd to pewnie też okazja do zawarcia nowych znajomości. Do Paryża wybrano 41 Polaków. Z iloma Pan pracował?

- Wyjechaliśmy w sześcioosobowym zespole, serdecznie pozdrawiam Przemka, Tomka, Piotra, Szymona i Adama, razem z ich służbowymi pieskami. Na miejscu współpracowaliśmy zarówno z policjantami francuskimi, którzy koordynowali naszą pracę, ale też z policjantem ze Stanów Zjednoczonych, ze Szwecji, Szwajcarii czy Bułgarii. To była bardzo wartościowa wymiana doświadczeń.

 

- Czy będąc na miejscu, miał Pan możliwość oglądać przebieg igrzysk?

- Niestety nie, nakład pracy był na tyle duży, że nie udało się zobaczyć nawet naszych zawodników w rywalizacjach. Widzieliśmy te obiekty na żywo, ale tylko pod kątem sprawdzenia ich przed zawodami bez udziału sportowców czy kibiców. Nasza praca polegała na tym, by sportowcy wchodząc na murawę, czuli się bezpiecznie.

 

- Nie udało się zobaczyć sportowych zmagań, więc co innego najlepiej wspomina Pan z tego wyjazdu?

- Na pewno wymianę doświadczeń z przewodnikami z innych krajów. Ich praca troszkę różni się od naszej. Najcenniejsza rzecz, jaką wyniosłem, to właśnie to zobaczenie kultury innych krajów, porównanie jej z naszą. Dużo rozmawialiśmy z innymi przewodnikami o tym, jak na co dzień wygląda ich praca. Gdybym miał teraz wprowadzić jakąś zmianę u siebie, byłaby to większa otwartość przy pracy w pomieszczeniach, gdzie są ludzie. Do tej pory szukaliśmy tylko w takich, które są puste, a w Paryżu pracowaliśmy, gdy inni pracownicy normalnie wykonywali swoje obowiązki. Dla psa było to pewnym wyzwaniem, ale Rika sobie poradziła.

 

- Widać, że dobrze dogaduje się Pan z Riką. Co najbardziej lubi Pan w swojej pracy?

- Właśnie ten kontakt z moim psiakiem, spędzamy na co dzień bardzo dużo czasu, a na szkoleniu spędziliśmy go jeszcze więcej. Jesteśmy bardzo zżyci, każdy przewodnik jest zakręcony na punkcie swojego zwierzaka i miłość do niego stoi na pierwszym miejscu.

rozmawiała Anna Malik


Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Uwaga! Opinia zostanie zamieszczona na stronie po zatwierdzeniu przez redakcję.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
Reklama