O nielegalnie wiszących reklamach mówili w Elblągu dyrektorzy instytucji, artyści, działacze. Jednocześnie pracownicy Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania monitorowali sytuację na ulicach miasta. Zebrane ulotki pakowali w worki po to, by pokazać jaka jest skala zjawiska i ułatwić kontakt z firmami, które na nich widnieją.
Akcja, która ma zwrócić uwagę na problem nielegalnie powieszonych reklam, ma kilka wątków. Na przełomie listopada i grudnia o problemie tym na łamach lokalnych mediów mówiły osoby w Elblągu znane. Jednocześnie ulice miasta przemierzali pracownicy MPO, którzy przez ostatni miesiąc szczególnie zwracali uwagę na takie reklamy. Dlaczego akurat teraz? Ponieważ w okresie przedświątecznym pojawia się ich znacznie więcej.
- Akcja przebiegała sprawnie, czuwało nad nią około 15 osób. Każdego dnia wyznaczano tereny, które były obsługiwane przez pracowników. To oni zrywali ulotki i przynosili je z powrotem do bazy, żeby zidentyfikować firmy, które je wieszają - mówiła Klaudia Rybka z MPO, która koordynowała akcję. - Zebrano około pięciu, sześciu 120 - litrowych worków.
Akcja to nie tylko zbieranie ulotek, ale i kontakt z tymi, którzy reklamy wieszają w miejscach do tego nieprzeznaczonych.
- Wszystkie firmy, które zidentyfikowaliśmy po ulotkach odwiedziliśmy z pracownikami Straży Miejskiej. Pouczyliśmy je o obowiązującym prawie i apelowaliśmy o to, by przestały zaśmiecać miasto – mówił Roman Smoleński, inspektor ds. estetyki miasta w Departamencie Urbanistyki i Architektury Urzędu Miejskiego, a także inicjator akcji. - Dodatkowo, do firm najbardziej "zasłużonych" zostały wysłane prośby o spowodowanie działań, które położą temu kres. Jedni reagowali tak, że wycofują się z tego i to się już nie powtórzy. Inni zachowywali się na zasadzie "my nic nie wiemy", a od jednej pani usłyszałem "to chyba pan sam je rozkleja!".
Jak wyjaśniał Roman Smoleński nie chodziło tu jednak o to, żeby kogoś karać.
- Działamy na rzecz poprawy estetyki miasta, od karania jest wymiar sprawiedliwości – mówił.
Dodał również, że "wspólnie z Zarządem Budynków Komunalnych pracujemy nad zmianami dotyczącymi lokalizacji i sposobu zarządzania słupami na ogłoszenia".
- Akcja przebiegała sprawnie, czuwało nad nią około 15 osób. Każdego dnia wyznaczano tereny, które były obsługiwane przez pracowników. To oni zrywali ulotki i przynosili je z powrotem do bazy, żeby zidentyfikować firmy, które je wieszają - mówiła Klaudia Rybka z MPO, która koordynowała akcję. - Zebrano około pięciu, sześciu 120 - litrowych worków.
Akcja to nie tylko zbieranie ulotek, ale i kontakt z tymi, którzy reklamy wieszają w miejscach do tego nieprzeznaczonych.
- Wszystkie firmy, które zidentyfikowaliśmy po ulotkach odwiedziliśmy z pracownikami Straży Miejskiej. Pouczyliśmy je o obowiązującym prawie i apelowaliśmy o to, by przestały zaśmiecać miasto – mówił Roman Smoleński, inspektor ds. estetyki miasta w Departamencie Urbanistyki i Architektury Urzędu Miejskiego, a także inicjator akcji. - Dodatkowo, do firm najbardziej "zasłużonych" zostały wysłane prośby o spowodowanie działań, które położą temu kres. Jedni reagowali tak, że wycofują się z tego i to się już nie powtórzy. Inni zachowywali się na zasadzie "my nic nie wiemy", a od jednej pani usłyszałem "to chyba pan sam je rozkleja!".
Jak wyjaśniał Roman Smoleński nie chodziło tu jednak o to, żeby kogoś karać.
- Działamy na rzecz poprawy estetyki miasta, od karania jest wymiar sprawiedliwości – mówił.
Dodał również, że "wspólnie z Zarządem Budynków Komunalnych pracujemy nad zmianami dotyczącymi lokalizacji i sposobu zarządzania słupami na ogłoszenia".
mw