Każdy, kto lubi majsterkować, dłubać, dokręcać, przykręcać, wiercić i szlifować miał okazję użyć wczoraj do tego celu Mentalnych Narzędzi. Zamiast jednak dłubać przy sprzęcie gospodarstwa domowego podłubaliśmy w swoich receptorach słuchu podkręcając trochę śrubę własnej wrażliwości muzycznej. Zobacz zdjęcia z koncertu.
Zaczęli od znakomitego instrumentalnego utworu, rozpoczynającego się dźwiękami thereminu i rozwijającego się w elektroniczny muzyczny pejzaż wsparty brzmieniem skrzypiec. A skrzypce właśnie stanowią novum w - i tak bardzo rozbudowanym - instrumentarium zespołu. Kolejne utwory to dalsze zgłębianie się w hipnotyzujące dźwiękowe wizje tworzone za pomocą Mentalnych Narzędzi. Muzykę zespołu ciężko przyrównać do czegoś konkretnego, jest tu tyle wpływów i inspiracji przy jednoczesnym ciągłym poszukiwaniu własnej formy ekspresji, że szukanie muzycznej szufladki jest zadaniem o tyle karkołomnym co pozbawionym sensu. Elektronika czasem przywodzi na myśl Radiohead, podczas gdy wciągające i powoli rozwijające się kompozycje kierują nasze skojarzenia gdzieś w stronę Pink Floyd czy Archive. Ale, żeby nie było tak łatwo głos i sposób przekazywania treści przez Marcina Skowrońskiego przypomina trochę muzykę zimno-falową lat 80’tych. Wszystko to wzbogacone brzmieniem skrzypiec, które w ten chłodny muzyczny świat wprowadziły swoisty romantyzm. Do tego filmowe niemal pasaże i etniczne, pierwotne rytmy – czego chcieć więcej? Średnio wypadł tylko cover Unkle, ale może innym się podobał.
Grali długo bo ponad półtorej godziny, przez cały czas intrygując, wciągając w swój muzyczny świat i dłubiąc w naszych umysłach. Nie jest to muzyka łatwa, wymaga od słuchacza zaangażowania i skupienia. Trzeba się jej oddać, wczuć w tworzony przez muzyków klimat a wtedy nic już nie będzie takie samo. Mentalnych Narzędzi potrafią bardzo skutecznie poprzekręcać odpowiednie tryby w naszym umyśle. A kto nie był niech szuka kontaktu z zespołem aby nabyć płytkę i w domu sprawdzić o czym niżej podpisany bredzi.