Zjawisko murali gości na niemal każdej szerokości geograficznej, ta forma street artu jest też modna w Polsce. Duże miasta mogą pochwalić się imponującymi muralami stworzonymi przez artystów, ale i mniejsze ośrodki również. W Elblągu jest kilka przykładów tej sztuki, ale w Tolkmicku ona ... świeci. Fluo mural autorstwa Sylwii Misiak zdobi ścianę garażu. Za dnia to zwykłe nuty, które nocą świecą jak żarówki.
- Jak doznała Pani „oświecenia”?
Sylwia Misiak: - Pomysł na mural, a raczej sam zamysł, żeby go zrobić pojawił się dość niespodziewanie. W trakcie wakacji będąc w Krakowie, gdzie na co dzień mieszkam i studiuję [zarządzanie kulturą i mediami w Instytucie Kultury na Uniwersytecie Jagiellońskim - red.], pracowałam nad innym projektem z dr Aleksandrą Toborowicz - krakowską artystką, a także muralistką. To ona powiedziała, że ma też inny pomysł na stworzenie fluo projektu. Jak jednak sprawić, by praca faktycznie świeciła w nocy?
- No i jak sprawić, by mural sam rozświetlił mrok?
- Wydaje się to dość proste, bo przecież jest mnóstwo dyskotek, gdzie takie świecące gadżety są widoczne, jednak dzieje się to za sprawą lamp ultrafioletowych. Oczywiście, przygotowując projekt w przestrzeni miejskiej trudno brać pod uwagę obecność takich świateł. Napisałam więc do znajomego artysty z Londynu, czy nie zetknął się z takim problem i czy ma jakiś pomysł. David polecił mi firmę z Nowej Zelandii produkującą specjalne pigmenty. Skontaktowałam się z nimi, po czym przysłali próbki pigmentów do przetestowania. Przypomniało mi się, że na podwórku przed moim domem w Tolkmicku jest fajny kawałek ściany, na którym można coś „zmalować”. To część garażu sąsiadów, którzy są bardzo wyrozumiali i nie widzieli problemu w upiększeniu ściany, za co bardzo im dziękuję (śmiech). Wracałam więc do domu z woreczkiem fluo proszku w kieszeni i kompletnym brakiem pomysłu, ponieważ zdecydowanie bardziej czuję się sportowcem niż artystą i wizja wymyślenia czegoś swojego wydawała mi się dość trudna, ale lubię wyzwania.
- Postawiła Pani na inspirację muzyczną.
- Pewnego wieczoru dosłownie "zobaczyłam" w myślach, jak nutki mojej ulubionej piosenki płyną sobie po ścianie. Usiadłam do programu graficznego, z którym miałam do czynienia pierwszy raz w życiu, i na zasadzie prób i błędów zaczęłam tworzyć projekt nut na pięciolinii. Słowa i nuty, które przedstawia mural pochodzą z piosenki „Don't stop believin”, którą pierwszy raz usłyszałam w serialu „Glee”, a która oryginalnie pochodzi z albumu „Escape” zespołu Journey. Jest to melodia, która towarzyszy mi we wszelkich lepszych i gorszych życiowych chwilach
Gdy projekt był już gotowy przyszedł czas na faktyczne tworzenie muralu. Trwało to kilka dni z krótką przerwą, bo skończył się fluo proszek. Efekty zaskoczyły nie tylko mnie, ale także moją rodzinę, ponieważ mural świeci wyłącznie dzięki energii słonecznej, jaką pobiera w ciągu dnia.
- Jest Pani artystką?
- Artystką bym siebie nie nazwała. Jak już mamy się jakoś kategoryzować, to o wiele lepiej czuję się z mianem sportowca, aczkolwiek zarówno sztuka, jak i sport są mi bliskie. [Sylwia Misiak, która od wielu lat trenuje karate Shotokan i ma na swoim ma koncie m.in. złoty medal Mistrzostw Świata, była bohaterką naszego cyklu "Młodzi zdolni". - red.]
- Nie kusi Pani stworzenie jakiejś pracy w przestrzeni Elbląga?
- Oczywiście, że kusi i to bardzo. Zanim jeszcze wyjechałam z Elbląga wydawało mi się, że w tym mieście zdecydowanie przeważa sport. Po ponad roku mieszkania w Krakowie, gdzie kultura jest zauważalna na każdym rogu, odczuwam niedosyt sportu a przesyt kultury (śmiech). Teraz jednak, śledząc informacje i artykuły związane z Elblągiem zauważam, że coraz częściej poruszane są tematy kulturalne, np. właśnie streetartu, co bardzo mnie cieszy. Jeśli nadarzy się kiedyś okazja pracy nad projektem w przestrzeni miejskiej Elbląga i będę dysponować wolnym czasem, na pewno chętnie do inicjatywy się przyłączę.
- Uważam to za bardzo dobry trend. W Elblągu kojarzę tylko audio mural na Starym Mieście oraz panoramę miasta na rogu ulic Grota Roweckiego i 12 Lutego. W Krakowie murali jest bardzo dużo i to bardzo różnorodnych. Istnieje także Krakowski Szlak Street Artu, który jest według mnie świetną inicjatywą. Projekt zbiera informacje na temat powstających murali w mieście, a latem organizowane są darmowe wycieczki z przewodnikiem opowiadającym o każdym muralu. Myślę, że w Elblągu na taką inicjatywę jest jeszcze za wcześnie, bo murali zbyt mało, ale kto wie, co przyniesie przyszłość.
- Czy istnieje gdzieś mural, który szczególnie się Pani podoba?
- Bardzo podoba mi się mural we Wrocławiu, który powstał w ramach projektu „Stanisław Dróżdż. Ścieżki Tekstu” przedstawiający słowo "Zapominanie". Wydaje mi się, że murale są tym lepsze, im poważniejsze tematy poruszają i im bardziej skłaniają nas do myślenia. Oczywiście, istnieją też takie, które cieszą po prostu oko (śmiech). I też dobrze.
Sylwia Misiak: - Pomysł na mural, a raczej sam zamysł, żeby go zrobić pojawił się dość niespodziewanie. W trakcie wakacji będąc w Krakowie, gdzie na co dzień mieszkam i studiuję [zarządzanie kulturą i mediami w Instytucie Kultury na Uniwersytecie Jagiellońskim - red.], pracowałam nad innym projektem z dr Aleksandrą Toborowicz - krakowską artystką, a także muralistką. To ona powiedziała, że ma też inny pomysł na stworzenie fluo projektu. Jak jednak sprawić, by praca faktycznie świeciła w nocy?
- No i jak sprawić, by mural sam rozświetlił mrok?
- Wydaje się to dość proste, bo przecież jest mnóstwo dyskotek, gdzie takie świecące gadżety są widoczne, jednak dzieje się to za sprawą lamp ultrafioletowych. Oczywiście, przygotowując projekt w przestrzeni miejskiej trudno brać pod uwagę obecność takich świateł. Napisałam więc do znajomego artysty z Londynu, czy nie zetknął się z takim problem i czy ma jakiś pomysł. David polecił mi firmę z Nowej Zelandii produkującą specjalne pigmenty. Skontaktowałam się z nimi, po czym przysłali próbki pigmentów do przetestowania. Przypomniało mi się, że na podwórku przed moim domem w Tolkmicku jest fajny kawałek ściany, na którym można coś „zmalować”. To część garażu sąsiadów, którzy są bardzo wyrozumiali i nie widzieli problemu w upiększeniu ściany, za co bardzo im dziękuję (śmiech). Wracałam więc do domu z woreczkiem fluo proszku w kieszeni i kompletnym brakiem pomysłu, ponieważ zdecydowanie bardziej czuję się sportowcem niż artystą i wizja wymyślenia czegoś swojego wydawała mi się dość trudna, ale lubię wyzwania.
- Postawiła Pani na inspirację muzyczną.
- Pewnego wieczoru dosłownie "zobaczyłam" w myślach, jak nutki mojej ulubionej piosenki płyną sobie po ścianie. Usiadłam do programu graficznego, z którym miałam do czynienia pierwszy raz w życiu, i na zasadzie prób i błędów zaczęłam tworzyć projekt nut na pięciolinii. Słowa i nuty, które przedstawia mural pochodzą z piosenki „Don't stop believin”, którą pierwszy raz usłyszałam w serialu „Glee”, a która oryginalnie pochodzi z albumu „Escape” zespołu Journey. Jest to melodia, która towarzyszy mi we wszelkich lepszych i gorszych życiowych chwilach
Gdy projekt był już gotowy przyszedł czas na faktyczne tworzenie muralu. Trwało to kilka dni z krótką przerwą, bo skończył się fluo proszek. Efekty zaskoczyły nie tylko mnie, ale także moją rodzinę, ponieważ mural świeci wyłącznie dzięki energii słonecznej, jaką pobiera w ciągu dnia.
- Jest Pani artystką?
- Artystką bym siebie nie nazwała. Jak już mamy się jakoś kategoryzować, to o wiele lepiej czuję się z mianem sportowca, aczkolwiek zarówno sztuka, jak i sport są mi bliskie. [Sylwia Misiak, która od wielu lat trenuje karate Shotokan i ma na swoim ma koncie m.in. złoty medal Mistrzostw Świata, była bohaterką naszego cyklu "Młodzi zdolni". - red.]
- Nie kusi Pani stworzenie jakiejś pracy w przestrzeni Elbląga?
- Oczywiście, że kusi i to bardzo. Zanim jeszcze wyjechałam z Elbląga wydawało mi się, że w tym mieście zdecydowanie przeważa sport. Po ponad roku mieszkania w Krakowie, gdzie kultura jest zauważalna na każdym rogu, odczuwam niedosyt sportu a przesyt kultury (śmiech). Teraz jednak, śledząc informacje i artykuły związane z Elblągiem zauważam, że coraz częściej poruszane są tematy kulturalne, np. właśnie streetartu, co bardzo mnie cieszy. Jeśli nadarzy się kiedyś okazja pracy nad projektem w przestrzeni miejskiej Elbląga i będę dysponować wolnym czasem, na pewno chętnie do inicjatywy się przyłączę.
- Czy Pani zdaniem to, że obecnie miasta i miasteczka przekształcają się w otwarte galerie to dobry trend?
- Uważam to za bardzo dobry trend. W Elblągu kojarzę tylko audio mural na Starym Mieście oraz panoramę miasta na rogu ulic Grota Roweckiego i 12 Lutego. W Krakowie murali jest bardzo dużo i to bardzo różnorodnych. Istnieje także Krakowski Szlak Street Artu, który jest według mnie świetną inicjatywą. Projekt zbiera informacje na temat powstających murali w mieście, a latem organizowane są darmowe wycieczki z przewodnikiem opowiadającym o każdym muralu. Myślę, że w Elblągu na taką inicjatywę jest jeszcze za wcześnie, bo murali zbyt mało, ale kto wie, co przyniesie przyszłość.
- Czy istnieje gdzieś mural, który szczególnie się Pani podoba?
- Bardzo podoba mi się mural we Wrocławiu, który powstał w ramach projektu „Stanisław Dróżdż. Ścieżki Tekstu” przedstawiający słowo "Zapominanie". Wydaje mi się, że murale są tym lepsze, im poważniejsze tematy poruszają i im bardziej skłaniają nas do myślenia. Oczywiście, istnieją też takie, które cieszą po prostu oko (śmiech). I też dobrze.