Co się kryje pod powierzchnią wód Zalewu Wiślanego? Co zrobić, żeby były one mniej mętne, a sinice nie kwitły na potęgę? I jak to się wszystko ma do turystyki? Między innymi o tym dyskutowano podczas konferencji, która odbyła się w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej.
Na konferencji, której pełna nazwa to "Poprawa jakości wód Zalewu Wiślanego w aspekcie rozwoju gospodarki turystyczno – rekreacyjnej ", pojawił się Mariusz Gajda, podsekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska. Mówił m.in. o tym, że w ciągu ostatnich 27 lat Polska zrobiła duże postępy w zakresie poprawy jakości wód, ale dodał, że w tej kwestii jest jeszcze wiele do zrobienia, a w kolejce do realizacji czekają inwestycje warte 35 mld złotych. Mariusz Gajda odniósł się również do tej "najgorętszej" sprawy w ciągu ostatnich kilku lat, czyli do przekopu Mierzei Wiślanej.
- Chciałbym podkreślić, że Ministerstwo Środowiska jest za przekopem – mówił podsekretarz stanu. - Wydaje mi się, że medialny szum wokół ujemnych skutków przekopu może zaszkodzić temu regionowi – dodał Mariusz Gajda.
I jako przykład przywołał wybudowanie w latach 70. w okolicy plaż w Sobieszewie kolektora ściekowego, który znacznie pogorszył stan sanitarny wód. Z czasem wybudowano oczyszczalnię i problem udało się zażegnać, ale zła fama, według Mariusza Gajdy, pozostała.
Inwestycje, które mogą pomóc
- Tego typu inwestycje, w takim obszarze jak Zalew Wiślany, chronionym wieloma przepisami, w Europie realizuje się w ciągu 12 -17 lat. Kanał przez Mierzeję w tych standardach się mieści. Wcześniej takiej rzeczy wykonać nie można, chyba że chce się dokonać "gwałtu" na środowisku – uważa Jerzy Wcisła, senator, a także współorganizator dzisiejszej konferencji.
Według niego kanał ten przyniesie wiele korzyści, m.in. od 1,2 do 2 tys. miejsc pracy, a jego koszt ma się zamknąć w kwocie miliarda złotych.
- To "morskie przedszkole", bo tak nazywamy Zalew, czyli można tu żeglować w zasadzie w warunkach morskich, ale z bezpieczeństwem śródlądowym. To akwen bezpieczny dla tych, którzy mają sprzęt lepszej jakości, ale umiejętności mają "weekendowe" – tłumaczył Jerzy Wcisła. - Otwarcie Zalewu Wiślanego na morze spowoduje, że Ci turyści, posiadacze jachtów, którzy rezydują w Szwecji czy w Niemczech, mogą pojawić się na Zalewie Wiślanym i to może spowodować duży rozwój turystyczny.
Nie mniej ważną, a nawet ważniejszą inwestycją jest, według Jerzego Wcisły, rewitalizacja międzynarodowych dróg wodnych (Zalew leży na trasie E70), która według szacunków ma kosztować ok. 90 mld złotych.
- Jeśli ten program rewitalizacji zostanie uruchomiony, to turystyka zacznie tu działać – mówił Wcisła.
Jak wspomniał nie chodzi jednak o to, żeby Zalew stał się tak zatłoczony, jak Wielkie Jeziora Mazurskie.
- Mam nadzieję, że będzie to akwen w pewnym sensie elitarny, dla dużych jednostek, dla swobodnego pływania – dodał senator.
Biologia rozwojowi turystyki nie sprzyja
Fitoplankton (czyli organizmy roślinne, żyjące i dryfujące w wodzie) Zalewu Wiślanego tworzą trzy grupy: okrzemki, zielenice oraz sinice.
- Wśród tych ostatnich dominuje gatunek Dolichospermum flos-aquae, który może być toksyczny. Dwa pozostałe, należące do grupy Microcystis czy Anabaenopsis, mogą niestety powodować wydzielanie toksyn do wody – mówiła Agata Rychter z Instytutu Politechnicznego PWSZ, która wraz z Lidią Nawrocką przygotowała raport naukowy dotyczący stanu środowiska biologicznego Zalewu Wiślanego w aspekcie rozwoju społeczno – gospodarczego.
Jak dodała badaczka ogranicza to korzystanie z wód, które nie wyglądają zbyt zachęcająco dla turysty.
- Kolejnym parametrem, który pokazuje, że Zalew Wiślany ma problem, jest bentos, czyli organizmy żyjące na jego dnie. Ogólnie można powiedzieć, że jest on ubogi – wyjaśniała Agata Rychter.
Dominują tu takie gatunki, jak ochotki (larwy muchówek), skąposzczety i kilka lat temu odkryty, zawleczony z Zatoki Meksykańskiej małż, Rangia cuneata, który opanował Zalew.
- Zalew Wiślany ma wiele gatunków obcych, co jest elementem, który ukazuje zły stan środowiska – mówiła badaczka. - W ciągu ostatnich 16 lat opisano aż 10 nowych gatunków dla Zalewu Wiślanego.
Jak dodała kolejnym elementem wskaźnikowym jest roślinność. Jej powierzchnia oraz różnorodność zmniejsza się od lat 70., co z kolei przekłada się na warunki bytowe ryb, które w niej rozmnażają swój narybek. Spada również ich połów, mniej jest węgorzy, leszczy i sandaczy. Dominuje śledź.
- Należy jednak zwrócić uwagę, że zamulenie dna może mieć duży wpływ na populację tej ryby, która wpływa do nas z Morza Bałtyckiego na rozród wczesną wiosną – dodała Agata Rychter.
Wniosek? "Niska przezroczystość wody, zakwity sinic, przekroczenia norm bakteriologicznych nie sprzyja rozwojowi turystyki, wykorzystaniu zasobów naturalnych i środowiskowych. Dobry stan środowiska biologicznego Zalewu Wiślanego, a przede wszystkim dobry stan ekologiczny wody, dobry stan sozologiczny kąpielisk, oraz bogate i "zdrowe" zasoby przyrodnicze ekosystemu, w tym zasobność ichtiofauny, jest kluczem do rozwoju gmin nadzalewowych. W chwili obecnej praktycznie żaden z tych elementów nie sprzyja rozwojowi regionu, a największe koszty ekonomiczne i społeczne tego stanu ponosi ludność" – czytamy w raporcie, który znalazł się również w materiałach dołączonych do konferencji.
Co może pomóc?
W 1996 r. wykonano matematyczny model Zalewu Wiślanego, który opisuje istotne procesy fizyczne i biogeochemiczne. Stwierdzono m.in, że "przyczyną eutrofizacji są nadmierne ładunki azotu i fosforu, które sprzyjają powstawaniu zakwitów fitoplanktonu. Dużym zakwitom towarzyszy szereg negatywnych zjawisk, które ograniczają możliwości gospodarczego i rekreacyjno – turystycznego wykorzystania wód" – pisze w swoim raporcie Piotr Kowalski, naukowiec z Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej.
Rozwiązaniem ograniczającym dopływ związków azotu i fosforu, przez które, w dużym uproszczeniu, kwitną wody Zalewu, mogłoby być wprowadzenie mechaniczno – biologicznych oczyszczalni ścieków oraz redukcja tych substancji biogennych z zanieczyszczeń obszarowych pochodzących z rolnictwa i atmosfery.