Udało się wypromować Grunwald, czemu nie spróbować z Suchaczem? W pobliżu tej miejscowości, na wodach Zalewu Wiślanego, w 1463 r. doszło do starcia z rycerzami zakonu krzyżackiego. Od kilku lat na plaży odbywa się inscenizacja nawiązująca do zwycięskiej bitwy. Gdyby stała się ona "produktem", mogłaby ożywić turystycznie region nadzalewowy. Jak więc produkt "opakować", by atrakcyjnie sprzedać?
Na początek nieco historii. 15 września 1463 r. na wysokości wsi Suchacz stoczona została bitwa morska pomiędzy flotą krzyżacką a połączoną flotą elbląsko-gdańską. Przez wielu klęska Zakonu w bitwie na Zatoce Świeżej jest porównywana z tą spod Grunwaldu. Był to jeden z decydujących elementów prowadzących do zakończenia Wojny Trzynastoletniej i podpisania Pokoju w Toruniu.
Od kilku lat na plaży w Suchaczu odbywa się inscenizacja tej zwycięskiej bitwy.
Klocki, puzzle, komiks z rycerzami
- Bitwa niby wielka, a jednocześnie zapomniana – wskazywał Tomasz Gliniecki z Muzeum Archeologiczno-Historycznego w Elblągu. - Czegoś więcej na jej temat można dowiedzieć się z książki Dyskanta [Józef Wiesław Dyskant "Zatoka świeża 1463" – red.] i jest to jedyne, kompetentne wydawnictwo. Co można więc zrobić, by bitwę upowszechnić? Co można z takim skarbem zrobić? Otóż możliwości, pomysłów jest wiele – zapewniał. - Można, oczywiście, zająć się tematem od strony naukowej, ale ja bym postawił na popularyzację wydarzenia wśród młodych ludzi. Począwszy od dzieci, od przedszkolaków aż do studentów. Do nich skierować proste, fajne, ciekawe produkty, chociażby komiksy, klocki, gry czy modele statków do samodzielnego składania. Jest dużo możliwości kreatywnego odsłaniania historii – mówił Tomasz Gliniecki. - Także inscenizacja na plaży w Suchaczu. Ruch rekonstrukcyjny teraz przeżywa apogeum i z tego też trzeba korzystać. To wszystko bowiem będzie przemawiało do młodych ludzi, a oni podczas podróży wakacyjnych przyprowadzą tu swoich rodziców, dziadków – zapewniał muzealnik. - To oczywiście będzie też wymagało pracy kompleksowej, stworzenia turystycznej bazy, gdzie można wypocząć, zjeść, poplażować – dodał. - Tak naprawdę jednak chodzi o zaciekawienie historią, a o niej mówimy w przypadku bitwy. Trzeba zachęcić młodych, a przez nich wciągnąć i starszych do korzystania z bardzo ciekawej edukacyjnej, ale i zabawowej oferty.
Wirtualne statki
O tym, że nowoczesna wizualizacja będzie najlepszym sposobem na promocję przekonywał architekt Jan Koperkiewicz.
- Należałoby pokazać to, co działo się na Zalewie Wiślanym, czyli umiejscowienie okrętów, ludzi, całej inscenizacji w ramach tej wody, szuwarów i drzew – mówił. - Taki zmyślony film mógłby trafić do Internetu, by każdy miał do niego dostęp. Super pomysłem jest także wyświetlenie filmu na szerokim planie, nad Zalewem, hologramu właściwie. To wizja znakomita – przekonywał. - Preludium powinien być jednak mały, 15-minutowy film, dostępny w "sieci".
Drezyną nad Zalew?
- Potencjalnych produktów na Zalewie Wiślanym jest sporo. To przecież obszar większy niż powierzchnia Wielkich Jezior Mazurskich – wskazywał Marian Jurak z Warmińsko-Mazurskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej. - Nie jest to obszar wykorzystywany żeglarsko, a mógłby być - wyliczał. - Myślę też o pięknym krajobrazowo terenie Wysoczyzny Elbląskiej. Ciekawym do wędrówek pieszych i rowerowych. Czy kolej nadzalewowa – tu zatrzymał się na dłużej. - A może kolej drezynowa? Niewielu wie, jaka to fajna zabawa, a nakład finansowy niski, bo koszt drezyny na Allegro to 8 tys. zł. Takie rozwiązanie funkcjonuje w Białowieży, dlaczego nie zastosować go tu? - zastanawiał się Marian Jurak. - Albo rower drezynowy. Można by tak podróżować np. z Suchacza do Fromborka. W Niemczech coś takiego funkcjonuje z powodzeniem. Takie rozwiązania to koszt niewielki, zero nakładów organizacyjnych, a frajda duża - przekonywał. - Nie są też w pełni promowane walory kulturowe: ceramika kadyńska czy festiwal organowy we Fromborku.
Zwycięstwo, które nie cieszy
Zdaniem Mariana Juraka, nie ma też właściwej promocji Bitwy na Zatoce Świeżej. A można zrobić dużo.
- Może to być produkt związany z samą bitwą, z inscenizacją, ale także zlot jachtów – zarówno żaglowych, jak i motorowych – proponował. - To na wodzie. Na lądzie zaś można robić np. rajdy piesze, rowerowe czy organizować wycieczki. Może to być projekt na skalę Grunwaldu. Cieszmy się, że mamy wielkie zwycięstwo morskie, w rezultacie którego ziemia elbląska oraz cała Warmia znalazły się, po pokoju toruńskim w 1466 r., w granicach Polski – zachęcał. - Jest to jedno z naszych wielkich zwycięstw, a my nie lubimy cieszyć się z tego, że mamy zwycięstwa. Łatwiej nam przychodzi hołubienie porażek (śmiech).
Na bitewnym szlaku
To już pomysł przedstawiony przez Jerzego Wcisłę, który reprezentował Biuro Regionalne Urzędu Marszałkowskiego oraz Lokalną Organizację Turystyczną Kraina Zalewu Wiślanego.
- Zebrać wszystkie bitwy, które rozgrywały się w ciągu tysiąca lat na południowym Bałtyku, i które dziś są odtwarzane lub mogą być odtwarzane, i opracować kalendarz wydarzeń turystycznych – proponował. - Na przykład bitwa pod Kopenhagą czy Bitwa o Gotlandię, bitwy w dzisiejszej Estonii oraz nasza, na Zalewie Wiślanym. Obok bitew powinny być organizowane inne wydarzenia: regaty, zawody dla młodzieży, konferencje, które będą przyciągały turystów – kontynuował Wcisła. - Można w ten sposób atrakcyjnie spędzić tydzień na Zalewie Wiślanym, tydzień na Bornholmie, a tydzień na Wyspie Rugia. Patrzymy na bitwę w Suchaczu, jako na coś, co w przyszłości może rozruszać ruch turystyczny na Zalewie Wiślanym.
Jako atrakcję turystyczną Jerzy Wcisła postrzega także kolej nadzalewową: - Jeździłem takimi kolejami w Niemczech. Można tam wynająć sobie przejazd, biesiadować przy muzyce. Kolej nadzalewowa fantastycznie wpisuje się w tradycje turystyczne, które na zachodzie Europy już funkcjonują. Trzeba to wykorzystać.
Przydałyby się pieniądze
A jak na te pomysły zapatrują się lokalni samorządowcy?
- Inscenizacja bitwy morskiej na Zalewie Wiślanym pod Suchaczem nie odbywa się dziś pierwszy raz. Mam nadzieję, że będzie ona spotykać się z coraz lepszym odbiorem i w przyszłości przyniesie wymierne efekty, nie tylko mieszkańcom gminy Tolkmicko – mówił Józef Zamojcin, zastępca burmistrza Tolkmicka. - Do tej pory doskwierał nam przede wszystkim brak należytego zaangażowania przedsiębiorców i samorządów Elbląga i Gdańska. A to przecież kaprowie elbląsko-gdańscy zwyciężyli z flotą krzyżacką – wskazywał. - Chcemy, oprócz produktu, jakim jest bitwa w Suchaczu stworzyć coś, co będzie funkcjonowało przez cały rok. Chcemy stworzyć obóz kaprów – zapowiedział Józef Zamojcin. - Po to m.in. przejmujemy od agencji ok. 8 tys. m kw gruntu nad Zalewem Wiślanym i mamy koncepcję jego zagospodarowania. Potrzebujemy jednak wsparcia finansowego od samorządu wojewódzkiego, ale nie tylko.
Gdzie przenocować? Jak dojechać?
30 lat temu miejscowości nadzalewowe nie potrzebowały promocji. Były chętnie odwiedzane przez turystów, tłumy oblegały plaże w Suchaczu, w Kadynach czy w Tolkmicku. Czasy się jednak zmieniły.
- W tej okolicy wciąż potencjał tkwi – zapewniał zastępca burmistrza Tolkmicka. - Ale potrzebne jest bardzo duże wsparcie finansowe, bo rozwój turystyki to duże nakłady. Na dzień dzisiejszy w gminie Tolkmicko potrzebujemy miejsc noclegowych i pobytowych dla różnego typu turystów. Mamy już dwa fajne hotele ze SPA w Kadynach, ale jest potrzeba pól kamperowych, pól namiotowych. Noclegu na każdą kieszeń. Uważam, że możemy zaistnieć i zaistniejemy. Zalew Wiślany będzie miał swoje 5 minut w historii, ale tylko wtedy, gdy będzie to poparte wspólną pracą – wskazywał. - Cel jest jeden: lepsze życie mieszkańców i przyjemność dla gości, którzy będą nas odwiedzali, mam nadzieję, w coraz większej ilości - zakończył.
Coraz więcej gości wyraża chęć przyjazdu do Suchacza na wrześniową inscenizację bitwy na plaży. Do podróży może ich jednak zniechęcić stan drogi nr 503. O końcu remontu bez optymizmu mówił Józef Zamojcin. Żywił ostrożną nadzieję, że prace wykończeniowe mogłyby zakończyć się przed latem 2014 r.