Elbląska senator Elżbieta Gelert (PO) została radną i straciła swój parlamentarny mandat. Przez tę zmianę trzeba zorganizować za 1,8 mln zł przedterminowe wybory dla pół miliona osób - pisze Gazeta Wyborcza”.
Do ostatniej niedzieli niejeden polityk mógł pozazdrościć kariery, jaką zrobiła 51-letnia Elżbieta Gelert. Będąc dyrektorem elbląskiego Szpitala Wojewódzkiego i radną miejską, przed rokiem została wybrana na senatora, stając się jedną z najbardziej popularnych osób w Elblągu. W wyborach samorządowych została kandydatem PO na prezydenta miasta. Sam Donald Tusk wyjaśniał, że kandydatura senator była „przemyślana”, a ona jest „najlepszą z najlepszych”.
- Liczyła na wygraną i dodatkowo wystartowała równocześnie na radną, by zdobyć jak najwięcej miejsc w nowej Radzie Miasta - mówi Paweł Jankowski, szef PO w Elblągu.
W niedzielę Elżbieta Gelert przegrała walkę o prezydenturę już w pierwszej turze, ale weszła do Rady Miasta. Wtedy okazało się, że zgodnie z nową ordynacją, po ogłoszeniu wyniku wyborów samorządowych, utraci swój mandat parlamentarny.
Ta interpretacja zaskoczyła także innych parlamentarzystów, którzy zostali wybrani do rad. Poselskie mandaty stracili posłowie Józef Rojek (PiS) z Tarnowa i Zbigniew Sosnowski (PSL) z Brodnicy. Ich miejsce w Sejmie zajmą kolejne osoby z list wyborczych. Inaczej jest w przypadku izby wyższej. Do Senatu w ciągu trzech miesięcy będą musiały odbyć się kosztowne wybory uzupełniające.
- Przepisy mówią, że po opublikowaniu wyniku wyborów samorządowych marszałek Senatu stwierdza wygaśnięcie mandatu senatora, który został radnym - mówi Zdzisław Iwanicki, wicedyrektor gabinetu marszałka Senatu.
Elżbieta Gelert nie odbierała wczoraj telefonu. Szef PO w Elblągu nie ukrywał, że utrata przez nią mandatu to katastrofa dla partii. - Wszyscy byliśmy zaskoczeni, gdy okazało, że traci mandat senacki - mówi Jankowski. - Nie tak miało być, pani Gelert miała zrezygnować z radnej i dalej pracować w Senacie.
Więcej w „Gazecie Wyborczej”
- Liczyła na wygraną i dodatkowo wystartowała równocześnie na radną, by zdobyć jak najwięcej miejsc w nowej Radzie Miasta - mówi Paweł Jankowski, szef PO w Elblągu.
W niedzielę Elżbieta Gelert przegrała walkę o prezydenturę już w pierwszej turze, ale weszła do Rady Miasta. Wtedy okazało się, że zgodnie z nową ordynacją, po ogłoszeniu wyniku wyborów samorządowych, utraci swój mandat parlamentarny.
Ta interpretacja zaskoczyła także innych parlamentarzystów, którzy zostali wybrani do rad. Poselskie mandaty stracili posłowie Józef Rojek (PiS) z Tarnowa i Zbigniew Sosnowski (PSL) z Brodnicy. Ich miejsce w Sejmie zajmą kolejne osoby z list wyborczych. Inaczej jest w przypadku izby wyższej. Do Senatu w ciągu trzech miesięcy będą musiały odbyć się kosztowne wybory uzupełniające.
- Przepisy mówią, że po opublikowaniu wyniku wyborów samorządowych marszałek Senatu stwierdza wygaśnięcie mandatu senatora, który został radnym - mówi Zdzisław Iwanicki, wicedyrektor gabinetu marszałka Senatu.
Elżbieta Gelert nie odbierała wczoraj telefonu. Szef PO w Elblągu nie ukrywał, że utrata przez nią mandatu to katastrofa dla partii. - Wszyscy byliśmy zaskoczeni, gdy okazało, że traci mandat senacki - mówi Jankowski. - Nie tak miało być, pani Gelert miała zrezygnować z radnej i dalej pracować w Senacie.
Więcej w „Gazecie Wyborczej”
oprac. PD